poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 14

Elena :
Pomieszczenie, w którym aktualnie się znajdowałam wypełniło się przeraźliwymi krzykami brunetki. Nie miałam pojęcia jak dokładnie obiera się porób, ale musiałam zaryzykować.
- Oddychaj, głęboko – nakazałam, nabierając głośno powietrza do płuc, aby ułatwić sprawę Salvatore.
Klaus nie odstępował nas nawet na krok. Starał się dodać otuchy swojej ukochanej, trzymając ją za rękę i szepcąc ciepłe słowa.   
- Zaczynamy – stwierdziłam po chwili, patrząc pytająco na kobietę. Kiedy ta pokiwała głową zrozumiałam, że nie mogę jej zawieść. Liczyła na mnie.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech, patrząc na mnie i na Klausa. Mary zaczęła wydawać z siebie głośne i rozpaczliwe krzyki. W jednej chwili stała się cała czerwona, a po jej policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy. Chwyciłam ją mocno za rękę, spoglądając na przerażonego Klausa.
- Co się dzieje !? – warknął, przenosząc wzrok na moją osobę.
- Jest wampirem. Poród może być utrudniony – wydukałam spanikowana.
- Przyj, kochana ! Spróbuj ! – krzyczałam cały czas, trzymając jej dłoń. Z gardła Mary wyszedł długi jęk, kiedy starała spełnić  się moją prośbę. Zacisnęła palce na prześcieradle, na którym leżała, kurcząc nogi. 
- Nie dam rady – wydukała rozpaczliwie, rozpłakując się gwałtownie.
- Musimy coś zrobić – fuknął głośno Klaus, podchodząc do mnie.
- Szybko ! Ono się udusi ! – panikowała Mary.
Po chwili wahania chwyciłam za ostry nóż, przypominający wyglądem skalpel. Popatrzyłam niepewnie na Klausa i na Mary, doszukując się pozwolenia w ich oczach.
- Chyba nie mamy wyjścia – zaczęłam ostrożnie.
Wampir kiwnął głową, podchodząc do ukochanej, łapiąc ją za rękę oraz głaszcząc po głowie.
- Eleno … Szybko, proszę. Nie pozwólcie mu umrzeć ! – krzyknęła przez łzy. 
- Podeszłam do dziewczyny, odsłaniając materiał, który zakrywał jej brzuch. Był cały siny. Nie zwlekając dłużej nadcięłam skórę kobiety. Ta wydała z siebie zduszony krzyk jako reakcję na moje działanie. Teraz cała pewność siebie mnie opuściła.
- Klaus … Musisz mi pomóc ! – nakazałam, oddychając niespokojnie. 
Teraz to mężczyzna przejął inicjatywę. Prędko zajęłam jego miejsce u boku Mary. 
- Jeszcze chwilę, wytrzymaj ! – krzyczałam, kiedy Mary zaczęła przymykać oczy. 
Dopiero teraz zorientowałam się, że moje dłonie są całe w krwi wampirzycy.
Nagle usłyszałam mrożący krew w żyłach gruchot … jakby kości. Chłopak był zajęty swoim zadaniem oraz cały poplamiony krwią, która rozlewała się po całym stole. Kiedy Klaus ponownie wykonał poprzednią czynność, przekręcając coś w jej brzuchu wampirzyca głośno zapiszczała, a jej krzyk był po prostu niewyobrażalnie wypełniony bólem.  
- Nie wytrzymam ! – płakała kobieta. Pogłaskałam ją po głowię, szepcąc słowa otuchy do jej ucha. 
Niespodziewanie do pokoju wpadł zdenerwowany Damon ze Stefanem. Klaus nawet nie zwrócił na nich uwagi, przegryzając coś we wnętrzu brzucha Mary, zabarwiając sobie tym samym swoją twarz na krwisty kolor. 
- Co się tu dzieje !? – warknął zdezorientowany Stefan, spoglądając na kałuże krwi, znajdujące się obok nas. 
- A nie widać !? – warknął, wyprowadzony z równowagi Klaus.
Kobieta cały czas płakała, spoglądając na mnie błagalnie jakby chciała, abym przerwała to wszystko. Nagle usłyszeliśmy głośne chrupnięcie, po czym wampirzyca głośno zapiszczała, nieświadomie zaciskając dłoń na moim ramieniu. Zaraz potem w pomieszczeniu rozległ się głośny płacz dziecka. Wampir ujął na ręce mała, zakrwawioną i delikatną istotkę.
- Idźcie po ręcznik ! – nakazał, uśmiechając się delikatnie. 
Stefan szybko wyszedł i wrócił z białym materiałem w dłoniach. Zerknęłam w tamtą stronę stwierdzając, że to piękna dziewczynka.
- Macie córeczkę – powiedziała do Mary, uśmiechając się ciepło, po czym okryłam ją kołdrą.
- Mogę ja potrzymać ? – zwróciła się do Klausa. 
- Naturalnie, sweetheart. 
Damon także podszedł do swojej siostry, gładząc jej głowę. Ta uśmiechnęła się do niego, biorąc na ręce swoje dziecko.  Na jej bladą twarz wstąpił promienny uśmiech. Przymrużyła oczy, całując noworodka w czółko. Po chwili oddała je powrotem w ramiona Klausa. Jej wzrok skierował się teraz na mnie.
- Dziękuję, Eleno … - wydukała zamykając oczy.
- Nie ma za co – odpowiedziałam szczerze.
Nagle jej oddech się zatrzymał, a uścisk dłoni stał się luźniejszy. Klaus, tak jak wszyscy zamarli. Damon zaczął potrząsać ciałem siostry, wymawiając jej imię spanikowanym głosem. Czas stanął w miejscu. Czarnowłosy za wszelką cenę próbował przywrócić kobiecie funkcje życiowe, ale na marne. 
- Klausie ! Daj dziecko ! – krzyknęłam spanikowana. Wyciągnęłam  ręce, po czym ujęłam w nie dziewczynkę. Szybko wyszłam z płaczącym dzieckiem z pomieszczenia, kierując się do salonu.  Cała się trzęsłam. Nie wiedziałam co mam zrobić. To nie może być koniec. Nie teraz ! Mary musi być żywa ! 
- Cii. Nie płacz – próbowałam uspokoić noworodka, drżącym głosem. – Nie damy odejść twojej mamie. Przecież musi widzieć jak dorastasz – dodałam, uśmiechając się przez łzy, które mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach.


Kluas :
To nie mogło się dziać naprawdę. Ona żyje ! Stałem jak sparaliżowany na środku pokoju, przyglądając się jak Damon próbuje pomóc swojej siostrze. Stefan pogrążony w milczeniu, chowając twarz w dłonie cały czas opierał się o ścianę. Po chwili oprzytomniałem i nie zwlekając dłużej podszedłem do stolika obok stołu, na którym leżała Mary i wyjąłem z niego strzykawkę. Napełniłem ją swoją krwią, po czym wstrzyknąłem ją w żyłę kobiety. Stefan poderwał się gwałtownie z miejsca, aby sprawdzić co z siostrą. Kiedy po dłuższej chwili grobowej ciszy ze strony dziewczyny nie nastąpiła żadna reakcja starszy Salvatore ulotnił się z pokoju, gwałtownie trzaskając drzwiami. Nie musiałem się nawet domyślać, że był załamany. Stefan także po woli opuścił pomieszczenie. Tyle, że w jego oku zdążyłem jeszcze dostrzec zbierające się łzy, które zaraz po tym zaszkliły i moje oczy. Opadłem na oba kolana, zamykając twarz w dłoniach. Po moim policzku spłynęła łza. Jeszcze nigdy tak się nie czułem. Próbowałem się uspokoić, ale na marne. Nie mogłem w to uwierzyć. Nie umiałem nawet myśleć, że to może być koniec. Nie potrafiłem i nie chciałem ! Ogarnęło mnie uczucie jakbym stracił wszystko co dotąd miałem. Jakbym został bez niczego … 


Damon : 
Tego było za wiele. To się nie stało ! – powtarzałem tę myśl cały czas w mojej głowie. Jednak rzeczywistość była całkiem inna … W moich oczach mimowolnie zebrały się łzy. Straciliśmy ją … Zszedłem po woli do salon, gdzie siedziała Elena z dzieckiem. Widocznie spało. Kiedy brunetka dostrzegła mnie w pomieszczeniu, zerwała się z miejsca, podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Stałem na chwilę bez ruchu, próbując poukładać sobie wszystko w jedną całość.
- Co z Mary ? – zapytała drżącym głosem.
- Nie żyje – odparłem, niedowierzając we własne słowa.  
- Boże … - wydukała Elena. Po jej policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy. Wtedy postanowiłem odwzajemnić uścisk. Oboje szukaliśmy jakieś pocieszenia. Schowałem twarz w jej włosach, pozwalając pojedynczej łzie spłynąć po mojej twarzy. Zacząłem gładzić Elenę po włosach, na co mona oplotła mnie ramionami jeszcze mocniej, cały czas szlochając w moje ramię.  
- Tak mi przykro … - powiedziała cicho.
Staliśmy tak jeszcze dobre parę minut, kiedy w salonie pojawił się załamany Stefan. Jego oczy były podkrążone. Nie wyglądał dobrze. Teraz miałem pewność, że jego też dotknęła śmierć Mary. Blondyn wyszedł prędko z pensjonatu, zatrzaskując za sobą głośno drzwi, na co Elena podskoczyła ze strachu. Zatkała dłonią usta, opierając się o mój tors. 
- Możesz na mnie liczyć, rozumiesz !? – krzyknęła i złapała moją twarz w jej dłonie, kiedy zobaczyła smutek i zbierające się łzy w moich oczach.
- Już zawsze – dodała pewnie, splatając jej dłoń z moją.
Pokiwałem głową, zakładając jej kosmyk włosów za ucho z czego ona zadrżała pod wpływem mojego dotyku. Kiedy chciałem zabrać swoją dłoń, Elena zatrzymała ją na znak, abym tego nie robił.  
- Będzie dobrze – rzekła cicho. – Musimy sobie z tym poradzić. My wszyscy ! – dodała głośniej. 
- Wiem – odparłem krótko. Czułem, że teraz naprawdę jej potrzebowałem , a ona potrzebowała mnie.  
Pociągnęła mnie za rękę, zmuszając, abym usiadł na kanapie. Dziewczyna wtuliła się we mnie , spoglądając na śpiącą dziewczynkę.
- Jest taka malutka. Co z nią będzie ? – spytała Elena.
- Nie mam pojęcia, ale nie wiem czy Klaus będzie miał ochotę ją sam wychowywać – stwierdziłem, tuląc do siebie roztrzęsioną brunetkę.
- Masz rację. Na razie my się nią zajmiemy – rzekła.
 - Nie mamy wyboru – odpowiedziałem jej, przenosząc swój wzrok na dziecko.
- Chodź się przejść. Odpoczniemy od tego. Nie mogę już znieść tego uczucia – powiedziałem spokojnie, czekając na reakcję kobiety.
- A co z dzieckiem ? – spytała.
- Śpi – odrzekłem obojętnie. Dlaczego miało mnie obchodzić ? Przecież to ono zabiło moją siostrę.
- Ale może się obudzić, a wtedy Klaus nie będzie zadowolony … - wydukała zaniepokojona.  
- Zostanę tu i zadbam o to, aby Klausowi nie wpadł do głowy żadem głupi pomysł – usłyszeliśmy głos Stefana, który właśnie wchodził do rezydencji.
- Gdzie byłeś, bracie ? – zapytałem zaniepokojony stanem brata.
- To nie ma znaczenia – odparł Stefan przygnębionym głosem. – A teraz możecie iść. Wam też przyda się chwila wytchnienia.   
Posłusznie opuściliśmy pensjonat, udając się przed siebie leśną ścieżką. Złączyliśmy ze sobą nasze dłonie, wpatrując się w biały księżyc.  
- Zrobiłbym wszystko, aby powtórzyć tę chwilę z tobą, tylko wtedy, kiedy żyłaby Mary – powiedziałem, uśmiechając się lekko.
- Może jest jakiś sposób, aby ją ożywić. Przecież zawsze może być jakaś szansa ! – zapewniła mnie Eleną, stając przede mną.
- Obyś miała rację – odpowiedziałem cicho, głaszcząc ją po policzku.
- Bonnie nam pomoże – zapewniła mnie kolejny raz, uśmiechając się, kiedy moja dłoń dotknęła jej szyi. 
- Nie wyglądasz na zrozpaczonego, jak przed chwilą – stwierdziła radośnie.
- Ktoś skutecznie poprawia mi samopoczucie – wyjaśniłem z uśmiechem, na chwilę zapominając o wszystkim.  
- Cieszę się – odpowiedziała i ucałowała mój policzek, po czym go pogładziła. Oplotłem ją ramieniem, ruszając dalej. Dzięki niej zacząłem wierzyć, że rzeczywiście może nie wszystko jest już stracone.

Przybywam z kolejnym rozdziałem :) Mam nadzieję, że nie wyszedł, aż tak strasznie ... 
Przy okazji chciałabym zaprosić do odwiedzania zakładek takich jak : " Coś o bohaterze " lub " Nasze rozmowy ". Chętnie dołączę się tam do różnego rodzaju rozmów, oraz chętnie odpowiem na pytanie związane ze spoilerami lub danym bohaterem :)  
Pozdrawiam :*

3 komentarze:

  1. O jejku! Ile emocji! Mary nie żyje :o Nie wierzę w to. Mam nadzieję, że Elena ma rację i może uda im się ją jakoś ożywić. Zawsze lepiej spróbować, niż nic z tym nie robić i rozpaczać. Biedny Klaus, Stefan, Damon, Elena :'( Szkoda mi ich, bo włożyli sporo wysiłku w odebranie porodu, a ta śmierć nadeszła tak nagle. Elena wykazała się dużą odwagą, decydując się na odebranie
    porodu :) Wszyscy są tak załamani i mi ich szkoda, ale liczę, że Mary wróci, bo Klaus sam nie wychowa dziecka. Wspaniale opisałaś emocje, które nimi władały. Końcowa scena deleny bardzo mi się spodobała. Ciesze się, że Elena wspiera Damona jak najlepiej umie :3 Cały rozdział fantastyczny i nie wiem, jak wyczekam kolejnego. Oby pojawił się szybko! :)
    Weny, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, kochana :*** Te ciepłe słowa, które od Ciebie otrzymuję przy każdej notce są naprawdę piękne i motywujące !
      Cieszę się, że udało mi się napisać jakoś znośnie ten rozdział oraz, że Ci się spodobał.
      Racja. Wszyscy są zrozpaczeni i to nie koniec ich problemów. Choć będę i te wesołe chwile. Mimo wszystko w następnych rozdziałach będzie rządziła Delena, gdyż zdałam sobie sprawę, że jest ich ciut za mało ostatni mi czasy w tym opowiadaniu xD
      Obiecuję się poprawić, ponieważ kocham pisać o tej parze <3
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Meeega! :D Dynamiczny i smyty zarazem, a pod koniec radosny.
    Nie wierzę, że Mary umarla ;-; a już się zdążyłam przyz
    wyczaić, że jest z Klausem. Polubiłam ją, a ona sobie po prostu umiera, co to ma być! ;-;
    Osłoda Deleną :3 Ciekawe co teraz z dzieckiem będzie O.o

    OdpowiedzUsuń