piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 13

Bonnie :
Przeglądałam właśnie starą księgę czarów mojej babci. Było w niej zawartych dużo ciekawych i przydatnych dla mnie zaklęć, więc stwierdziłam, że trochę nowej wiedzy się przyda. Niespodziewanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wstałam z kanapy i poszłam, aby je otworzyć. 
- Jeremy, hej ! – krzyknęłam radośnie na powitanie. – Proszę, wejdź.
- Dzięki Bonnie – odpowiedział chłopak i rozsiadł się wygodnie na sofie. 
Jer był moim dobrym przyjacielem dlatego bardzo ucieszyły mnie jego odwiedziny. Do tego jest jeszcze bratem Eleny. Usadowiłam się zaraz obok niego, podając mu sok pomarańczowy. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a jego wzrok przykuła księga, leżąca na szklanym stoliku.
- Nowy nabytek ? – zapytał, otwierając na pierwszej stronie.
- Powiedzmy. Należy do mojej babci – wyjaśniłam, upijając łyk napoju.
Chłopak kiwnął głową, zamykając księgę.
- A co cię do mnie sprowadza ? – spytałam, zakładając nogę na nogę.
- Przyszedłem z tobą pogadać co słychać i czy może masz jakieś wieści od Eleny ? – powiedział i posłał mi pytające spojrzenie.   
- Niestety Elena się ze mną nie kontaktowała – odpowiedziałam spokojnie. Chłopak westchnął i przeczesał ręką włosy.
- Nie denerwuj się – rzekłam. Na pewno nic jej nie jest – położyłam mu dłoń na ramieniu, a Jeremy kiwnął głową.
- Masz rację. Jestem tylko ciekawy – odrzekł chłopak, uśmiechając się do mnie.
- Rozumiem. Poza tym u mnie wszystko gra – powiedziałam radośnie.
W końcu od długiego czasu niektóre sprawy zaczęły się układać. 
- Nie zapeszaj ! – krzyknął Jeremy. Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam głową. On zawsze potrafił mnie pocieszyć, a tym samym rozśmieszyć. 
- Masz rację. Trzeba się cieszyć tym co jest teraz, a nie tym co będzie potem – stwierdziłam szczerze, posyłając mu promienny uśmiech. 
- I to jest postawa – odpowiedział mi chłopak. 
Niespodziewanie w pomieszczeniu rozległ się dźwięk komórki. Jer wyjął ją z kieszonki spodni i odczytał wiadomość. 
- Przepraszam cię Bonnie, ale muszę iść. Matt prosi, bym wpadł do niego na chwilę do Grilla – wyjaśnił i schował telefon.
- Jasne. Nie ma sprawy – odpowiedziałam mu i odprowadziłam go do drzwi.
- Do zobaczenia ! – krzyknął na odchodne.
- Pa ! – zawołałam za nim i pomachałam mu ręką. Odprowadziłam go wzrokiem, po czym wróciłam do domu. 
Postanowiłam, że poczytam jeszcze parę zaklęć i według obietnicy odwiedzę  Mary. Jestem ciekawa jak radzą sobie z tym wszystkim. Na pewno nie jest im łatwo, ale postaram się jakoś pomóc.  

Klaus :
- Mary spokojnie – próbowałem uspokoić moją ukochaną kiedy po raz kolejny tego dnia zaczęła odczuwać bóle brzucha i przeraźliwie się dusić. Byłem bardzo zdenerwowany i nie potrafiłem tego ukryć. Dziewczyna oparła się o mnie nadal zwijając się z bólu. Chciałabym jej jakoś pomóc. Sprawić, aby już nie cierpiała. 
- Damon ! – zawołałem starszego z braci Salvatore, gdyż Stefan wyszedł, aby dowiedzieć się czy można jakoś pomóc Mary. 
Mężczyzna po paru sekundach był już w pokoju.
- Co się dzieje ? – spytał spokojnie, podchodząc do swojej siostry. Dziewczyna popatrzyła na niego, wysilając się na jeden uśmiech. Damon pogłaskał ją po głowie, odwzajemniając gest.
- Stefan się odzywał ? – zapytałem zmartwiony coraz bardziej pogarszającym się stanem mojej dziewczyny.  
Salvatore pokiwał przecząco głową, kierując swój wzrok na mnie. Obaj dobrze wiedzieliśmy, ze jeśli dalej tak pójdzie ciąża wykończy Mary. Jednak żadno z nas nie chciało teraz się do tego przyznać, ani o tym myśleć.  Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi z salonu, któremu towarzyszyły kroki na schodach. Do pokoju wszedł młodszy z braci – Stefan. Nerwowo pokiwał głową na znak, że jeszcze poszukiwania były na nic.
- Musimy cierpliwie czekać, aż Mary będzie gotowa rodzić – rzekł cicho i spuścił głowę.
- Myślicie, że ja sobie wybieram ten moment !? – wychrypiała resztkami sił Mary, łapiąc się za podbrzusze. Posłałem jej promienny uśmiech, okrywając ją szczelnie kołdrą. 
- My już pójdziemy. Pewnie Mary potrzebuje kwi, Klaus. Jakby coś będziemy na dole – powiedział czarnowłosy, opuszczając pomieszczenie ze swoim bratem. 
Wymieniliśmy ze sobą porozumiewawcze spojrzenia , spoglądając kątem oka na Mary. Gdy już wyszli przeciąłem swój nadgarstek i podłożyłem go pod usta mojej ukochanej. Dziewczyna zaczęła sączyć życiodajny płyn. Jej skóra przestała być już blada.
- Lepiej ? – spytałem troskliwie.
- Bywało lepiej – odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się przez łzę, która samotnie spływała po jej policzku.
- Nie płacz kochanie – powiedziałem załamanym głosem. – Wszystko się ułoży. 
Po tych słowach mocno ją do siebie przytuliłem. Nie pozwolę, aby ktoś ją skrzywdził. Zabiję każdego kto się do niej zbliży w złych zamiarach. 
 Nagle z dołu dobiegł mnie odgłos tłuczonego szkła. Szybko poderwałem się z miejsca, by sprawdzić co było przyczyną tego hałasu. Kiedy tylko zbiegłem na dół na moją twarz wstąpiło zdenerwowanie. W salonie jacyś faceci ubrani na czarno siłowali się z Damonem i Stefanem. Widać, że było ich za dużo, aby Salvatorowie sami sobie z nimi poradzili dlatego postanowiłem wkroczyć do akcji.  Prędko odepchnąłem od Stefana jednego wampira, rzucając nim ścianę. Po czym do niego podszedłem i wbiłem kołek w serce. Dostrzegłem, ze jeden kieruje się na górę, więc w wampirzym tempie zepchnąłem go ze schodów, wyrywając serce. Obaj bracia byli pochłonięci walką.  Ja także zdążyłem skręcić kark paru napastnikom. Zauważyłem też lub bardziej wyczułem, że ich przywódca jest mieszańcem tak samo, jak ja. Nie tracąc czasu chwyciłem go za kark, dając tym samym odpocząć Damonowi od walki z nim. Nagle wszystkie spojrzenia skierowały się na nas. 
- Kim jesteście i czego tu szukacie !? – warknąłem, przyduszając hybrydę do ściany. Może był mieszańcem, ale ja byłem też pierwotnym. Miałem od niego więcej siły, także jego próby wyswobodzenia się kończyły się porażką. 
Mężczyzna roześmiał się żałośnie. 
- Naprawdę się nie domyśliłeś ? To dziecko nie ma prawa się urodzić – fuknął wściekle, odpychając mnie na koniec pokoju. Tym razem to oni przejęli walkę. Zacząłem siłować się z hybrydą, próbując jakoś uniemożliwić innym dostanie się do Mary. Damon ze Stefan zdążyli już nieźle oberwać, mimo wszystko starali się bronić. Nagle drzwi rezydencji otworzyły się z wielkim impetem, a do salonu weszła Bonnie. W jednej sekundzie w pomieszczeniu zerwał się porywisty wiatr. Nagle wszyscy oprócz mnie i Salvatorów upadli na ziemię, trzymając się za głowę. Benett mówiła jakieś niezrozumiałe słowa pod nosem. Tymczasem ja wbiłem kołek w mieszańca obok mnie, przyciskając go do chłodnej powierzchni podłogi. 
- Kto was przysłał !? – fuknąłem.
Bonnie widząc, że mamy opanowaną sytuację przestała wymawiać zaklęcie. 
- Niedługo się dowiesz, ale wiedzcie, że to jeszcze nie koniec ! – ostrzegł nas mężczyzna w wampirzym tempie,


ulatniając się z pensjonatu. 
- Kto to był !? – krzyknęła wiedźma, kiedy nikogo już nie było w salonie oprócz mnie i Salvatorów. 
- Nie mam pojęcia – odpowiedziałem nadal zdenerwowany tym wydarzeniem.
- Pójdziemy sprawdzić teren ze Stefanem. Może jeszcze gdzieś się zaczaili – stwierdził czarnowłosy.
- Tylko uważajcie – ostrzegłem. 
Bracia kiwnęli głową i już mieli zamiar wyjść, kiedy zatrzymała ich Bonnie.
- Damon dlaczego nie jesteś z Eleną ? Podobno mieliście być na wakacjach ? – spytała zdziwiona dziewczyna. 
- Bonnie Benett, tak ? – spytał.
- Tak, ale … - zaczęła zmieszana. – Elena nic nie mówiła, że wróciła. 
Salvatore uśmiechnął się niepewnie i ruszył przed siebie.  
- Dziwne .. – wydukała Bonnie, kierując się na górę.  Po chwili znalazłem się za nią, uśmiechając się. Ciekawe co się tym razem wydarzyło. 


Damon :
Patrolowaliśmy ze Stefan właśnie całe Mistic Falls. Postanowiliśmy, że lepiej będzie się rozdzielić. Wtedy pójdzie szybciej. Niespodziewanie z kimś się zderzyłem ramieniem. 
- Przepraszam … - zaczęła dziewczyna. Spuściłem głowę i ujrzałem dobrze znaną mi osobę.
- Elena … - wydukałem, podnosząc jej torebkę.
- Tak to znowu ja … - wydukała nieśmiało i spuściła wzrok.
- Postanowiłaś już może coś ? – zacząłem ostrożnie.
- Nie wiem, ale chyba się cieszę, że cię widzę – powiedziała zawstydzona.  
Zaśmiałem się , widząc jej minę. Mimo, że ja też za nią tęskniłem nie chciałem narażać jej na różne niebezpieczeństwa, na które musiałbym ją narazić.  
- A gdzie się wybrałeś jeśli można wiedzieć ? – przerwała niezręczną cieszę.
- Ktoś na nas napadł w pensjonacie i szukamy sprawcy. Dokładniej chciał zabić Mary i jej … dziecko – wyjaśniłem w miarę spokojnie.   
Na twarzy Eleny momentalnie wystąpiło zdziwienie.  
- Ale jak to !? Przcież wampiry nie mogą … Bo nie mogą ? – zapytała zdenerwowana. 
- Normalnie to nie, a zdarzają się przypadki raz na parę set lat i nie mamy na to wpływu … - wyjaśniłem, wzdychając głośno.   
- Mogę ją odwiedzić ? – spytała łagodnie.
- Pewnie. Bonnie już tam jest. Pomogła nam – odpowiedziałem, uśmiechając się. – To do zobaczenia. A i chyba musisz jej wytłumaczyć dlaczego wcześniej przyjechałaś.  
- Tego się spodziewałam … No trudno ! To cześć – już chciała mnie wyminąć, ale zastawiłem jej drogę. Chciałem ją przepuścić dlatego cofnąłem się w drugą tak samo jak ona. W końcu złapała mnie za ramiona, okręcając się ze mną tak, aby moglibyśmy pójść w swoją stronę, uśmiechając się przy tym. 
Pokręciłem głową i ruszyłem dalej uśmiechając się do siebie.

Avril :  
Byłam wściekła, kiedy dowiedziałam się, że mój plan nie zadziałał, przez te osły, które wybrałam, aby zabili dziecko Mary. Mogłam się sama pofatygować. Chyba następnym razem tak zrobię. 
- Przykro nam pani, ale oni mieli wiedźmę – zauważył Sam.
- No i co z tego !? – warknęłam wyprowadzona z równowagi.
- Powiedziałem, że to jeszcze nie koniec, ięc możemy próbować dalej. – rzekł mężczyzna.
- Bez łaski. Już sama się tym zajmę … - odpowiedziałam, zaciskając rękę w pięści.
- Możesz odejść – rozkazałam. Sam posłusznie spełnił mój rozkaz.  
Klaus mógł wybrać mnie i zapomnieć o tej dziewczynce Salvatore, ale jeśli wybrał źle to oboje poniosą tego konsekwencje. A, gdy dowiedziała się, że jakimś cudem będą mieli dziecko nie widziałam innego możliwości, by tego nie wykorzystać. Niedługo ciocia Avril złoży wizytę w rezydencji szczęśliwym rodzicom osobiście.

Mary :
Kiedy Klaus opowiedział mi o wszystkim co miało miejsce na dole zamarłam. Jak to możliwe żeby ktoś dowiedział się o mojej ciąży i chciał ją przerwać. Byłam bardzo zdenerwowana. Dzięki temu bóle ciągle narastały. Nie mogłam tego wytrzymać. Niech to wszystko w końcu się skończy ! Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Do pokoju weszła Elena.  Zdziwiły mnie jej odwiedziny, ale ucieszyło mnie, że nie będę cały czas sama.
- Hej – przyitała się grzecznie i usiadła obok mnie.
- A wydawałoby się, że to niemożliwe … - zaśmiała się i złapała za rękę.
Uśmiechnęłam się do niej, odwzajemniając uścisk.  
- Żebyś wiedziała – uśmiechnęłam się, patrząc na nią.
Nagle poczułam dziwny skurcz w moim brzuchu. Jakby ukłucie. Nie mogłam znieść tego uczucia. Z mojego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk. Czułam straszliwy ból, jakby coś miażdżyło mnie od środka. Elena zerwała się na równe nogi, mocno mnie tuląc. Do sypialni wparował zaniepokojony Klaus. Gdy zobaczył w jakim jestem stanie momentalnie znalazł się przy mnie. Kolejny raz zaczęłam krzyczeć. Ból jaki odczuwałam był niewyobrażalny. Czułam bardzo dziewne uczuie. Jakby to było już. Dziecko kopało mnie i poruszało się. Dlatego odczuwałam ten ból. Niemożliwe… Proszę jeszcze nie teraz. 
- Chyba się zaczyna. Boże Klaus ! – pomieszczenie wypełniły moje krzyki.
Klaus był bardzo zdenerwowany, nie wiedział co ma zrobić.
- Musimy odebrać poród. Inaczej ona się wykończy – krzyknęła Elena, podtrzymując mnie.
Mój ukochany przeniósł mnie do innego pokoju z ogromnym stołem. Położył mnie na nim i pogłaskał po głowie.  
- Elena … - wychrypiałam spanikowana. 

-  Jestem tutaj – podeszła do mnie i chwyciła moją dłoń. – Zaraz będzie po wszystkim. 

4 komentarze:

  1. Dobra leżę kwiczę i nie wstaje xD Rozdział powalił mnie swoja zajebistością! No, ale cóż się dziwić przecież kochana to Ty go napisałaś! <3 Wspaniale! :*
    Czy tylko ja mam dziwne nieodparte wrażenie, że pomiędzy Bonnie i Jeremym coś jest? xD oby wynikło z tego coś więcej ^.^ Jeny Klausio jest taki słodki xD Ouuu biedna Mary, ale cierpienie wynagrodzi jej szczęście, gdy dziecko wreszcie przyjdzie na świat :*.
    Muszę przyznać, że Avril jest bardzo tajemniczą i ciekawą postacią, z rozdziału na rozdział coraz bardziej się rozwija pozostawiając za sobą niedosyt, by czytający pragnął więcej i więcej. Świetnie kochana to opisałaś :* Akcja w pensjonacie bombowa! Uwielbiam cię za to jak znakomicie potrafisz manipulować emocjami czytelnika, a co najważniejsze czytający może się poczuć jakby własnie tam był!

    Pozdrawiam :*
    Buziaczki kochana i niech wena będzie z Tobą! <3333
    Love you!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za ten cudny komentarz <3 Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał :) Starałam się, aby był znośny :)
      Czy Jeremy i Bonnie będą razem ? Cóż powiem tak ... Wszystko jest możliwe. Oni są dobrymi przyjaciółmi i muszą się dopiero przekonać czy jest dla nich szansa. Ale mogę zdradzić, że w przyszłych rozdziałach prawdopodobnie pokarzę ich relacje z najlepszej strony :) Klaus bardzo troszczy się o Mary i nadal będzie się starał. Obiecałam, ze Avril pojawi się jeszcze naszym opowiadaniu, więc dotrzymuję słowa :D
      Pozdrawiam :*
      I Love You, too <3

      Usuń
  2. O matko, ona rodzi! :O Mam nadzieję, że to się dobrze skończy, bo miała niepokojące obawy. Klaus jak zawsze wykazał się troskliwością :3 Zastanawiało mnie, co za nawiedzone istoty chcą zgładzić dziecko Mary i wszystko się wyjaśniło. Avril musi być nieźle wściekła na to, że Klaus ma z inną dziecko, ale ona nie ma prawa się wtrącać. Oby nie skrzywdziła dziecka, kiedy już się narodzi. Wymyśliłaś bardzo ciekawy wątek, kochana ;* Bonnie i Jeremy jako przyjaciele bardzo mi się podobają, ale mam pewne podejrzenia, że to z czasem może przerodzić się w coś więcej ^^ Pasują do siebie. A teraz przechodzę do mojego ulubionego wątku, czyli deleny <3 Fajnie, że tak na siebie wpadli i zamienili kilka słów. Elena już chyba ochłonęła i liczę, że będzie między nimi w porządku, bo bardzo mi ich brakuje. Oby w kolejnym rozdziale było więcej ich scen, bo ja ich wielbię *_* Ale ty już to wiesz :3 Rozdział wyszedł ci wyśmienicie i ja tu wyczekuję kolejnego :)
    Weny, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko dziecko w drodze! :D Ciekawa jestem czy chlopczyk czy dziewczynka :3 Tak myślałam, że za sprawą tej napaści stała Avril, wredne babsko XD Najbardziej się cieszę, ze Elena wybaczyla Damonowi <3

    OdpowiedzUsuń