Na sam początek
chciałabym podziękować Mrs.X, oraz ILoveDamon ! Wasze komentarze pojawiają się
pod każdą notką ! Bardzo Wam za to dziękuję, moje drogie <33 Więc dzisiaj
dedyk leci do tych dwóch pań :*
Stefan :
Błąkałem się samotnie po jednej
z ulic. Byłem bardzo ciekawy, gdzie mój brat wywiózł Elenę. Może nawet nie
ciekawy, a zły. Nie wiem co ma w sobie ta dziewczyna, ale czuje się przy niej
tak, jakby była ze mną odmieniona Katherine. To uczucie nie daje mi spokoju. A
Damon na pewno ją skrzywdzi. Postanowiłem, że kolejny raz do niego zadzwonię.
Tym razem jeśli nie odbierze zacznę ich szukać. Mój brat miał w Los Angeles
dom, który kupił dawno, kiedy żyliśmy jeszcze w przyjaznych warunkach. Mimo to
mogli być wszędzie. W końcu wykręciłem numer do Damona. Ku mojemu zdziwieniu
odebrał po kilku sygnałach.
- Czego ? – usłyszałem
znudzony głos mojego brata w słuchawce.
- Gdzie jesteś i, gdzie
wywiozłeś Elenę !? – krzyknąłem. Starałem się opanować, ale mi to nie
wychodziło.
- Do Chin. Pasuje ? –mężczyzna
roześmiał się do telefonu. Wziąłem dwa
głębsze wdechy. Musiałem dowiedzieć się czegoś więcej.
- Damon powiedz, gdzie
jesteście, do cholery ! – warknąłem.
- Stef wyluzuj. Nic jej nie
będzie. Co więcej nie trzymam jej tutaj na siłę – odpowiedział.
- Co !? O czym ty mówisz ?
Daj mi Elenę do telefonu – rozkazałem zdenerwowany.
- Nie – usłyszałem szybką
odpowiedzieć ze strony mojego brata.
- Dlaczego !? Damon jeśli mam
ci uwierzyć to zrób to. Inaczej zacznę was szukać – zagroziłem.
- Taa. No to powodzenia – już
chciał się rozłączyć, kiedy się wtrąciłem.
- Jesteście w Los Angeles,
tak !? – stwierdziłem z nadzieją.
- Blisko, ale nie. Próbuj aż
ci się znudzi, ale z kim innym, ponieważ nie mam na ciebie czasu, braciszku –
rzekł rozbawiony.
- Daj mi ją do telefonu, a
dam ci spokój – skłamałem. Miałem nadzieję, że choć od Eleny dowiem się, gdzie
przebywają. W słuchawce usłyszałem głośne westchnienie mojego brata.
- Upierdliwy, jak zawsze –
powiedział złośliwie.
- Hallo ? Stefan ? –
usłyszałem delikatny głos w słuchawce.
- Witaj Eleno. – przywitałem
się uprzejmie, a jednocześnie odetchnąłem z ulgą. – Wszystko w porządku ?
Słuchaj musisz mi powiedzieć, gdzie dokładnie jesteście, a wtedy będę mógł cię
zabrać do domu.
- Wszystko okej Stefanie. Dziękuje
za troskę, ale nie ma potrzeby. Dobrze się bawię – odpowiedziała wesoła
brunetka. Jak to możliwe !? Z Damonem dobra zabawa ? Boję się pomyśleć co z
tego wyniknie.
- Eleno ! Co ty mówisz ? –
spytałem zmartwiony. – Jesteś pewna. On ci nic nie zrobił ?
- Stefan naprawdę nic mi nie
jest. Niedługo wrócę – uspokajała mnie dziewczyna. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale to co
usłyszałem było dla mnie, jak cios poniżej pasa. Nagle do głowy przeszedł mi dobry pomysł, jak
sprawdzić to, gdzie są. Nie wierzyłem mojemu bratu.
- A jak idzie zwiedzanie Los
Angeles ? Słyszałem coś, że tam jesteście – zapytałem z nadzieją, że nie
domyśli się, że robię to specjalnie.
- No to tyle chciałeś
braciszku ? Żyje, jest zadowolona. Coś jeszcze ? – wtrącił się Damon. Byłem tak
blisko od poznania prawdy. Pewnie słyszał moje pytanie i nie dopuścił do tego,
aby dziewczyna odpowiedziała.
- Tak – odparłem cicho. – Ale
jeśli jej coś zrobisz … ! – zaznaczyłem wściekle. W słuchawce usłyszałem tylko
jego śmiech. Dotarło do mnie, że właśnie się rozłączył. Kolejny raz chciałem
coś rozwalić. Czułem, że w tej chwili jestem bezradny. Może powinienem tam
pojechać i to sprawdzić ? Jeszcze się
nad tym zastanowię. Szybkim krokiem skierowałem się do Grilla.
Rebekah :
Siedziałam sobie w barze w
Mistic Falls, popijając drinka. Dawno nie czułam takiej stabilizacji, jak
teraz. Dobrze jest wrócić do starego miasta pełnego nowych uroków.
- Hej Matt ! Mogę jakiś sok
do odreagowania ? – zapytałam, śmiejąc się, gdyż to był już mój 4 drink.
- Już myślałem, że nie
zapytasz – zaśmiał się blondyn i postawił przede mną szklankę napełnioną sokiem
pomarańczowym. Obrzuciłam go wdzięcznym spojrzeniem i patrzyłam, jak obsługuje
innych klientów. W tym chłopaku było tyle życia. Był za młody żeby już się
marnować w pracy. Nagle poczułam, że koś dosiada się do mnie z prawej strony.
- No proszę … Kto by
pomyślał. Stefan Salvatore na skraju załamania nerwowego – wyrecytowałam.
- Rebekah Mikealson, tak ? –
uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Żadna inna – odparłam
pewnie i uścisnęłam jego dłoń.
- No proszę siostra Klausa.
Kto by pomyślał … - pokiwał głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się pod nosem.
- Co cię tutaj sprowadza ? –
spytałam, odwracając się w jego stronę.
- Wiesz co … - zaczął. – Mam
ochotę w końcu dać się ponieść i zapomnieć o całym świecie.
Zachichotałam i wyciągnęłam
chłopaka na parkiet, zaczynając tańczyć.
- W takim razie cały klub
jest już nasz – uśmiechnęłam się prowokacyjnie i wgryzłam się ze Stefanem w
szyję jednej blondynki.
Mary :
Osłabiona leżałam na łóżku.
Byłam bardzo przejęty tym czego dowiedziałam się od Bonnie. Nie mogłam
uwierzyć, że zostanę matką. To dla mnie coś czego nie mogłam przyjąć długo do
wiadomości. Klaus stara się udawać, że mu zależy na moim zdrowiu, ale, od kiedy
dowiedział się co jest przyczyną mojej „ choroby” stara się unikać tego tematu.
Może potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby się oswoić z tą wiadomością ? Sama
nie wiem. W głębi serca cieszyłam się, że dostałam taką szansę od losu, by
sprawdzić się w roli matki. Nagle kolejny raz w tym dniu zaczęłam przeraźliwie się dusić. Do pokoju
wparował zaniepokojony pierwotny.
- Znowu … - zaczął – Będzie
dobrze. Cii – uspokajał mnie.
- Dowiedziałem się z pomocą
Bonnie, jak można doprowadzić pokarm do twojego organizmu – powiedział,
uśmiechając się do mnie.
Po chwili podłożył swój
nadgarstek pod moje usta.
- Napij się – odparł i
nagryzł skórę.
Resztkami sił wpiłam się w
rękę mojego ukochanego. Sączyłam życiodajny płyn, czując, że siły po woli do
mnie wracają, ale nie na tyle, abym, mogłam stanąć na nogach. Oderwałam się od
nadgarstka mężczyzny, a on wytarł moje usta chusteczką. Niespodziewanie
poczułam dziwne uczucie w brzuchy. Skrzywiłam się, po czym złapałam się za
brzuch.
- Ej, co się stało ? –
zapytał spokojnie Kluas.
- To chyba dziecko. Ono żyje
Kluas. Czuję, jak się porusza – odparłam poruszona tym wydarzeniem.
Mój luby zmusił się na
niepewny uśmiech i pogłaskał mnie po głowie.
- Ty się nie cieszysz, prawda
? – spytałam zdenerwowana.
- Oczywiście, że się cieszę,
ale .. – zaczął niespokojnie. – Boję się, że przez to dziecko może ci się coś
stać. Nie wybaczyłbym sobie tego.
- Klaus – złapałam go za
rękę. – Popatrz na mnie. Nic mi nie będzie. Zobaczysz – uspokoiłam go trochę.
Przynajmniej tak mi się zdawało. Wzięłam jego twarz w moje dłonie, a on
delikatnie pocałował mnie w kącik ust.
Uśmiechnęłam się do niego promiennie, ale znów poczułam, że robi mi się
słabo. Opadłam zmęczona na łóżko, czując jak oczy same mi się zamykają.
- Prześpij się – powiedział
czule wampir i wstał z łóżka. Nie chciałam, aby odchodził.
- A zostaniesz ze mną ? –
spytałam resztkami sił. Pierwotny przytaknął i z uśmiechem położył się obok
mnie, delikatnie obejmując ramieniem. Ułożyłam głowę na jego torsie,
przymykając powieki. Czułam się dziwnie ciężko i było mi niedobrze.
Elena :
Telefon i pytania Stefana
bardzo mnie zdziwiły. Zachowanie Damona jeszcze bardziej. Leżałam sama w moim
pokoju. W mojej głowie kłębiło się tysiące myśli. Mianowicie była jeszcze jedna
rzecz, która mnie niepokoiła. Dzisiaj w nocy miałam bardzo dziwny sen. Śniła mi
się jakaś kobieta, która była kusząco podobno do mnie. Można było uznać, że
wyglądałyśmy tak samo, lecz w odważniejszej wersji. Już po raz drugi zobaczyłam
ją w moim śnie. Kazała mi bawić się dwoma Salwatorami i nigdy nie pozwolić im
odejść. Mówiła do mnie, abym ich w sobie rozkochała, a na końcu porzuciła.
Opowiadała to tak hipnotyzującym głosem, że prawie uwierzyłam w jej słowa. Co
to mogło znaczyć ? I w ogóle kto to był ? Może … to była Katharine o której
opowiadał Damon. Choć nie … Przecież nie mam pewności. Mówiła, że jesteśmy
takie same. Dziwne … Nie przejmowałabym się tym, gdyby nie chodziło o Damona i
Stefana. Oni na pewno mieli z tym coś wspólnego. Może to wszystko ustanie ?
Musiałam się przekonać. Poczułam, że chce mi się pić, więc zeszłam z łóżka i
ruszyłam w stronę kuchni. Schodząc ze schodów zauważyłam, że coś jest nie tak.
Wszędzie panowałaby egipskie ciemności, a każda próba zaświecenia światła
kończyła się niepowodzeniem. Nagle poczułam dziwny powiew wiatru. Może to Damon
próbował mnie nastraszyć ? Gdy ponownie odczułam to uczucie gwałtownie
odwróciłam się w drugą stronę, a światła momentalnie się zaświeciły. Razem z
ich zaświeceniem się stanęła przede mną identyczna kobieta z mojego snu. Byłam
to ja. Bardziej śmiała, odważna i bardziej zmysłowa. Jej włosy były pokręcone i
rozpuszczone. Na jej twarzy gościł kpiący uśmiech. Byłam w całkowitym szoku. O
co tu chodziło ?
- Witaj Eleno – rzekła
kobieta, złośliwie uśmiechając się. – Może już zdążyłaś coś o mnie usłyszeć.
Co miała na myśli, mówiąc, że
miałam okazję o niej już coś usłyszeć ? Czy moje podejrzenia mogły być
prawdziwe ?
Kobieta podeszła do mnie i
przejechała paznokciem po mojej szyi, podnosząc i opuszczając moje włosy. Okrążyła
mnie cały czas obserwując i uśmiechając się złośliwie.
- Kim jesteś !? – wycedziłam
przez zęby. – Dlaczego wyglądamy tak samo !?
Nieznajoma zaśmiała się, ale
po chwili znów przybrała poważny wyraz twarzy.
- Katharine Pierce –
odpowiedziała śmiało, a mnie zatkało.
Gorąco dziękuję za dedykację, kochana :* To bardzo wiele dla mnie znaczy <3 Rozdział wspaniały :3 Śmiać mi się ze Stefana chciało, kiedy odchodził od zmysłów, bo nie wiedział, gdzie Damon wywiózł Elenę xD Oj, niech się już tak nie kłopocze, bo jak sama Elena stwierdziła, świetnie się tam bawi ^^ On chyba nie widzi, że Damon nie jest dla niej niebezpieczeństwem. On jest po prostu zazdrosny. Chyba odpuścił, bo poszedł się bawić z Rebekhą- dobra decyzja :D Fajnie, że Klaus nie jest zły z powodu dziecka, tylko zwyczajnie martwi się o swoją dziewczynę. Karmienie ją jego krwią to dobry pomysł- W końcu to dziecko jest z jego krwi :) Katherine mnie przeraża tymi snami, a ta końcówka bardzo trzyma w napięciu. Mam nadzieję, że Elena sobie z nią poradzi, bo Pierce może narobić kłopotów. Już się nie mogę doczekać kolejnej notki! ;) Kocham ten rozdział :3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :*
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Ten dedyk Ci się jak najbardziej należy. Cieszę się, że notka przypadła do gustu. następna postaram się dodać już niedługo. Zapraszam też na różne zakładki na tym blogu. Chętnie odpowiem na prośby o spoilery ;)
UsuńLoff You :*
Jak zwykle super rozdział. Mam nadzieję, że Kath nie zrobi noc Elenie... Stefan taki zazdrosny. Kiedy on odpuści ? O.o To takie niepodobne do niego, upijać się w klubach i bawić się z Rebekhą. Fajnie opisane stosunki Klausa i Mery. Jakoś nie przepadam za ciążami w opowiadaniach o istotach nadprzyrodzonych, ale poczekam i później ocenię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na NN.
Buziaki :*
PS. Wybacz, że jakiś taki ni jaki ten komentarz, ale mam dzisiaj zły humor.
Zapraszam do sobie na NN http://damon-always-and-forever.blogspot.com
Bardzo dziękuję ;* Kath to Kath i ona musi namieszać xD Niedługo wszyscy przekonamy się jak bardzo. Stefan musiał odreagować i dopiero potem poważniej się zamartwiać. Postaram się, żeby ciąża Mary jednak przypadła do gustu :) Będę czekać na twoją ocenę. Jeszcze raz dzięki, kochana ;) Pozdrawiam :*
UsuńKolejny nn :D http://damon-always-and-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, skomentowałam ;) <3
UsuńJesteś genialna, wiesz?:)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, nie mam pojęcia, ale wychodzi Ci bajecznie;*