Avril :
Bezszelestnie dostałam się do
środka pensjonatu. Wcale nie zamierzałam odpuścić Mary ani jej dziecku. Nie
musiałam mieć zaproszenia, ponieważ już kiedyś tutaj byłam. Ku mojemu
zaskoczeniu w salonie nikogo nie było. Tym lepiej dla mnie. Porozglądałam się
po całym pomieszczeniu, by lepiej upewnić się, że jestem w nim sama.
Niezauważalnie, w wampirzym tempie przedostałam się do sypialni Klausa i
Salvatore. Stanęłam przed drzwiami nasłuchując dźwięków wydobywających się ze
środka. Było tam całkowicie cicho. Pustka. Dziwne … Pewnym ruchem otworzyłam
drzwi tym samym, wchodząc do środka pokoju. Nie było tam ani Mary ani też
Klausa. Za to znajdowało się tam coś, co było dużo ważniejsze dla mnie. W małym
łóżeczku spał noworodek.
- Macie ładną córeczkę – powiedziałam, obracając się w
stronę Klausa, który stał w drzwiach
wejściowych do pomieszczenia. Twarz
mężczyzny wykrzywił grymas złości.
- Tylko po to przyszłaś !? –
fuknął w moją stronę.
Zaśmiałam się prowokacyjnie,
podchodząc bliżej łóżeczka.
- Masz rację – powiedziałam
cicho, przenosząc wzrok na noworodka. Nagle usłyszałam głośną szarpaninę z
tyłu. Moim oczom ukazał się Sam i jego ludzie, którzy skutecznie unieruchomili
Klausa. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Samem, uśmiechając się przebiegle.
- Nie tylko po to – dodałam
odważnie.
Gdy pierwotny zorientował się
co zamierzam zrobić, zaczął się jeszcze bardziej jeden z wampirów wstrzyknął mu
dużą ilość werbeny. Mikealson powoli opadł osłabiony na ziemię. W jeden chwili
wyciągnęłam kołek z torebki, mierząc nim w śpiące dziecko. Popatrzyłam ostatni
raz na tą istotę, zastanawiając się czy to jedyny sposób zemsty. Przecież ono
nie było niczemu winne, ale jeśli tylko tak mogłam uprzykrzyć im życie … Nie
mam wyboru. Wzięłam mocny zamach, kiedy dziecko nagle gwałtownie się
rozpłakało. Nie zwlekając dłużej zniżyłam kołek, celując nim prosto w serce
dziecka.
- Zostaw. Moje. Dziecko ! –
warknął dobrze znany mi głos, akcentując każde słowo. W sekundzie zostałam
brutalnie złapana za szyję, nie mogąc złapać oddechu. Poczułam głośny trzask
kości i ból w szyi. Potem była już tylko ciemność …
Damon :
W jednej sekundzie skręciłem
kark dwóm wampirom, które trzymały Klausa.
Podniosłem hybrydę z ziemi, przyglądając się walce przede mną. Pierwotny
pomału dochodził do siebie, wstając i poprawiając potarganą kurtkę. Nagle
Vivien opadła bezwładnie na ziemię. Klaus w jeden chwili otworzył szerzej oczy,
podchodząc bliżej kobiety. Pogłaskał ją czule po policzku, a zaraz potem mocno
ją do siebie przytulił.
- Mary … - wydukał.
- Jestem tutaj –
odpowiedziała wzruszonym głosem brunetka, próbując opanować drżenie rąk.
Kiedy się od siebie oderwali
ja także podszedłem i do mojej siostry, zamykając ją w żelaznym uścisku.
- Dobrze, że wróciłaś, ale
mianowicie jak to się stało ? – zapytałem z uśmiechem na twarzy, wypuszczając
ją z moich objęć.
- Po prostu się obudziłam.
Zaraz po tym, jak moje życie zaczęło migać mi przed oczami – odrzekła
zdezorientowana.
- Ważne, że jesteś teraz i
tutaj – dodał Klaus, składając na ustach Mary delikatny pocałunek.
Niespodziewanie w pokoju
rozległ się dobrze znany nam już płacz. Wampirzyca oderwała się od swojego
chłopaka, podchodząc do kołyski. Wzięła na ręce dziewczynkę, pieszczotliwie
tuląc ją do siebie.
- Jest piękna – wydukała
oczarowana brunetka, spoglądając po kolei na Klausa, jak i na mnie.
- Tak jak jej mama – dodał
pierwotny, obejmując z tyłu Mary.
- Co z nią zrobimy ? –
zapytałem po chwili, wskazując na ciało dziewczyny, leżące na ziemi.
- Zabić – odparł bez namysłu
Klaus.
- Wiem, że może ci się to nie
spodobać, ale chce jej uświadomić parę
rzeczy – powiedziała Mary, odkładając śpiącego noworodka do łóżeczka. –
i nie przyjmuję sprzeciwy – dodała poważniej, uśmiechając się, kiedy Klaus
chciał wtrącić się jej w słowo.
- Tak jak wtedy, gdy chciała
cię zabić !? – fuknąłem, niedowierzając, że moja siostra może być tak naiwna.
- Zgadzam się z nim Mary.
Jeśli próbowała zrobić to wcześniej, teraz także się nie zawaha – poparł mnie
Klaus.
- Nawet wy przeciwko mnie !?
– zapytała z wyrzutem.
- Nie jesteśmy przeciwko
tobie ! – warknąłem. – Po prostu nie chcemy cię stracić kolejny raz !
- Nic mi się nie stanie –
powiedziała spokojniej kobiety, spuszczając głowę w duł. – Jeśli napije się
troszkę werbeny na pewno nic mi się nie stanie.
****
Drzwi do pensjonatu zostały
gwałtownie otwarte, a do środka wkroczyły trzy przyjaciółki.
- Gdzie ona jest !? – spytała spanikowana
Caroline, spoglądając na mnie wyczekująco. Koło niej stałą zdezorientowana
Bonnie i smutna Elena. Dziewczyna obrzuciła mnie współczującym spojrzeniem,
przytulając do siebie roztrzęsioną blondynkę.
- Kto ? – zapytała wesoło
Mary, wchodząc do pomieszczenia.
- Mary ! – krzyknęła radośnie
Elena, wpadając w ramiona brunetki. Kobieta momentalnie odwzajemniła uścick,
okręcając się z Eleną wokół własnej osi.
- Chwila, chwila ! – fuknęła
zdziwiona Caroline, widząc całe zajście. – O co tu chodzi !? Przecież ty
podobno … - zaczęła niepewnie, spoglądając na Mary.
- Zmartwychwstałam –
odpowiedziała obojętnie Mary jakby to było coś normalnego.
- Aha … - wydukała Bonnie.
- Ale jak to ? – Forbes
zadała kolejne pytanie.
- Nie mam pojęcia. To było
jak retrospekcja całego mojego życia – rzekła radośnie brunetka, ściskając
Caroline i Bonnie. – Cieszę się, że tu jesteście.
- My też się cieszymy – dodała
Elena, stając obok mnie.
Mary posłała mi znaczące
spojrzenie, uśmiechając się promiennie.
- Zdecydowaliście już jak
będzie nazywała się malutka ? – spytała ciekawa Bonnie.
- Czyli to dziewczynkaaa ! –
pisnęła przeciągle Caroline, klaskając w dłonie. Mary pokiwała twierdząco
głową, przenosząc wzrok na swojego partnera.
- Może Suzie ? – spytała,
radośnie kobieta.
-Ładne – stwierdził Klaus,
obejmując ją.
-Potwierdzam – powiedział
Stefan, stojący oparty o framugę drzwi. Wszyscy pokiwaliśmy zgonie głową.
- Czyli gratulujemy wam,
małej Suzie ! – krzyknęła wesoło Gilbertówna.
- Dziękujemy – odparli
równocześnie.
- Musimy to uczcić ! –
pisnęła Caro.
- Obowiązkowo ! – dodałem,
uśmiechając się. Mary odwzajemniła mój gest, spoglądając po kolei na każdego z
nas.
- Jesteście kochani - powiedziała Mary, kiedy pojedyncza łza
spłynęła po jej policzku.
- Ej ! Nie płaczemy teraz –
powiedział do niej Klaus.
- Po prostu jestem wzruszona
– wydukała cicho.
Blondynka ukazała
śnieżno-białe zęby w uśmiechu, wstając z kanapy.
- Czas przygotowywać
przyjęcie ! – krzyknęła podekscytowana.
Elena :
Przygotowywałam się właśnie
do imprezy w jednym z pokoi, w pensjonacie, kiedy w pomieszczeniu rozległo się
pukanie do drzwi.
- Proszę –zawołałam uprzejmie.
- Nie przeszkadzam ? –
usłyszałam wesoły ton głosu blondyna.
- Oczywiście, że nie,
Stefanie – powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Chciałbym ci podziękować za
wszystko co dla nas ostatnio robisz – odparł. – I przeprosić za to co musiałaś
znosić przez Katherine – dodał, spuszczając wzrok.
- Nie masz mnie za co
przepraszać, naprawdę ! – wyjaśniła przekonywującym głosem.
Na twarz Salvatora od razu
wstąpił serdeczny uśmiech.
- Ciszę się, że to rozumiesz
– rzekł ciszej.
- Mam nadzieję, że będę mógł
skraść ci jeden taniec na imprezie ? – zapytał śmiało.
- Nawet dwa – odpowiedziałam,
chichocząc.
- Z tego też się cieszę,
panno Gilbert – dodał, kłaniając się teatralnie.
Kiwnęłam niepewnie głową, nie
pozwalając, aby uśmiech zszedł z mojej twarzy. Blondyn powoli opuścił mój
pokój, zostawiając mnie samą. Dziwnie się poczułam. Założę się, że nie raz
kłaniał się tak przed Pierce. Może on widział we mnie tylko tę wampirzycę ? A
Damon ? Co ze starszym Slvatorem ? Co z uczuciem, kiedy przy nim jestem ?
Mianowicie, że przestaję myśleć o całym świecie ? Czy to mogło coś znaczyć ?
Ten moment, gdy mnie dotyka … Jakby czas stawał w miejscu, a mój rozum
przestawał funkcjonować razem z nim. Postanowiła dać sobie trochę odpoczynku od
wszystkiego, więc udałam się pod gorący prysznic. Ciepła woda spływała po moim
ciele, dzięki czemu mogłam łato się odprężyć. Wtarłam w swoje ciało olejek o
zapachu truskawek, rozkoszując się jego zapachem.
Po zakończonym prysznicu
ubrałam się we wcześniej wybrany strój.
Postanowiłam pofalować włosy,
więc po chwili na mojej głowie widniała burza olśniewających loków. Tym razem
zrobiłam mocniejszy makijaż, który pasował do niektórych dodatków mojego
stroju.
Gotowa zeszłam na dół, gdzie
czekały na mnie już moje przyjaciółki razem
braćmi Salvatore oraz Klausem.
Dziewczyny prezentowały się
genialnie.
Sukienka Bonnie była w jednym
z jej ulubionych kolorów. Idealnie pasowała do jej szczupłej figury.
Zaś Caroline jak zawsze
musiała zaszaleć i także wyglądała zjawiskowo. Pamiętam nawet, jak pokazywała
mi tę sukienkę, kiedy ją kupiła.
- Eleno, ślicznie wyglądasz !
– krzyknęły równocześnie.
- Dziękuję, wy także –
odpowiedziałam szczerze.
- Zgadzam się z nimi –
dobiegł mnie aksamitny głos z tyłu. Na mojej twarzy momentalnie wstąpił
promienny uśmiech.
- Ty również – obrzuciłam starszego
Salwatora spojrzeniem. Czarnowłosy odwzajemnił uśmiech, podchodząc bliżej mnie.
- Mam nadzieję, że już nie
jesteś na mnie obrażona ? – spytał po chwili.
Pokiwałam przecząco głową na
znak, że nie jestem , kiedy nagle do salonu weszła Mary. Jej sukienka była bardzo elegancka.
- Czyli możemy zaczynać
imprezę ? – spytała radośnie Caroline.
- Zgadza się – odpowiedziała
wesoła Mary.
Po chwili w całym salonie
usłyszeliśmy jakąś głośną piosenkę. Caroline podeszła do Stefana z chęcią
poproszenia go do tańca. Razem wyglądali naprawdę uroczo.
- Bonnie ! Dzwoń do Jeremiego
! – rozkazałam poważnie, gdy zauważyłam, że dziewczyna nie za z kim tańczyć.
- On tutaj nikogo nie
zna -
powiedziała cicho.
-Trudno ! Przedstawimy go ! –
jęknęłam. – Nie masz pary.
- Okej – odpuściła wreszcie.
– Zadzwonię do niego.
Klasnęłam w dłonie z radości.
Wiedziała, że Bonnie i Jer dobrze się dogadują i są dobrymi przyjaciółmi,
dlatego też nie wiedziałam dlaczego nie chcą być ze sobą.
- Mogę prosić do tańca ? –
usłyszałem dobrze znany mi głos i poczułam jak mężczyzna robi ze mną obrót.
- Z chęcią – odparłam,
rumieniąc się.
Damon odgarnął jeden lok,
opadający na moją twarz, sprawiając przy tym, że całe moje ciało przeszedł
dreszcz przyjemności.
- Wspominałem już, że pięknie
wyglądasz ? – spytał, udając zamyślenie.
- Chyba coś mówiłeś –
odpowiedziałam, chichocząc.
Salvatore obdarował mnie
jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i zrobił ze mną obrót. Tym samym
zatrzymałam się na jego torsie. Podniosłam wyżej głowę, wpatrując się w jego niebieskie
oczy, które niemal mnie hipnotyzowały. Czarnowłosy objął mnie w tali ,
przyciągając jeszcze bliżej. Zamknęłam oczy, pozwalając, aby nasze oddechy wymieszały się ze sobą. Nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. Nagle
usłyszeliśmy za sobą głośne odchrząknięcie. Gwałtownie odwróciłam się w drugą
stronę jakbym chciała pokazać, że do niczego by nie doszło.
- Mam zarezerwowane dwa
tańce, pamiętasz ? – spytał uprzejmie Stefan, posyłając swojemu bratu
spojrzenie przepełnione złością. Damon zignorował ten gest, obejmując mnie w
tali.
- Tak się składa, że Elena
tańczyła teraz ze mną. Bądź bardziej cierpliwy Stef – odpowiedział zirytowany.
- Tak się składa, że piosenka
się już skończyła – odpowiedział złośliwie blondyn.
- Ale my nie skończyliśmy ! –
warknął Damon, odciągając mnie od młodszego Salvatora.
Zaśmiałam się, zawieszając
ręce na szyi mężczyzny.
- Obiecałam mu – powiedziałam
cicho. Nie chciałam kończyć tańca z Damonem, ale domyślam się jak mógł poczuć
się Stefan.
- Trudno. Poczeka – odrzekł
obojętnie Damon, patrząc prosto w moje oczy. – Poza tym widzę, że nie chcesz
tam iść.
- Znowu to robisz –
stwierdziłam, czując jak moje policzki się rumienią.
- Co robię ? – zaśmiał się
wampir, przyciągając mnie do siebie.
- Mieszasz mi w głowie –
odpowiedziałam poważnie.
- Cieszę się, że tak na
ciebie działam – powiedział, uśmiechając się uwodzicielsko. – Mam nadzieję, że
mi pozwolisz na więcej tańców niż tylko dwa ?
- Oczywiście –
odpowiedziałam, kiwając głową. Damon wypuścił mnie ze swoich objęć, prowadząc
do Stefana.
- Tylko nie za długo – fuknął
w jego stronę. Stefan westchnął głośno, uśmiechając się do mnie.
Odprowadziłam go wzrokiem,
tym samym zauważając, że zatrzymał się przy barku z alkoholem.
- Łączy cię coś z Damonem ? –
zapytał nagle. – Przepraszam, że tak pytam, ale widziałem was przedtem i ... –
dodał zmieszany.
- Tak – odpowiedziałam bez
zastanowienia. – Nie ! To znaczy jesteśmy przyjaciółmi. Właśnie w tym sensie
nas coś łączy – odparłam zawstydzona.
Stefan pokiwał głową, robiąc
ze mną obrót oraz oplatając mnie delikatnie w tali.
- Wyglądaliście wtedy blisko
– drążył temat.
Uśmiechnęłam się nieśmiało,
nie wiedząc co mam mu odpowiedzieć. Stefan odwzajemnił uśmiech, wpatrując się
we mnie. Na chwilę przeniosłam wzrok na Damona, który rozmawiał o czymś z moim
bratem.
- Twój brat, tak ? – spytał w
końcu Stefan.
- Tak. Nie masz chyba nic
przeciwko, żeby tu przebywał ? – zapytałam.
- Oczywiście, że nie –
odpowiedział blondyn, dalej kołysząc się ze mną w rytm piosenki.
- Odbijamy – usłyszałam za
sobą głos czarnowłosego i w sekundzie znalazłam się w jego ramionach. Stefan
posłał mu spojrzenie pełne złości, po czym oddalił się od nas.
- Nie dajesz za wygraną –
zaśmiałam się.
- Nigdy – wymruczał mi do
ucha, obracając mnie.
Zachichotałam i złożyłam
pocałunek na jego policzku.
- Za co to było ? – zapytał z
uśmiechem.
- Za ten wieczór –
odpowiedziałam szczerze.
- On dopiero się rozkręca,
skarbie – stwierdził, obracając mną we wszystkie, kiedy piosenka zmieniła się
na znacznie szybszą.
- Nie wątpię – rzekłam,
starając się dotrzymać kroku mężczyźnie.
- Uwaga, uwaga ! Ciocia
Caroline przemawia ! – krzyknęła Caro, stając na stoliku.
- Tradycyjnie przygotowałam
kilka trudnych zadań, które będziemy musieli wykonać tego wieczora. Cieszycie
się ? – krzyknęła, starając się zachować równowagę w wysokich szpilkach.
- Taak ! – odkrzyknęli wszyscy
chórem.
- Więc zaczynamy ! – pisnęła blondynka,
biorąc do ręki jakąś listę. Czuję, że ten wieczór będzie bardzo udany …