niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 7




Damon : 
Jechaliśmy już sporo czasu i w końcu dotarliśmy na miejsce. Elena jednak postanowiła w połowie drogi, że się prześpi i śpi do teraz. Szkoda  mi jej było budzić, ponieważ, kiedy spała wyglądała naprawdę uroczo. Bardzo się cieszyłem jej obecnością tutaj i nie chciałem niczego spieprzyć tak, jak ja to potrafię. Może uda mi się do niej nawet zbliżyć. Jedno już wiedziałem na pewno nie chcę jej stracić. Lekko wyciągnąłem dziewczynę z auta i zaniosłem do domku, który kupiłem dawno temu. Był z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, a w około niego rozciągła się łąka. Do tego była piękna pogoda. Delikatnie tak, żeby jej nie obudzić położyłem dziewczynę w jej nowym pokoju na łóżku. Wybrałem specjalnie taki najbardziej wyposażony, żeby niczego jej nie brakowało. Zerknąłem na nią jeszcze raz i powoli wyszedłem z pomieszczenia. Wszedłem do salonu, który niczym nie przypominał wyglądem rezydencji. Wszystko było w nim nowoczesne i w piaskowych, beżowych i gdzieniegdzie oliwkowych kolorach. Mam nadzieję, że się jej spodoba i będzie miała niespodziankę, budząc się tam. Ja z bardzo wielu pomieszczeń do wyboru, postawiłem na ładną, szaro – białą sypialnię. Rzeczy moje umieściłem właśnie tam, a brunetki w jej sypialni. Cieszyłem się, że będę mógł spędzić z nią więcej czasu sam na sam.  Nie pozostało mi czekać na nic innego niż na to, aż dziewczyna się obudzi. Zauważyłem też, że zabrała ze sobą mało ubrań, a nie zamierzałem jej stąd tak szybko wypuszczać. Zastanawiam się czy nie pojechać do jakiegoś bliskiego sklepu i czegoś jej nie dokupić, ale jeśli dziewczyna obudziłaby się w takim dużym domu sama mogłaby być niemało zdezorientowana i przestraszona. Postanowiłem, że zaproponuję jej to, kiedy już się obudzi. Korzystając z wolnej chwili rozsiadłem się na miękkim fotelu i nalałem sobie whiskey. Właśnie takie momenty mogłyby w życiu trwać w nieskończoność… 
Elena :
Powoli budziłam się ze snu, kiedy dotarło do mnie, że znajduję się w całkowicie nieznanym mi miejscu. Całe pomieszczenie było w kolorze białym i wrzosowym. Właśnie taki kolor podoba mi się najbardziej. Czyli wycieczka z Damonem ma jednak swoje duże plusy. Sypialnia była połączona z piękną łazienką. Cieszyłam się, że tutaj jestem, ale jednak czułam się trochę nieswojo, bo posesja nie była moja. A Damon … to Damon i do niego nawet zdążyłam się przyzwyczaić. Po chwili wyjrzałam za okno. Zobaczyłam tam bajeczną łąkę. Na zewnątrz była wyśmienita pogoda, aby spędzić ten czas na świeżym powietrzu. Niczego mi tutaj nie brakowało. Ale nie mogłam też, przecież cały czas siedzieć w tym pokoju. Musiałam dowiedzieć się gdzie jest Damon i jakie ma plany na ten urlop. Ostrożnie otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się ładnie urządzony i przystrojony korytarz. W ścianach wstawione były pozostało drzwi. Boję się myśleć nawet ile w tym domu może być pomieszczeń. Szybko zbiegłam długimi. Krętymi schodami na początek salonu. Tak przynajmniej myślałam. Kiedy weszłam dalej ujrzałam mojego towarzysza, który siedział na fotelu przy oknie i rozkoszował się jakimś alkoholem. Nie wahając się już dłużej podeszłam do najbliższego krzesła i usiadłam na nim. Gdy chłopak zobaczył mnie od razu odwrócił głowę o moją stronę i odłożył szklankę na stolik. Lekko się uśmiechnęłam i zaczęłam się rozglądać po niesamowicie urządzonym salonie. 
- Podoba ci się tutaj ? – zapytał mnie Damon.
- Ty się jeszcze pytasz!? Tu jest niesamowicie – wydukałam oczarowana.
- A więc mam nadzieję, że masz ochotę zostać tutaj na dłużej – stwierdził i posłał mi pytające spojrzenie. 
Po chwili namysłu zdecydowałam, że odpowiem twierdząco, bo przecież sama na początku stwierdziłam, że jestem zachwycona tym miejscem.
- Z wielką chęcią, ale chyba nie jestem odpowiednio zaopatrzona – wyjaśniłam i spuściłam lekko głowę.
- To żaden problem. Ubieraj się i w drogę do sklepu – odpowiedział i wstał z fotela, uśmiechając się do mnie. On był naprawdę miły i kochany. Proponuje mi wycieczkę, chce zmarnować na mnie swój czas, a do tego ma zamiar kupić mi jeszcze ubrania. To super facet i dziwię się, że nie ma dziewczyny, ale to chyba lepiej dla mnie. Już sama nie wiem co mam myśleć ! Raz czuję się zawstydzona, a raz wniebowzięta w jego towarzystwie. Może on tak właśnie na mnie działa, że, kiedy z nim jestem zapominam o wszystkim co mnie otacza ?
- Elena ? – rzekł Damon, przyglądając mi się. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam.
- Przepraszam … - wyszeptałam – Zamyśliłam się. Nie sądzisz, że nie powinieneś mi tak dogadzać. Zgodzę się jeśli obiecasz, że to będzie zaledwie kilka małych rzeczy – ostrzegłam. Wampir zaśmiał się i podszedł w moją stronę, podając mi rękę, którą szybko ujęłam i dałam zaprowadzić w stronę drzwi wyjściowych.
- I ja … - zaczęłam, ale nie dał mi dokończyć.
 - Ja płacę – dodał szybko tak, że nie mogłam się wtrącić.
- Nie ma mowy ! – odpowiedziałam z uśmiechem.  
- Oj tam, oj tam. Daj mi taką satysfakcje ! – poprosił z udawanym oburzeniem co wywołało u mnie rozbawienie.
- Jedź ! – rozkazałam ze śmiechem, a wampir szybko spełnił moją prośbę.
Po chwili drogi, którą przebyliśmy w ciszy samochód zatrzymał się. Chociaż można powiedzieć, że co jakiś czas spoglądaliśmy na siebie przez co nie mogłam powstrzymać się, aby nie zachichotać. Damon zaparkował na parkingu pełnym aut i otworzył drzwiczki, abym mogła swobodnie wyjść. Przyzwyczaiłam się, że zawsze jest dla mnie takim dżentelmenem. Delikatnie chwycił moją rękę i splótł ze sobą nasze palce, po czym zaczął mnie gdzieś prowadzić. Spodobał mi się ten gest, ale jak zawsze czułam rumieńce na moich policzkach.  Nareszcie dotarliśmy. Był nim podobno mały, tani i zwyczajny sklep znany też jako Centrum Handlowe. Było ogromne, jak też nazwa opisuje. Weszliśmy do środka i wjechaliśmy na górę windą.
- Mały sklep … I to bardzo tani ! – westchnęłam i zajęłam się podziwianiem widoków z windy, ale jakoś zauważałam tylko Damona i jego czarny T- Shirt. 
- No wiesz … Jak dla kogo. Przecież taka piękna dziewczyna, jak ty nie może chodzić w byle czym – stwierdził i pociągnął mnie za sobą, kiedy winda się zatrzymała. Nie ukrywam, że bardzo spodobał mi się ten komplement.
Kiedy weszliśmy na prawidłowe piętro zobaczyłam pełno luksusowych ubrań na wieszakach, stoiska z butami, biżuterią, kosmetykami, bielizną i dużo by jeszcze tego wymieniać. Można to określić też jako „ raj dla Caroline „ i nie ukrywam, że dla mnie też. Chłopak podszedł ze mną najpierw do stoiska z ubraniami. Wyglądały, jak milion dolarów. Sama nie jestem pewna czy właśnie tyle nie kosztowały. Damon powrzucał do koszyka kilka takich ubrań i wskazał mi następne stoisko. Tym razem przyszła kolej na buty. Nawet się już nie odzywała, żeby się nie zapędzał, bo i tak moje prośby zostałyby odrzucone, a on kupiłby to co jemu się podoba. Jednak muszę przyznać, że wampir miał świetny gust. Wybierał naprawdę same piękne rzeczy, na które ja pewnie też bym się skusiła, gdyby nie były tak drogie. Wpakował do koszyka kilka par obcasów i sandałów i skierował się do kosmetyków i biżuterii. Tam też sobie nie szczędził. Po obserwacji tego co tam wrzucił, stwierdziłam, że kosmetyków i perfum wystarczy mi na następne 2 lata.  Przez chwilę stałam jeszcze i przyglądałam się temu.
- Ty jesteś niemożliwy … - wydukałam oszołomiona.
- Mam nadzieję, że w pozytywnym tego słowa znaczeniu – zaśmiał się Damon i podszedł do stoiska z bielizną. Niektóre sztuki były naprawdę wyzywające. 
- Nie, nie … - zaczęłam – To już chyba nie będzie mi potrzebne.
Damon spojrzał  na mnie prowokacyjnym wzrokiem i z tym swoim nieziemskim uśmiechem tak, że nogi się pode mną ugięły. Dopiero teraz do mnie dotarło jak to mogło zabrzmieć. 
- Znaczy nie o to mi chodzi … Tylko, no wiesz – zaczęłam zawstydzona.
- Nie, nie wiem- odpowiedział Damon i zbliżył się do mnie. Byliśmy teraz niedorzecznie blisko siebie.
- Po prostu mam te rzeczy i niepotrzebna mi zapasu, a nawet jeśli to chyba ja powinnam je wybierać – odrzekłam cicho.
- Mimo wszystko nie zaszkodzi mieć taki zapas – po tych słowach odwrócił mnie do siebie tyłem i objął w pasie.
- Nie bój się na pewno będziesz w tym niesamowicie wyglądać – wyszeptał mi do ucha.
- Nie wątpię – odpowiedziałam, tracąc zdrowy rozsądek pod wpływem jego dotyku. 
Wampir uśmiechnął się triumfalnie i wybrał parę kompletów. Nie mogłam nadal uwierzyć, że mu na to pozwoliłam, ale trudno …  Damon zapłacił w kasie za zakupy i wróciliśmy do auta. 
- Nie wiem jak mam ci za to dziękować – wydukałam oczarowana.
- Wystarczy, że tu ze mną przyjechałaś – odpowiedział wampir i ujął moją dłoń. Odwzajemniłam uścisk. Nie umiałam się zdobyć na nic innego. To było poza moją kontrolą. Przy nim czułam się taka wolna i szczęśliwa. Nasze zachowanie dużo wykraczało od relacji znajomych, ale przecież jeszcze nic poważnego nie zaszło i nie mam czego sobie zarzucać. W końcu dojechaliśmy do posesji. Dzień chylił się już ku końcowi dlatego od razu poszliśmy do domku.
Damon :
- Eleno ! Nie dziękuj mi już. To była dla mnie przyjemność – odparłem po raz kolejny, kiedy dziewczyna dziękowała mi za zakupy.
- Mimo wszystko dziękuję. Nie musiałeś tego robić – rzekła dziewczyna. Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, bo zadzwonił do niej telefon.
- To Jenna, moja ciotka. No tak zapomniałam do niej zadzwonić. Przepraszam – powiedziała dziewczyna i udała się do swojego pokoju. Tylko pokiwałem głową na znak, że nic się nie stało i usiadłem na kanapie, pijać alkohol.
***
Dopiero po jakimś czasie zauważyłem w salonie torebkę Eleny. Postanowiłem, że ją do niej zaniosę. Kiedy weszłam do jej sypialni dziewczyna widocznie brała prysznic, bo drzwi do łazienki były lekko uchylone. Na moje szczęście było widać także i samą brunetkę. Musiałem przyznać, że jest jej sto razy ładniej bez tej bielizny, na pewno ! Brązowooka miała piękne ciało i nie byłem w stanie się powstrzymać, by wyjść z pokoju. Nagle woda przestała się lać i Elena wyszła  z kabiny, po czym obwinęła się ręcznikiem. Szybko przymknąłem drzwi tak, żeby niczego nie była w stanie się domyśleć. Kiedy dziewczyna zobaczyła mnie w pokoju podskoczyła do góry jakby się czegoś przestraszyła.
- Spokojnie – uspokoiłem ją – Jestem aż takie straszny ? – zapytałem rozbawiony.
- Nie, tylko się ciebie tutaj nie spodziewałam. To wszystko. Długo czekasz ? – zapytała. Była chyba trochę zawstydzona tym, że stoi przede mną tak ubrana, ale mi to ani trochę nie przeszkadzało.
- Nie długo. Przyniosłem ci torebkę. Zostawiłaś ją w salonie – wyjaśniłem i podszedłem bliżej kobiety.
- Kolejny raz dziękuję – odpowiedziała i pocałowała mnie w kącik ust. Gdy dziewczyna się wyprostowała jeszcze chwilę patrzyliśmy na siebie zalotnym wzrokiem. Miałem wielką ochotę zrzucić z niej ten ręcznik i całować każdy centymetr jej ciała. Dziewczyna wzięła ode mnie torebkę i rzuciła ją na fotel, a ja jeszcze bardziej się do niej przybliżyłem i odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy. Brunetka zadrżała pod wpływem mojego dotyku i chwyciła moją dłoń wyrażając się jasno, abym nie przestawał. Już się więcej nie wahałem i odwiązałem zakrywający ją ręcznik w skutek czego opadł na podłogę. Dziewczyna została całkiem naga. W jednym momencie z zachłannością wpiłem się w jej usta. Dziewczyna oddawała każdy mój pocałunek, wplatając palce w moje włosy. Wziąłem ją na ręce i delikatnie rzuciłem na łóżko. Brunetka zdarła ze mnie koszulę i zjechała pocałunkami na mój tors. Dziewczyna zamruczała, kiedy moje dłonie gładziły jej plecy, a później zjechały na biodra. Elena widocznie nie chciała być dłużna i przejechała paznokciami po moim umięśnionym torsie. Dalej już można się domyślić co się działo … Czuję, że ta noc będzie naprawdę udana.
Ten rozdział udało napisać mi się jakoś szybciej, więc po co mam go trzymać na komputerze ? Dedykuję go wszystkim czytelnikom, ponieważ w końcu jest tam coś na co czekali wszyscy od 1 rozdziału, a nawet prologu ! Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania ! 

Pozdrawiam i uwielbiam Was ! <33

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 6







Rozdział 6

Caroline :
Właśnie krzątałam się nerwowo po pokoju w poszukiwaniu mojej torebki, w której zostawiłam mój nowy błyszczyk. Chyba nie wzięłam jej z auta Stefana, kiedy pojechaliśmy kupić więcej alkoholu i innych rzeczy. Ten chłopak był naprawdę fajny i oczywiście przystojny. Spędziłam z nim dopiero jeden wieczór, a czuję jakbym poznała go dużo wcześniej. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Szybko wyjęłam telefon i jak się okazało dzwonił do mnie nikt inny jak Elena. Tym razem jej nie przepuszczę i będzie mi musiała opowiedzieć cały przebieg jej imprezowania z panem Damonem Salvatorem.
- Elena ! Super, że dzwonisz ! – krzyknęłam do telefonu.
- Tak Caroline ciebie też miło słyszeć – odpowiedziała dziewczyna ledwo słyszalnym głosem. 
- Słyszę, że ktoś tutaj nieźle zabalował. Jak było z Damonem !? Opowiadaj ! – odparłam.
- Co !? Jak i gdzie !? Ogólnie to było fajnie. Z tego co wiem to gadaliśmy, tańczyliśmy i … piliśmy – Eena westchnęła i ciągnęła dalej – później poszliśmy na spacer z czego ja poszłam do domu i … poszłam do domu. Opowiem ci jeszcze, jak się spotkamy – rzekła dziewczyna.
- Yhy … Całowaliście się !? – zapytałam niespodziewanie.
- Caroline Forbes ! Oczywiście, że … No dobra tak, ale tylko na chwileczkę i byłam pijana ! – zaznaczyła brunetka, a na mojej twarzy od razy pojawił się triumfalny uśmiech. 
- Czyli jednak ! I co było dalej – wypytywałam podekscytowana. 
Dziewczyna westchnęła do słuchawki. Może trochę za bardzo ją o to wszystko wypytywałam, ale w końcu jesteśmy przyjaciółkami i powinnyśmy relacjonować sobie takie sprawy. 
- Caro mogłybyśmy się spotkać i wtedy wszystko ci opowiem. Po za tym słyszałam od Jeremiego, że ty także nie szczędziłaś sobie zabawy ze Stefanem – odpowiedziała.
- Oj tam, oj tam. Trzeba korzystać póki jest wolny. Stefan to super facet mówię ci ! – odparłam zadowolona. Kiedy przypomniałam sobie wszystko z tamtego wieczora chciało mi się skakać ze szczęścia po pokoju. W sumie nic się takie pomiędzy nami nie wydarzyło, ale świetnie się bawiliśmy. 
- Cieszę się, że jesteś taka wesoła, ale teraz muszę kończyć. Spotkamy się w kawiarni, o 15.00 ?  - spytała.
- Pewnie. Do zobaczenia ! – powiedziałam na pożegnanie.
- Do zobaczenia ! – odpowiedziała mi wampirzyca.
Schowałam telefon do kieszeni i usiadłam na krześle obok stolika. Musiałam poprawić makijaż, ponieważ miałam zamiar odebrać swoją własność w rezydencji. Przynajmniej miałam kolejny pretekst do tego, aby spotkać się ze Stefanem. 
Zbiegłam schodami na dół i skierowałam się do drzwi, żeby wyjść, ale nagle usłyszałam za sobą głos mojej mamy.  
- Mogę wiedzieć gdzie idziesz ? – spytała.
- Na spacer i od razu spotkam się z Eleną – odpowiedziałam szybko. Chyba nie domyśliła się, że nie powiedziałam jej wszystkiego.  
- Okej idź. Ja zaraz muszę lecieć do pracy. Obiad jakby coś masz w lodówce – powiedziała i poprawiła mundur. No tak nawet w domu ona w niczym innym nie chodzi.
- No to pa ! – krzyknęłam i wyszłam z domu uśmiechnięta od ucha do ucha 



Szybko przemierzałam znane mi uliczki w Mistic Falls. Byłam bardzo podekscytowana tym, że znów zobaczę Stefana. Może przy okazji poznam starszego brata – Damona. Nim się zorientowałam stałam już pod wielkim domom, a raczej pensjonatem. Nerwowo poprawiłam włosy i zapukałam do ogromnych drzwi. Otworzył mi je chłopak Mary, przystojniak – Klaus.  
- Hej- przywitałam się – jest może Stefan ? – zapytałam.
- Tak, jest. Wejdź – powiedział. Chyba był czymś zaniepokojony, ponieważ miał nieobecny wyraz twarzy, ale zaraz się poprawił i przyjacielsko się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam gest i usiadłam na kanapie. 
- Zaraz zawołam Stefana – rzekł i wyszedł na górę po schodach. 
Nie mogłam uwierzyć, że tutaj jestem. Salon był sto razy większy niż mój razem z kuchnią. Wszystko było tutaj takie można powiedzieć z dawniej epoki, ale za to było też piękne i stylowe. Prawie każdy mebel wykonany był z drewna. Komody ozdabiały antyki lub małe lampki. Na pierwszym planie najbardziej rzucał się w oczy kominek. Na ścianach wisiały piękne obrazy. Nie mogłam wyjść z podziwu. Musiałam przyznać, że cały salon tak jak i na pewno reszta był niesamowicie urządzony. Założyłam nogę na nogę i nadal rozglądałam się po pokoju. Wreszcie usłyszałam czyjeś kroki. Jednak to nie był Stefan. Do salonu wszedł bardzo przystojny, a nawet seksowny mężczyzna o czarnych włosach. Zresztą cały ubrany był na czarno. 
- Ty pewnie jesteś Caroline ? – zapytał na co ja tylko przytaknęłam.
- Damon Salvatore. Brat Stefana – przedstawił się i uścisnął moją rękę, po czym lekko ją pocałował. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Gdyby nie był zarezerwowany dla Eleny to miałabym naprawdę spory dylemat.  
- Czyli to jest ten sławny Damon, o którym wspominała Elena. Miło w końcu poznać – powiedziałam – Caroline Forbes.
Chłopak tylko uśmiechnął się zniewalającym uśmiechem, na który na pewno wariowały wszystkie dziewczyny. Teraz to już wcale nie dziwię się Elenie, że tak szybko go polubiła. Takiego ciacha nie da się ignorować. Damon zabrał kurtkę z wieszaka i  otworzył drzwi z zamiarem wyjścia z pensjonatu.
- Do zobaczenia Caroline – rzekł.
- Pa ! – odpowiedziałam szybko.
Teraz też usłyszałem kroki dochodzące z góry. Tym razem to już był Stefan. Wyglądał jak zwykle zniewalająco. Teraz już wiem przynajmniej po kim to odziedziczył. 
- Cześć Caro – przywitał mnie – ty pewnie po to ? – zapytał i pokazał mi torebkę.
- Dokładnie po to – odpowiedziałam i zabrałam ją, po czym przełożyłam ją sobie przez ramię.
- Przepraszam, że musiałaś tyle czekać, ale Mary miała mały wypadek – wyjaśnił.
- Wszystko z nią w porządku !? – zapytałam zdenerwowana. Zdążyłam ją już nawet polubić. To fajna dziewczyna. 
- Tak, tak. Wszystko z nią w porządku – uspokoił mnie. 
Odetchnęłam z ulgą i poprawiłam apaszkę. 
- Masz ochotę może na mały spacer ? – spytał nagle.
- Świetny pomysł. Dlaczego nie – powiedziałam zadowolona i podeszłam do drzwi razem ze Stefanem. Chłopak złapał mnie za rękę i otworzył drzwi. Muszę przyznać, że ten gest bardzo mi się spodobał. Uśmiechnęłam się do niego i dałam mu się poprowadzić. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Ze Stefanem bawiłam się n rewelacyjnie. Teraz wiem już na pewno, że to facet dla mnie, ale przecież nie wiem co on o mnie myśli. Może jestem dla niego tylko przyjaciółką ? Postanowiłam teraz się tym nie zadręczać tylko cieszyć się tym co jest teraz. Usiedliśmy na ławce i pogrążyliśmy się w rozmowie.

Elena :
Biegałam właśnie koło mojego domu. Mimo to, że jestem wampirem nie zaprzestałam wykonywać swoich życiowych pasji. Teraz przynajmniej się aż tak nie męczę tak jak wtedy, kiedy byłam człowiekiem. Właśnie chciałam przejść przez przejście dla pieszych na drugi chodnik. Gdy byłam już w połowie drogi kierowca jednego auta rozmawiał przez telefon i widocznie mnie nie zauważył, ponieważ nie zahamował przejeżdżając przez ten odcinek ulicy. Nim się zorientowałam auto było metr ode mnie. Jechała z zabójczą prędkością tak, że mimo moich zdolności nadprzyrodzonych nie byłam w stanie nic zrobić. Niespodziewanie, ale na moje szczęście zostałam zepchnięta z drogi i razem z tą osobą wylądowałam na trawniku obok. Byłam bardzo wdzięczna osobie, która tak się poświęciła, ale też odrobinę przestraszona. Ręce mi się trzęsły, a kiedy chciałam wstać czułam jakbym nogi miała z waty. Widocznie niepotrzebnie wstawałam, bo zahaczyłam butem o gałąź i z wielkim impetem spadłabym ponownie na ziemię, gdyby ktoś mnie nie złapał w porę. Zobaczyłam przed sobą bardzo dobrze znaną mi twarz w takiej sytuacji.  
- Damon … - wydukałam zaskoczona – bo zacznę się przyzwyczajać, że zawsze uratujesz mnie z opresji, a wtedy uważaj ! – zaśmiałam się.
- Będę zaszczycony, ale to już chyba koniec, bo mówią, że do trzech razy sztuka – odpowiedział z uwodzicielskim uśmiechem.
- Znając moje szczęście to nie byłabym taka pewna – rzekłam.
- Więc witaj w klubie – odpowiedział radośnie.
Damon nadal trzymał mnie żelaznym uścisku tak, że inni przechodnie mogliby myśleć, że jesteśmy parą. Nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. Mój oddech się przyśpieszył, tak samo jak jego. Coś mi kazało zatracić się w zupełności w tej chwili i go pocałować, ale jakaś inna część mnie ostrzegała, że później będę tego żałować i, że nadal go wystarczająco nie poznałam. Musiałam szybko coś zrobić. Przecież nie będziemy stać na tym chodniku wieczność, a chłopakowi najwyraźniej nie przeszkadzało takie położenie. 
- Przepraszam, ale chyba muszę już iść. Miałam spotkać się z przyjaciółką w kawiarni … -wyjaśniłam zmieszana.
Damon wypuścił mnie z uścisku, ale jakoś nie mogłam wyczytać żadnej emocji z jego twarzy.
- Z Caroline ? – spytał nagle.
- Tak z nią , a poznaliście się już ? – zapytałam zaskoczona.
- Zgadza się. Była w pensjonacie. Zdaje się, że u Stefana i z tego co wiem to poszli na spacer – wyjaśnił znacząco.
- To super, że się polubili. Caroline chyba się w nim zakochuje – powiedziałam i roześmiałam się razem z Damonem.
- To dobrze się składa, bo on też chodzi cały w skowronkach. Ta dziewczyna dobrze na niego działa – odpowiedział.
Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Cieszyłam się, że moja przyjaciółka w końcu znalazła dobrego faceta, który do niej pasował. 
- Czyli myślisz, że nie powinnam psuć im spotkania? – spytałam niepewnie.
- Jak uważasz, ale ja też się zastanawiam nad jedną rzeczą … - zaczął.
- Słucham – odpowiedziałam pewnym siebie głosem.
- Mógłbym cię zabrać w pewno miejsc. Wtedy nie psułabyś im randki – rzekł z uśmiechem.
Sama nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Chciałam tam z nim jechać, ale właśnie tam. Nie wiedziałam nawet gdzie i na ile chce mnie wziąć w to miejsce. 
- A to zależy gdzie – odpowiedziałam – i na ile.
- Teraz, a zostaniemy ile będziesz chciała – wyjaśnił obojętnie.
Polubiłam jego towarzystwo i to nawet bardzo. Mam wakacje i nie muszę się nikomu spowiadać gdzie idę i z kim. Czułam, że ten wyjazd może się nawet udać, a Damonwi ufałam jak nikomu innemu, pomimo to, że tak krótko go znałam.
- Okej – odparłam z nutką zawahanie w głosie.
- Yeah ! – syknął cicho i posłał mi zniewalający uśmiech i spojrzenie.
Roześmiałam się i wsiadłam do jego samochodu, ale z tego wszystkie zapomniałbym o jednej ważnej rzeczy.
- Damon tylko, że chyba nie jestem w dobrym ubiorze na wycieczkę. Nawet nie wiem gdzie mnie zabierasz – powiedziałam zmieszana. Głupio mi było tak się mu narzucać.
- W takim razie podwiozę cię pod twój dom i weźmiesz parę rzeczy – odpowiedział i skierował się do mojego domu.
- Parę to znaczy ? – zapytałam rozbawiona.
- Może dzień lub 2 zależy od ciebie – stwierdził spokojnie.
- Nie musisz się martwić nic ci nie zrobię dodał po chwili, kiedy zobaczył moją minę.
- Nie tylko po prostu … tak opuszczać miasto na parę dni z prawie nieznanym mi chłopakiem. To znaczy dobrze cie już poznałam i ufam ci, ale jednak to trochę nie wypada – nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęłam gadać jak nakręcona. Widać jego to rozśmieszyło.
- Eleno rozumiem, ale całowaliśmy się także jakbym chciał ci coś zrobić to wtedy miałbym idealną okazję. Nie sądzisz ? – odparł z uśmiechem.
- Masz rację to daj mi chwilę – odparłam szybko i wysiadłam z samochodu.
Weszłam szybkim krokiem do domu i musiałam przyznać, że bałam się reakcji mojej cioci. Nawet myślałam, że będzie tak wkurzona, a ja tak zdesperowana, żeby ją zahipnotyzować. Przebrałam się w wampirzym tempie oraz spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do podręcznej torebki. Teraz tylko musiałam znaleźć Jennę. Niespodziewanie kobieta weszła do mojego pokoju. 
- Eleno wybierasz się gdzieś ? – zapytała zdziwiona.
- Tak i właśnie cię szukałam. Wyjeżdżam na wycieczkę z przyjacielem – wyjaśniłam zmieszana.
- Z przyjacielem ? Znam go ? – spytała.
- Nie, ale nie masz się o co martwić. Niedługo wrócę ciociu. Mam już dość tego małego miasteczka – westchnęłam i roześmiałam się.
- Dobrze już dobrze. Tylko uważaj na siebie i zdzwoń do mnie, aby lepiej mnie poinformować o wszystkim – rzekła ciotak i wyszła z pokoju, przytulając mnie. Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko mi pójdzie przekonanie jej. Chyba zrozumiałe, że już nie wymagam takiej starannej opieki. Pożegnałam się też prędko z Jeremim i Rickiem. Kiedy zabrałam już wszystkie potrzebne rzeczy, wyszłam z domu i wsiadłam do auta Damona. 
- Gotowa ? – spytał mnie.
- Myślę, że tak – odparłam z uśmiechem i między czasie napisałam wiadomość do Caro. Oczywiście będę musiała wszystko wyjaśnić jej z najmniejszymi szczegółami, ale teraz mnie to nie interesuje.  Damon odpalił auto i ruszyliśmy. Byłam bardzo ciekawa gdzie chce mnie zabrać, ale byłam pewna, że z nim na pewno nie będę się nudzić !


W końcu przybywam z 6 rozdziałem. Dla mnie wyszedł beznadziejnie, ale ocenę zostawiam Wam :* Starałam się jakoś dać więcej Deleny, bo w ostatnim rozdziale było jej malutko. Prawie nic L Więc mam nadzieję, że rozdział przypadnie do gustu <3

Kocham Was !! <3

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 5


Mary :
Stałam dokładnie przed moim bratem w salonie i patrzyłam jak Elena opuszcza pensjonat. Czułam dziwną potrzebę docięcia mu w związku z tym. Podobno była dla niego tylko znajomą, a coś mi na to nie wyglądało. Gdy dziewczyna opuszczała rezydencję Damon pomachał jej jeszcze ręką, a ona się do niego promiennie uśmiechnęła. No proszę, proszę. Czyżby mój braciszek się zakochał. Imponujące … Trzeba dowiedzieć się coś więcej.
- Znajoma … - powtórzyłam drugi raz.  
- Znajoma. Wyraz używany powszechnie, kiedy chce się powiedzieć,  że się kogoś zna – wyjaśnił, udając, że nie wie o co chodzi.
Teatralnie wywróciłam oczami i nalałam sobie alkoholu. Mimo wszystko nadal czułam się na siłach po wczorajszym. W końcu coś musiałam mieć z brata prawda ?
- No ładnie. Teraz już na 100% wiem, że jesteś moją siostrą – rzekł Damon i złośliwie się uśmiechnął.
Odwzajemniłam gest i szybkim ruchem wypiłam zawartość szklanki. 
- Mimo wszystko nie myśl sobie, że odpuszczę ci z Eleną. To dziewczyna dla ciebie – powiedziałam, a wampir zakrztusił się trunkiem, którego dopiero sobie nalał.
- A skąd ty to możesz wiedzieć – zapytał beznamiętnie.
- Widziałam jak na siebie patrzycie – odparłam obojętnie i wzruszyłam ramionami – to już bardzo wiele znaczy.
- Taa – rzekł i dokończył picie whiskey. 
- Jakby Klaus pytał to powiedz, że jestem na spacerze – zaznaczyłam i skierowałam się do wyjścia.
- A jeśli będzie chciał wiedzieć dokładnie ? – spytał.
- To powiesz, że jestem na spacerze ? – powtórzyłam zakładając ręce na piersi.
- Dobra … Zastanowię się – czy on się ze mną właśnie droczył !? No okej. Ja też jestem Salvatore.
Nagle dostrzegłam leżący telefon na stoliku. I to jeszcze Damona. Nie była lepszej okazji, żeby się na nim zemścić. Szybko go chwyciłam. Akurat wampir tego nie zauważył i oglądał coś na laptopie. Prędko wyszukałam na nim numer do Eleny i wystukałam do niej epicką wiadomość. Ciekawe co mój braciszek na TO powie. Niespodziewanie czarnowłosy podniósł głowę znad urządzenia i kątem oka zerknął na mnie. Od razu wstał z kanapy, gdy zobaczył co mam w ręce.
- Czy to mój … - nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Tak to twój telefon. I jeśli nie przestaniesz się ze mną droczyć i nie spełnisz mojej prośby to Elena dostanie bardzo ciekawą wiadomość … Zgadnij od kogo – wyrecytowałam i zrobiłam słodką minkę.
- Mary co tam napisałaś ? Odłóż ten telefon – krzyknął zdenerwowany.
Przez chwilę pokręciła telefonem w dłoni i uśmiechnęłam się triumfalnie. Co by teraz nie zrobił i tak wygrałam.
- Powiem temu twojemu Klausowi co chcesz, ale nie rób tego – poprosił.
- No masz cwaniaczku – rzuciłam mu telefon, a on złapał go zręcznym ruchem.
Nie czekałam już na jego reakcję i szybko wyszłam z pensjonatu krokiem godnym królowej. 

***
Szłam jakąś ulicą w Mistic Falls. Była bardzo przyjemna pogoda. Słońce nieźle przygrzewało. Uwielbiałam właśnie taką temperaturę. Ludzie kupowali lody, rozmawiali. Nic szczególnego. Dopóki nie poczułam jak ktoś celowo popycha mnie za jakiś stary budynek. Upadłam na ziemie i uderzyłam głową o beton. Pomału wstałam i pomasowałam obolałe miejsce. Przede mną stała młoda, szczupła i ładna blondynka. Wyglądała na nieźle rozzłoszczoną. O co jej chodziło. Przecież ja nigdy w życiu nie widziałam tej kobiety. 
- Kim jesteś – zapytałam – i czego ode mnie chcesz !?
Dziewczyna tylko spiorunowała mnie wzrokiem i zaczęła się śmiać.
- Czego od ciebie chce Salvatore ? To proste. Zemsty – wycedziła przez zęby i ponownie złowieszczo się uśmiechnęła. Mi jakoś nie było do śmiechu.
- Co ci takiego zrobiłam !? Nawet nie wiem kim jesteś ! – odgryzłam się.
Blond wampirzyca przybrała poważny wyraz twarzy i zbliżyła się do mnie.
- Zabrałaś mi Klausa ! To już wystarczający powód ! – krzyczała.
Ja ? Zabrałam jej Klausa. Może to była jego była dziewczyna ? Nic o niej nie wspominał.
- Jak to … - wydukałam zdezorientowana – nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Masz i obie dobrze o tym wiemy – odparła i wyciągnęła z torebki kołek.
-Ale już niedługo on będzie mój. A dlaczego ? Bo ciebie zabraknie … Powiem najwyżej, że widziała jak atakuje ci wilkołak. I niestety nie zdążyłam ci pomóc, bo całą cię rozszarpał ! – krzyknęła podekscytowana. 
Brzydziłam się nią, a znałam ją dopiero parę minut. 
- Powiedź choć jak masz na imię – poprosiłam.
- Nina – odpowiedziała beznamiętnie.
- A teraz pora abyś poniosła konsekwencję. Nudzi mnie już ta rozmowa – westchnęła i w błyskawicznym tempie stanęła przede mną tak, że dzieliły na milimetry. Już zamachnęła się, aby wbić we mnie kołek, lecz niespodziewanie wylądowała na parę metrów ode mnie. Było to dzieło Klausa, który stał przede mną. Szybko wpadłam w jego ramiona i z całej siły uściskałam. Obok pierwotnego stało jeszcze 2 mężczyzn i jedna kobieta, która podeszła do Niny i już chciała wbić w nią kołek, kiedy coś mi kazało ją powstrzymać.
- Stop ! Nie zabijajcie jej – zawołałam, a wszyscy popatrzyli na mnie jak na idiotkę. No tak dopiero co ona chciała mnie zabić, a teraz ja ją bronię.
- Zostawcie ją. Porozmawiam z nią później – powiedziałam.
- Ale Mary … - zaczął Klaus.
- Postanowiłam już Klausie. Sama z nią porozmawiam. Wiem o co jej chodzi – odparłam zdecydowanie.
- Jeśli tak postanowiłaś, ale teraz chodźmy do pensjonatu – zaproponował Klaus.
- Przyjdź do rezydencji później, a porozmawiamy. Wiesz gdzie to jest, prawda ? – zwróciłam się do nieznajomej.
- Wiem – brzmiała krótka odpowiedź Niny.
Objęłam Klausa i ruszyłam z nim, a raczej z nimi do domu. No właśnie z nimi. Bardzo ciekawiło mnie kim oni są. 

Klaus :
Bardzo martwiłem się o Mary. Dobrze, że Damon powiedział mi gdzie mogę jej szukać. Z Niną poznałem się przypadkowo. Nawet nie pamiętam już gdzie, ale ona była taka uparta, że wszędzie za mną chodziła. Nawet tutaj potrafiła mnie znaleźć. To jest denerwujące. Poza tym kocham Mary i nigdy jej nie zostawię. Dziewczyna widocznie czuła się trochę nieswojo z moim rodzeństwem, któro dopiero przyjechało. Zabrali się ze mną, a by poszukać mojej dziewczyny i przynajmniej lepiej zwiedzić miasto. Zamierzałem ich jak najszybciej przedstawić.
- Mary nie poznałaś jeszcze mojego rodzeństwa – powiedziałem.
- A tak wspominałeś – odpowiedziała cicho, ale zarazem radośnie Mary.
- To jest Rebekah – wskazałem na moją siostrę. Dziewczyny z uśmiechem podały sobie ręce.
- Elijah – brat lekko ujął dłoń Mary i ją pocałował.
- Oraz Kol – przedstawiłem go. Mężczyzna zrobił to samo co Elijah.
- Miło mi poznać. Klaus dużo mi o was opowiadał – odpowiedziała dziewczyna.
- Czyli jednak się nas nie wyrzekł – odparł Kol.
- Bardzo śmieszne, bracie – rzekłem.
Z moim rodzeństwem nie widziałem się już dużo czasu. Nasze więzy rodzinne uległy osłabieniu. W przeszłości staraliśmy się nie kłócić, ale to przychodziło łatwiej niż można się było spodziewać. Mam nadzieję, że choć teraz będzie lepiej.  
- Wracajmy – zaproponowałem. Wszyscy poparli moje zdanie. Martwiło mnie tylko spotkanie Mary z Niną.
Przecież ona mogła coś wymyślić i zrobić krzywdę mojej dziewczynie. To najbardziej mnie martwiło.
Po chwili znajdowaliśmy się pod rezydencją. W środku nikogo nie było. Moje rodzeństwo postanowiło, że nie zamieszka w pensjonacie tylko w naszym rodzinnym domu w Mistic Falls. Też się nad tym zastanawiałem, ale doszedłem do wniosku, że Mary nie byłaby zadowolona, że musi opuścić swój dom.  
Kiedy już zostaliśmy sami w salonie Mary usiadła na moich kolanach i złożyła namiętny pocałunek na moich ustach.
- A to za co ? – zapytałem z uśmiechem.
- Udowadniam ci, że choćby nie wiem co nie oddam cię tej dziewczynie – powiedziała.  
- Nie musisz się o to martwić – odpowiedziałem i złączyłem ze sobą nasze usta.  
Mary zamruczała z zadowolenia i oddawała każdy pocałunek ze zdwojoną pasją. W jednej sekundzie zmieniła postawę i to teraz ona siedziała na mnie okrakiem. Moje ręce zjechały na jej uda, a dziewczyna wplotła palce w moje włosy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie …

Nina :  
Byłam okropnie zdenerwowana tym, że przegrałam z tą brunetką, ale jeśli pomagają jej 4 pierwotne wampiry to nic dziwnego. Poznała Klausa dawno temu, ale dotąd nie potrafiłam o nim zapomnieć. Myślałam, że jeśli znów mnie zobaczy stare uczucie do niego wrócą, ale jak widać on już ma kogoś kto mu mnie lepiej zastępuje. Mimo to jeszcze nie powiedziałam ostatniego zdania. Mam plan, który może wykluczyć z gry naszą Mary. Muszę tylko uważać, aby nikt mi nie przeszkodził. To będzie nie lada wyczyn, ale warto spróbować. Bo jeśli temu odzyskam Klausa … jestem gotowa nawet na niepowodzenie.  
Niespodziewanie stałam już przed pensjonatem. Ładny dom. Podobno zanim pojawiła się tu Mary mieszkali w nim jej bracia … Damon i Stefan. Nie zwlekając dłużej weszłam do środka. Nie fatygowałam się nawet, by zapukać do drzwi. W ogromnym salonie zastałam oczywiście Mary Salvatore. Dziewczyna zrobiła żałośnie zdziwioną minę, kiedy weszłam do pomieszczenia od tak sobie.  
- No to jestem – powiedziałam i siadłam na kanapie – jakieś pytanie za nim ja zacznę je zadawać ?
- Czego ode mnie chcesz !? – warknęła.
- Oj kochanie. To proste. Odzyskać to co mi zabrałaś, a mianowicie – Klausa – odpowiedziałam rozbawiona.
- Nie bądź tego taka pewna. Nigdy go nie dostaniesz ! – krzyknęła.
- A to się okaże – odparłam wyprowadzona z równowagi.
Szybko wyjęłam z marynarki dobrze ukryty kołek i przebiłam nim na wylot brzuch Mary. Kiedy znudziło mi się patrzenie jak dziewczyna dzięki mnie bezskutecznie próbuje go wyciągnąć sama go wyjęłam i rzuciłam nią o ziemię.  
- Nieładnie pyskować do starszych – powiedziałam i chwyciłam ją za włosy, po czym ponowie nią rzuciłam, ale tym razem o ścianę w wyniku czego dziewczyna zsunęła się z niej. Kiedy już do niej podeszłam i miałem idealnie wymierzona kołek w jej serce niespodziewanie zostałem od niej szybko odepchnięta. Co znowu !? Nagle zobaczyła koło niej blondyna, który pomagał jej wstać. Nazywała go jakimś Stefanem czyli z tego co mi wiadomo młodszy z barci Salvatore.
Zaraz stawili się także Damon i Klaus. W jednym momencie zostałam brutalnie przygwożdżona do ściany. Był to Klaus. Damon pomagał uspokoić Mary. Pierwotny właśnie chciał wyrwać mi serce, ale jego … dziewczyna go powstrzymała.  
- Nie zabijaj jej – wysapała. 
- Mary dlaczego !? Ona chciała cię zabić – spytał zszokowany Klaus.  
- Masz nas zostawić w spokoju. Tylko wtedy darujemy ci życie – zwróciła się do mnie kobieta.
Westchnęłam i skierowałam się do wyjścia. Ale nie … nie tak prędko. Skoro mam dać im spokój co będzie bardzo trudne, bo ta Mary już dość mnie upokorzyła to muszę coś powiedzieć.
- Klaus … Ja zawsze cię kochałam i chcę, abyś o tym wiedział – wyszeptałam.
Pierwotny stał jak wryty. Nikt nie wiedział co powiedzieć, ani co zrobić. Nie czekając już na nic wyszłam z pensjonatu. Musiałam ponieść porażkę z godnością, albo obmyślić nowy plan zemsty. Na nic jeszcze nie byłam pewna, ani gotowa …
********************************************************************************
No i jest ten 5 rozdział. Pisałam go trochę bardziej z perspektywy Mary, Klausa i Niny, bo ich wątki też są w pewnym sensie ważne. Mam nadzieję, że to też przypadnie wam do gustu. Chciałabym jeszcze podziękować za wszystkie komentarze, które zostawiliście pod ostatnią notką. To dla mnie bardzo wiele znaczy <33 

Pozdrawiam kochani :**