sobota, 29 marca 2014

Rozdział 4



Elena :  

Niepewnie otworzyłam oczy, kiedy poczułam słońce na swojej twarzy. Głowa po prostu mi pękała. Co ja wczoraj wyprawiałam, że mam teraz takiego ogromnego kaca ? Z tego co pamiętam to nieźle zabalowałam i to z nikim innym jak z Damonem. Musiałam dowiedzieć się co wtedy wyprawiałam, choć sama nawet nie byłam pewna czy chcę mieć tę świadomość. Pewnie weszłam w stan Eleny, która nie wie co robi i nie zna umiaru. Mam nadzieję, że do niczego nie doszło. Modliłam się o to od pierwszej chwili, kiedy przypomniałam sobie o tym z kim imprezowałam tego wieczora. Nie mogłam dłużej wytrzymać tego bólu, więc nawet nie musiałam zadręczać się tym, aby cokolwiek mi się przypomniało, bo to było niemożliwe. Wstałam leniwie z łóżka i niepewnie podparłam się o komódkę obok. Wszystko co widziałam było zamazane i do tego kręciło mi się w głowie. Postanowiłam, że zejdę jakoś na dół i znajdę jakieś tabletki. Ostrożnie wyszłam z pokoju i momentalnie odbiłam się do ściany, kiedy chciałam zejść do kuchni, bo zderzyłam się z czymś wyższym. Moim oczom ukazał się nikt inny jak Alaric. Widocznie zdążył wrócić już z delegacji, czy gdziekolwiek tam był. Jenna na pewno się ucieszy, ale nie zapominajmy o tym, że mój nauczyciel historii widzi mnie w takim opłakanym stanie to nie świadczy o mnie dobrze. Ale co tam. Nie zawsze muszę być tą grzeczną Elenką, którą wszyscy znają i kochają. 

- Dzień dobry Rick – starałam się, aby mój ton głosu był choć trochę wiarygodny i radosny.
- Mimo wszystko tobie też dzień dobry Eleno – odparł zmieszany mężczyzna i przyglądał mi się ze współczuciem.
- Tak wiem co teraz sobie myślisz, ale zanim powiesz jakiś komentarz powiedz jak było na delegacji – zapytałam schodząc do kuchni.
- Naprawdę cie to teraz interesuje ? – spytał rozbawiony.
- Dlaczego nie – powiedziałam łapiąc się za głowę, jednocześnie szukając tabletek w szafce. 
- Nawet ciekawie. Stęskniłem się za wami, więc nie mogłem doczekać się powrotu – odpowiedział Rick.
Posłałam mu serdeczny uśmiech i kątek oka dostrzegłam Jennę, która wchodziła do kuchni. No super. Teraz pewnie będzie prawić mi kazania jaka to ja jestem nieodpowiedzialna, że zrobiłam ze sobą coś takiego. Muszę przyznać, że nie żałuję tej imprezy. Odpowiadało mi, że spędziłam ją z Damonem. To naprawdę fajny chłopak. Może jeśli lepiej się poznamy … posłucham rad moich przyjaciółek i go … poderwę ? Oczywiście jeśli nie znajdzie sobie dziewczyny. Chyba, że już ją ma. Nie pytałam go o to. Ale gdyby tak było nie interesowałby się mną, ani nie nie przyjeżdżałby bez niej do Mistic Falls. Nic na to w każdym razie nie wskazywało, ale na wszelki wypadek można zapytać. Odruchowo uśmiechnęłam się pod nosem, ale szybko odgoniłam od siebie te myśli, kiedy zobaczyłam czyjąś rękę przed oczami. To Jenna próbowała mnie ożywić. Tak jakby … Dopiero teraz zobaczyłam, że para tkwi w żelaznym uścisku. Jeśli los się do mnie uśmiechnie ciotka zajmie się Rickiem, a mój temat zostanie bez komentarza z jej strony. To musiałby być jakiś cud no, ale czasem się zdarzają. 
- Eleno żyjesz ? – zapytała Jenna, przyglądając mi się razem z mężczyzną.
- Tak, tak .. – zaczęłam niepewnie. – Zamyśliłam się – próbowałam jakoś się bronić.
- Rick ! Wróciłeś – do pomieszczenia wszedł właśnie rozpromieniony Jer. Najwidoczniej dostrzegł w jakim jestem stanie, ponieważ posłał mi kpiące spojrzenie.
No tak. To zawsze ja go pouczałam, a teraz role się odwróciły. Choć nie ! Przesadzam ! Każdemu mogło się zdarzyć. Jestem pełnoletnia i to żaden wstyd. Niech sobie przypomni ile razy ja widziałam go w takim stanie, a dopiero później możemy rozmawiać. Jeremy podszedł do Ricka i przywitał się z nim. Jenna szybko zabrała się za robienie śniadania. Widać było, że kobieta jest szczęśliwa, że Alaric wrócił. Ja też się cieszyłam, ale jakoś przy kacu nie potrafiłam tego pokazać. 
- Zaraz będzie gotowe śniadanie – oznajmiła Jenna 
- Nie jestem głodna, a poza tym już jadłam – skłamałam i popatrzyłam prosząco na Ricka, aby mnie nie wydał.
On popatrzył tylko na mnie krzywo i pokręcił teatralnie głową. Postanowiłam, że muszę odwiedzić Damona i zapytać o … szczegóły imprezy i po. W najlepszym wypadku może tylko mnie wyśmieje. Szybko udałam się do mojego pokoju, połknęłam tabletki, popiłam je wodą, ubrałam się, umalowałam i niech się dzieje co chce … Kiedy stwierdziłam już, że jestem gotowa do wyjścia, zeszłam na dół i musiałam teraz jeszcze wymyślić jak się wymigać od przesłuchania Jenny. Na pewno zauważyła w jakim jestem stanie, choć starałam się wyglądać na doprowadzoną do porządku. Nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł.
- Wychodzę do Caroline zapomniałam zabrać od niej wczoraj jednej rzeczy – krzyknęłam. Miałam nadzieję, że mi uwierzą.
- W takim stanie Eleno ? – zapytała Jenna podpierając się o futrynę drzwi.
- O co chodzi ? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Myślisz, że nie zauważyłam. Nieźle wczoraj zabalowałaś i … - ciotka nie skończyła, bo jej przerwałam.
- I jestem pełnoletnia – dodałam szybko, pocałowałam ciocię w policzek i szybko udałam się do drzwi – pa ! – powiedziałam na odchodne i udałam się do rezydencji Salwatorów.
Wiedziałam gdzie znajduje się ich dom z tego prostego powodu, że razem ze Stefanem raz jechałam tą drogą z ozdobami na imprezę. Wampiry mają przecież bardzo dobrą pamięć.

Damon:  
Niechętnie wstałem z łóżka, kiedy zegar wybił 10.00. Obok łóżka natrafiłam na pustą butelkę po Burbonie. Muszę przyznać, że wczorajszą imprezę uważam za jak najbardziej udaną, a już na pewno jej koniec. Pocałunek z Eleną idealnie zakończyła jeszcze jedna butelka whiskey i  nawet sam nie wiem, kiedy zasnąłem. Dziwne. Ciekawe co by powiedział mój braciszek, kiedy dowiedziałby się o tym incydencie. Ahhh. To by było coś. Już chciałbym zobaczyć jego reakcję. Jeszcze się zastanowię czy mu to powiedzieć … To moja sprawa, a jemu nic do tego. Dowie się w swoim czasie i wtedy zobaczymy minę zazdrosnego Stefana. Na razie muszę zdobyć Elenę, żeby przypadkiem mój braciszek nie poczuł się zagrożony i jeszcze bardziej nie zaczął o nią starać. Nagle moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Kto to może być ? Stefan zabłądził w lesie po kolacji i zapomniał kluczy ? No nic trzeba sprawdzić. Mary i Klaus chyba jeszcze nie wstali, więc oni nie otworzą. W drzwiach stał nikt inny jak Elena Gilbert. Ucieszyłem się, kiedy ją zobaczyłem. Widocznie coś ją gryzło, ponieważ miała niewyraźny wyraz twarzy lub niezłego kaca, albo to i to. Zaraz się przekonamy co skłoniło ją po to, żeby tutaj przyjść. Nawet już się domyślam. Coś czuję, że powinienem powiedzieć jej prawdę, więc jeśli o to zapyta powiem co naprawdę się działo. Sam nie wiem, od kiedy jestem taki szczery, ale trzeba korzystać. 
-Hej – przywitałem ją z moim typowym uśmieszkiem.
- Hej – odpowiedziała mi tym samym.
Gestem ręki pokazałem, aby weszła do środka. Tak też zrobiła.
- Co cię do mnie sprowadza ? – zapytałem udając, że nie wiem o co chodzi.
- Nie domyślasz się ? Chciałabym wiedzieć … To znaczy gdybyś mógł mi powiedzieć … - zaczęła. Postanowiłem jej pomóc.
- Retrospekcje wczorajszego wieczoru ? – zapytałem niewinnie.
- Dokładnie – potwierdziła brunetka.
- A więc … Piliśmy, tańczyliśmy, rozmawialiśmy, potem jeszcze piliśmy … - zacząłem wymieniać lecz brązowooka mi przerwała.
- Tak to pamiętam – odpowiedziała z uśmiechem – tylko chodzi mi o to jak zachowywałam się po tym jak poszliśmy gdzieś … - wyjaśniła zmieszana.
- Na spacer – rzekłem obojętnie.
- Właśnie. Więc przybliżysz mi tamte wydarzenia ? – poprosiła słodko.
- Robi się. No to poszliśmy na spacer, rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Potem oznajmiłaś, że będziesz już szła do domu, więc cię odprowadziłem i kiedy miałaś już zamiar wejść na chodnik potknęłaś się o coś i gdybym cię nie złapał wylądowałabyś na ziemi … - tutaj przerwałem, ponieważ nie do końca wiedziałem jak jej to powiedzieć.
- I … - dopytywała przestraszona Elena.
- I mnie pocałowałaś – odparłem krótko i szybko.
Elena zrobiła wielkie oczy i zakryła twarz w dłonie. Nawet nie musiałem się domyślać, że się zarumieniła. Chodziła po pokoju w kółku nadal i nadal nie mogła uwierzyć w to co właśnie jej powiedziałem.
- Ja … - zaczęła – cię pocałowałam ? – zapytała niedowierzając – a później … powiedz, że nie !
- Nie, nie mimo, że chciałaś, żebym został i ciągle się na mnie patrzyłaś powtarzając, że jestem przystojny to nic nie było. Możesz byś spokojna – uspokoiłem ją. Przynajmniej próbowałem.
- Boże. Przepraszam ! Jak ty się mogłeś czuć – powiedziała zdenerwowana.
- Luz. Było nawet miło – odparłem z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
Dziewczyna momentalnie odwzajemniła uśmiech i oblała się rumieńcem. I chyba właśnie to mnie w niej najwięcej pociągało. Taka niepewność i wstydliwość. Gdyby spędzała ze mną więcej czasu zwalczyłaby to. Mogłoby być ciekawie …
- Mimo wszystko przepraszam. Nie byłam sobą. Po alkoholu mi odbija – wyjaśniła.
Niespodziewanie do pokoju weszła moja siostra Mary. Wyglądała na jeszcze zaspaną i też chyba dobrze się nie czuła po wczorajszym wieczorze. Chyba nieźle zabalowali z Klausem. Elena wyglądała ma trochę zmieszaną i zaskoczoną. Może myślała, że to moja dziewczyna, ponieważ stała się trochę spięta. Mary szybko zareagowała.
- Dzień dobry braciszku. Przedstawisz swoją koleżankę ? – zapytała z chytrym uśmieszkiem.
- Eleno poznajcie się. To moja siostra Mary, mary moja … znajoma Elena – przedstawiłem obie dziewczyny i uśmiechnąłem się do Eleny po tym jak z naciskiem wymówiłem znajoma. Dziewczyna tylko zachichotała i podała rękę mojej siostrze. Była bardzo zdziwiona, ale starała się tego nie okazywać.
- Miło poznać. Czyli to z tą szczęściarą wczoraj balowałeś – stwierdziła Mary i popatrzyła na nas znacząco.
Elena tylko się nieśmiało uśmiechnęła. Ja zresztą też nie wiedziałem co zrobić.
- Będę już szła. Wybieram się też do Caro. Dziękuję Damonie – rzuciła na odchodne.
- Miło było poznać Mary – powiedziała i wyszła z pensjonatu, ale zdążyłem pomachać jej jeszcze ręką na co dziewczyna odpowiedziała i promiennym uśmiechem.
- Znajoma … - zachichotała znacząco Mary.
Nie wiem o co jej chodziło, ale to na pewno nie wróży nic dobrego …
 *************************************************************************************************

No wreszcie dodałam nowy 4 rozdział. Tak wiem jest beznadziejny i nie ma sensu, ale … ważne, że jest. Myślałam, że dodam go jakoś szybciej, ale niestety nie zdążyłam … Wybaczcie. Mam nadzieję, że choć trochę się spodoba :**
http://bractwo-cienia.blogspot.com/

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 3



Damon:
Nadal stałem z brunetką na ulicy, a nasze usta wciąż były złączone w pocałunku. Nie sądziłem, że coś takiego może mieć miejsce tak szybko lecz oddawałem każdy jej pocałunek. Nie byłem pewny co będzie dalej. Może oskarży mnie o to, że wykorzystałem fakt, że jest pijana. Sam nie wiedziałem co wtedy musiałem zrobić, aby dziewczyna później nie miała do mnie jakiś pretensji, ale całowanie jej zaliczam jak najbardziej do moich ulubionych czynności. Wampirzyca zachłannie całowała moje wargi. Ja oczywiście odwdzięczałem się tym samym. Nagle brązowooka oderwała się ode mnie i zaczęła biegać po całej drodze wykrzykując różne słowa. Głownie to swoje imię i moje. Byłem przekonany, że ten pocałunek i to wszystko spowodował alkohol w jej organiźmie. Zależało mi na tej dziewczynie i chciałem być fair  wobec niej. To nie było do mnie podobne, lecz przy niej zapominałem  o Katherine choć wygląd mówił sam za siebie. Niespodziewanie Elena podbiegła do mnie i zaciągnęła na ulicę.
- Tańcz ze mną ! – wykrzyknęła i wzięła mnie za rękę.
- Eleno … - zacząłem – to chyba nie jest dobry pomysł. Jesteśmy koło twojego domu, a to znaczy, że twoi rodzice mogą cię zobaczyć – wypaliłem, a dziewczyna od razu posmutniała.
- Moi rodzice nie żyją – odpowiedziała, a w jej oczach zaczęły gromadzić się łzy. 
- Przepraszam nie chciałem cię urazić. My ze Stefanem także ich straciliśmy, ale to było dawno – powiedziałem w zamyśleniu i kciukiem starłem łzę z policzka dziewczyny.
- Rozumiem. Możemy wracać do domu. Chcę spać – rzekła markotnie brunetka i zrobiła dziecinną minę i objęła mnie w pasie. 
Nie ukrywam, że ona coraz bardziej mnie zadziwiała. Mimo wszystko postanowiłem spełnić jej prośbę. Gdyby nie to, że była wyjątkowa i nie chciałem, aby mnie znienawidziła na pewno nieźle bym się z nią zabawił. Zaśmiałem się w myślach i otworzyłem drzwi domu wampirzycy. Kobieta weszła do domu, rozglądnęła się obie strony i zwróciła się do mnie.
- Zapraszam – rzekła i wskazała ręką, abym wszedł do środka.                             
Posłusznie spełniłem jej prośbę i wolno przekroczyłem próg jej domu. Dziewczyna podparła się o moje ramię i prowadziła mnie do swojego pokoju. Musiałem ją podtrzymywać by nie spadła ze schodów. Nogi plątały się jej na wszystkie strony. Myślę, że spowodowały to 10 cm obcasy. W takim czymś można w ogóle chodzić !? Nie dziwiłem się, że nie może wejść po schodach. W końcu doszliśmy do jej pokoju. Otworzyłem drzwi, a Elena momentalnie zdjęła buty i położyła się na łóżku.  
- Lepiej zamknij drzwi, bo jak moja ciotka cię zobaczy nie chciałabym być na twoim miejscu – odparła dziewczyna i nawet nie popatrzyła w moją stronę.
- Zawsze możemy ją ten jeden raz zahipnotyzować – rzekłem nieco rozbawionym tonem głosu.
Dziewczyna pokiwała głową. Domyśliłem się, że nie spodobał się jej ten pomysł. Uśmiechnąłem się do niej promiennie w ramach przeprosin. Elena już od jakiegoś czasu spoglądała na tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczami jak w obrazek. Wiedziałem , że jestem przystojny, ale czy ąz tak ? Wzrok dziewczyny nadal wlepiony był we mnie. Byłem nieco zdezorientowany, ale starałem się wyglądać na wyluzowanego. Taki też się stałem. Przecież ja Damon Salvatore zawsze byłem pewny siebie.
- Jesteś taki przystojny – odrzekła rozmarzona i uśmiechnęła się uwodzicielsko. 
W głębi duszy ucieszyło mnie to co powiedziała.
- Ty też jesteś śliczna, ale czy nie uważasz, że trochę pijana ? – stwierdziłem rozbawiony i przykryłem ją kołdrą. 
Elena wzruszyła ramionami i poprawiła poduszkę. 
- Chyba powinnaś iść spać – zauważyłem.
- Może, ale będzie mi się lepiej zasypiało, kiedy zostaniesz ze mną – oznajmiła brązoowoka i uśmiechnęła się do mnie słodko.
- Będziesz tego żałować – odpowiedziałem. 
- To później. Żyjmy chwilą ! – wrzasnęła na cały głos, a ja momentalnie ją uciszyłem.
- Cicho, bo ktoś cię usłyszy – przyłożyłem palec do jej ust i położyłem się obok niej na łózku.
Gilbert tylko się uśmiechnęła i wtuliła w mój tors. To było bardzo miłe uczucie, ponieważ wiedziałem, że czuję coś do tej dziewczyny. To nie było coś takiego jak obce dziewczyny w pokoju hotelowym. Byłem świadomy tego, że teraz zachowuję się trochę jak nie ja, ale co tam. Dla tej istotki mógłbym zrobić wszystko. Nie wiem skąd u mnie ta nagła przemiana, ale czy to źle ? Już sam się pogubiłem. Ja ! Damon Salvatore się pogubiłem. Działo się ze mną coś niedobrego. Znałem ją dopiero 3 dni, a zachowuję się jakbyśmy znali się już bardzo dużo czasu. Przy niej czułem się jakoś inaczej. Tak jakbym mógł być sobą. Nie musiałem przed nią udawać jakiegoś twardziela. Ona i tak wiedziała dobrze jaki jestem i kim jestem. Gdybym tylko mógł dowiedzieć się czy ona, również coś do mnie czuje … Byłoby o wiele prościej ją poderwać. Nagle usłyszałem spokojny oddech Eleny. Spała. To dobrze niech odpocznie. Nawet nie chce widzieć jej reakcji, kiedy dowie się co wyprawiała. Po chwili zrozumiałem, że moja obecność tutaj na nic się nie przyda, więc szybko wyskoczyłem przez okno i pognałem do rezydencji w moim ulubionym wampirzym tempie. 

***
Gdy dotarłem już do mojego pokoju, położyłem się na łóżku, popijając Burbona. Cały czas myślałem o Elenie. Ona była taka inna niż dziewczyny. Na imprezie mogliśmy się lepiej poznać. Mam już doświadczenie z innymi, więc łatwo to zauważyłem. Brunetka była wtedy taka radosna, zadowolona z życia, piękna, ale i troszkę zagubiona. Musiałem dowiedzieć się o niej jeszcze dużo więcej. Czuję, że mam taką potrzebę. Nie chce jakoś na siłę się do niej zbliżyć, ale chce. Ta moja głupia logika czasem przynosi odwrotny skutek, kiedy chcę coś zrobić, ale teraz wiem, że muszę się postarać i zrobię wszystko, żeby zdobyć tę dziewczynę.

Mary :
Jak dobrze znowu być wolnym i wrócić do rodzinnego miasta. Impreza była genialna i przy okazji poznałam parę osób. Właśnie szalałam na parkiecie z Caroline Forbes i Bonnie Bennett. To bardzo fajne dziewczyny. Dowiedziałam się, że mają jeszcze jedną przyjaciółkę Elenę Gilbert, ale nie mogą jej znaleźć. Chyba trochę się o nią martwiły. Coś czuję, że znalazłam przyjaciółki. Caro była wampirzycą, Bonnie za to czarownicą. Nie zdziwiło mnie to, ani trochę. Teraz każdy spotkany nawet przez przypadek na ulicy może być wampirem, wilkołakiem, czarownicą … Później ta osoba może nieźle namieszać a twoim życiu, a ty nawet nie wiesz skąd ją znasz. Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie z tyłu. Nie musiałam nawet oglądać się za sobie, ponieważ bardzo dobrze wiedziałam, że ta osoba to Klaus. Dziewczyny przestały tańczyć i wpatrywały się we mnie i w pierwotnego. Przytuliłam się do Klausa i postanowiłam, że przedstawię mojego chłopaka dziewczyną. 
- Caro, Bonnie poznajcie Klausa. Mojego chłopaka – oznajmiłam.
- Miło mi poznać – przywitała się blondynka i podała dłoń pierwotnemu, którą ten lekko pocałował. Był w końcu troszeczkę staroświecki, więc nie zdziwiło mnie to, ani nie byłam zazdrosna. 
- Bonnie – powiedziała mulatka i także podała dłoń Klausowi.
- Mi także miło – odpowiedział Mikealson i uśmiechnął się promiennie.
- Mary jesteśmy tu już sporo czasu, a jeszcze ze sobą nie zatańczyliśmy – rzekł w zamyśleniu mój chłopak i zwinnym ruchem przyciągnął do siebie. 
Dziewczyny zaczęły chichotać i posłały mi promienne spojrzenie. Ja także to zrobiłam tylko było ono trochę bardziej przepraszające. Przyjaciółki nie traciły więcej czasu i zaczęły wykonywać różne śmieszne ruchy do piosnki.
Tańczyłam z Klausem przez jeszcze parę innych piosenek. Musiałam przyznać, że pierwotny był wspaniałym tancerzem.
Kiedy piosenka zmieniła się na bardzo szybką zaczęłam podskakiwać do góry. Klaus wyglądał na rozśmieszonego moim zachowaniem i nagle przyciągnął mnie do siebie, podrzucił delikatnie do góry i prędko złapał robiąc ze mną obrót. Było to coś nie do opisania ! Momentalnie wpiłam się w jego usta. Pierwotny nie pozostawał mi dłużny i odpłacał mi się jeszcze bardziej namiętnymi pocałunkami. Byliśmy chyba tylko jedyną parą, która całuje się na parkiecie, ale co tam. Jesteśmy wampirami, nie mamy zasad. 

Stefan:
Szukałem wszędzie Eleny. Byłem już wszędzie. W ogrodzie, sprawdziłem czy nie ma jej przypadkiem na parkiecie, w środku budynku. Już sam nie wiedziałem co dalej mam robić. Nikogo tutaj nie znałem, a szczerze mówiąc trochę mi się już nudziło stanie w miejscu i patrzenie na bawiących się ludzi. Postanowiłem, że jeśli nie spotkam w końcu Eleny to wychodzę z imprezy. Nie było sensu tutaj siedzieć. Dobrze wiedziałem, że dla mojego brata ta dziewczyna też nie jest obojętna, ale dla niego byłaby tylko kolejną zabawką. Wyglądała jak Katharine i dlatego chciał ją mieć dla siebie. Tak samo było z Pierce. Wiedziałem, że chce ją tylko wykorzystać. Nie mogłem na to pozwolić. Elena to bardzo fajna dziewczyna i bardzo chciałbym się do niej zbliżyć. Nagle poczułem, że ktoś we mnie wpada. Okazało się, że to była Caroline.
- Stefan – zawołała blondynka i przytuliła się do mnie. Odwzajemniłem uścisk i posłałem jej promienny uśmiech.
- Cześć Caroline. Widziałaś może Elenę ? – spytałem.
- Niestety nie. Też jej szukam, ale obawiam się, że to na nic. Pewnie była zmęczona i wróciła do domu – powiedziała Caro i uśmiechnęła się do mnie. Ona cały czas się uśmiechała.
- Może – odpowiedziałem zamyślony, a w mojej głowie od razu pojawiło się imię „ Damon”.
No pięknie. Jeśli on jej coś zrobi to nie daruję tego sobie, ani jemu. Mój brat nie przepuściłby takiej okazji. Nagle blondynka zrobiła zdziwioną minę i wyciągnęła telefon z małej podręcznej torebeczki.  
- O to od Eleny – wyjaśniła – pisze, że wszystko w porządku i żebyśmy się nie martwili, ponieważ była zmęczona i poszła szybciej do domu.  
- Wychodzi na to, że nic jej nie jest – oznajmiła blondynka i schowała telefon.
- Widocznie tak – odpowiedziałem i uśmiechnąłem się, poprawiając kurtkę.  
W głębi duszy już sam nie wiedziałem co miałem o tym myśleć. Damon nie mógł zmusić Eleny, żeby napisała coś takiego, bo jest wampirem. Mimo wszystko mój brat raczej nie byłby w stanie skrzywdzić Eleny. Za bardzo przypominała mu jego dawną miłość.
Niespodziewanie blondynka oglądnęła się za siebie i krzyknęła radośnie.  
- Matt, Jeremy poznajcie Stefana. Jest nowy w mieście – rzekła wampirzyca i odsunęła się na bok.  
Obok niej stały dwa chłopaki. Obaj byli blondynami tak jak ja. Widać było, że są już nieźle zakręceni.
- Matt – powiedział jeden, podając mi rękę, którą szybko uścisnąłem.
- Jeremy – przedstawił się drugi – fajnie będzie mieć nowego kumpla w mieście.
- Jer to brat Eleny – wyjaśniła Caroline.
Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.
- My już lecimy Caro. Dziewczyny czekają – oznajmił Matt z uśmiechem na twarzy.
- Ej Jer, a Bonnie – zapytała oburzona blondynka.
- Przyjaciółka – powiedział rozmarzony Jer i ulotnił się razem z Mattem.
Zaśmiałem się razem z Caro, spoglądając na siebie. Dziewczyna nie była taka zła pomyślałem dobrowolnie.
- Zatańczysz ? – zapytałem, kiedy piosenka się zmieniła. Sam nie wiedziałem co wtedy robię, ale nie chciało mi się już podpierać ściany.
- Chętnie – odpowiedziała rozpromieniona wampirzyca i pociągnęła mnie na parkiet.
Zrobiłem z nią obrót tak, że wylądowało prosto na moim torsie. Po raz kolejny wybuchliśmy głośnym śmiechem lecz po chwili znów zaczęliśmy wykonywać różne śmieszne ruchu do melodii. Muszę przyznać, że dawno tak dobrze się nie bawiłem i z nikim innym tak jak z nią.  --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Oto i nowy 3 rozdział. Troszkę krótki, ale ważne, że jest. Mam nadzieję, że się spodoba.
Przy okazji zapraszam na nowego bloga, którego prowadzę z Mary Jane Varien <3. Zapraszamy do komentowania ! :* ghost-whisperer-forever.blogspot.com

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 2


 

Elena :

Stałam twarzą w twarz z wampirem spotkanym wtedy na ulicy. Cieszyłam się, że znów go widzę. No i dowiedziałam się, że ma brata. Przystojnego blondyna Stefana Salvatore. Oboje sprawiali na pozór miłych, ale widać było, że nie są w najlepszym stosunkach między sobą. Nie chciałam wnikać w szczegóły to były ich rodzinne sprawy, które muszą załatwić sami. Czułam się trochę niezręcznie, mimo to odpowiadało mi towarzystwo Damona i Stefana. W pensjonacie panowała trochę napięta atmosfera. Nie widziałam jak mam zareagować. Odezwać się pierwsza czy lepiej nie, a może w ogóle zostawić braci i ulotnić się z pensjonatu, żeby mogli ze sobą porozmawiać ? Nagle sprawę ułatwił mi głos Damona.
- Stefuś … Coś ty takie niegościnny ? Zapraszamy do środka Eleno – powiedział czarnowłosy i złośliwie uśmiechnął się do brata. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Dziękuję, ale nie będę przeszkadzać. Pewnie chcecie spokojnie porozmawiać. Dzięki za kartony Stefanie – odpowiedziałam, ale postanowiłam poczekać na reakcję braci.
- Co do tej spokojnej rozmowy nie byłbym taki pewny, więc lepiej będzie jeśli będziemy ją przekładać jak najdłużej – wyjaśnił Damon zwracając się tylko do mnie rozbawionym tonem przez co ja też nie mogłam powstrzymać się, aby nie zachichotać.
- Mimo wszystko chyba naprawdę będę się zbierała. Umówiłam się z przyjaciółką i nie chce jej wystawić – powiedziałam błagalnym, a zaraz przepraszającym tonem – ale zapomniałabym uprzedzić, że dzisiaj Caroline organizuje imprezę z okazji zakończenia roku. Wpadnijcie lepiej się poznamy – zaproponowałam i popatrzyłam pytająco na braci mając nadzieję, że się zgodzą. Coś mi mówiło, że chcę lepiej poznać Damona. Wydawał się taki zabawny, ale i tajemniczy … tak jak wtedy na ulicy.
- Dobrze. Z chęcią przyjdę – odpowiedział Stefan – chodź Damon mamy coś do załatwienia !
- A Ty Damon ? Przyjdziesz ? – zapytałam i popatrzyłam uwodzicielsko na Damona. Co się ze mną działo !? Co ja wyprawiam przecież prawie go nie znam, a pozwalam sobie na coś takiego ! Ale muszę przyznać, że nie czułam się z tym jakoś specjalnie źle. Niebieskooki uśmiechnął się do mnie szelmowsko i po chwili odpowiedział. 
- Tylko jeśli Ty tam będziesz – rzekł po chwili, a ja momentalnie się zarumieniłam i spuściłam głowę śmiejąc się pod nosem. Po chwili usłyszeliśmy odchrząknięcie Stefana ! No ładnie my tutaj romansujemy, a on tam stoi i na to wszystko patrzy. Zresztą nawet nie wiem czy       „romansowanie” to dobre określenie. Chyba trochę przesadzam jak na pierwszy raz … Wampir wyczuł pewnie mój stan i uśmiechnął się posyłając mi piękne spojrzenie.  
- Czyli ustalone ? – zapytał.
- Tak, oczywiście. No to spotkamy się u Caro. Stefanie wiesz gdzie prawda ? Zaczynamy o 18.00. Do zobaczenia ! – rzuciłam na odchodne posyłając ostatnie spojrzenie braciom. Chodź raczej skierowałam je tylko Damonowi. Uhhh, co się z tobą dzieje Elena ! Opamiętaj się dziewczyno … Sama już nie wiedziałam o co mi chodzi. Raz ten głos w mojej głowie mówił mi, abym była ostrożna, bo przecież prawie go nie znam, a w spontanicznych momentach mi to nie przeszkadzało i to uczucie … jakbym chciała się do niego zbliżyć !? Ahh, sama się okłamuję i gubię w swoich myślach ! Jeśli on też mnie lubi to wszystko powinno iść na przód stopniowo, powinniśmy się lepiej poznać i ułożyć jakąś relację. Nic nie może być zrobione pochopnie. Nim się obejrzałam stałam już pod domem Caroline i gdyby blond wampirzyca nie zawołała mnie z okna pewnie wpadłabym w samochód Bonnie. Wolnym krokiem weszłam do domu i skierowałam się ku pokojowi przyjaciółki. Zapowiada się długie przygotowanie do imprezy. 
- Hej dziewczyny – przywitałam się. 
- Hej – odpowiedziały chórem i usiadły obok mnie na łóżku.
- No to opowiadaj jak tam nowa znajomość ! – wykrzyknęła na jednym wdechu blondynka. 
- Caro ! Nie zapędzaj się znam go niemal godzinę ! A po za tym ona ma też brata, którego spotkałam wcześniej i, którego nie ukrywam zdążyłam polubić bardziej. No i zaprosiłam ich też na imprezę ! – wyjaśniłam i miałam ochotę ugryźć się w język, kiedy dotarło do mnie co powiedziałam, ale było za późno… 
- Yhy. No to zdradź nam imię tego szczęściarza – powiedział Bonnie i posłała mi ciepły uśmiech.
- Damon Salvatore, ale powiedziałam to tylko dlatego, że poznałam go wcześniej i zdążyłam z nim porozmawiać – zaznaczyłam.
- Ahaa … - zaczęła Caro i zaczęła dusić się ze śmiechu, a Bonnie tylko popatrzyła na mnie i posłała mi podejrzaną minę. Obie dziewczyny zaczęły chichotać przez co zrobiło mi się trochę niezręcznie, ale znałam naturę moich przyjaciółek i wiedziałam, że nie puściłyby takie faktu koło uszu. Ja sama miałam ochotę się śmiać sama z siebie.
- No to nasza Elenka się zakochała ! – wykrzyknęła blondynka i klasnęła w dłonie. Momentalnie się zarumieniłam. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Przecież się w nim nie zakochałam ! Prawie go nie znałam. Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, ponieważ zanim się zorientowałam siedziałam już przed lustrem blondynki, a ona próbowała zrobić coś z moimi włosami. Bonnie tym czasem szukała czegoś w szafie. Bardzo mnie o zdziwiło, bo mulatka raczej nie lubi takich zajęć i robi to tylko czasem, kiedy musi na prawdę dobrze wyglądać. 
- Skoro ten … - zaczęła Bonnie i zamyśliła się. Podejrzewam, że zapomniała jak ma na imię, więc postanowiłam jej pomóc.
- Damon – dopowiedziałam szybko.
- Właśnie ! Skoro ten Damon tam będzie musisz pięknie wyglądać – oznajmiła, a blond wampirzyca tylko przytaknęła.
- Nie martw się zrobimy cię na bóstwo – pisnęła Caro i podskoczyła, zabierając z półki jakieś kosmetyki, po czym położyła je przede mną.
- I właśnie tego się obawiam … - westchnęłam i poddałam się zabiegom dziewczyn.



Damon :
Gdy tylko Elena opuściła pensjonat nie musiałem domyślać się co będzie dalej, Stałem na przeciwko mojego brata, który dokładnie obserwował każdy mój ruch. Nawet trochę śmieszyła mnie ta sytuacja. Zresztą wszystko co robił mój brat było takie dobre i … dziecinne ? Tak, to było dobre słowo, które opisywałoby mojego braciszka. Jeszcze chwile stałem bez ruchu i patrzyłem w jego oczy. Chyba był zdenerwowany. Niedobrze. Przeze mnie mogą ucierpieć biedne wiewióreczki, kiedy będzie chciał się już koniecznie na kimś wyżyć. Bo on oczywiście musi przynosić wstyd całej rasie i być grzecznym wampirkiem, który jeśli zje człowieka będzie miał wyrzuty do końca życia … Bardzo się różniliśmy nie można tego ukryć. Nie da się. Chodźmy tym, że byłem o niebo przystojniejszy od niego, ale cóż podobno rodziny się nie wybiera. W pewniej chwili już nie wytrzymałem i wybuchnąłem głośnym śmiechem. Widać było, że Stefcio jeszcze bardziej się zdenerwował, ale co mnie to obchodzi. Przyda mi się jakaś rozrywka, mój brat to idealny cel. 
- Po co wróciłeś !? Nie miałeś okazji już wszystkiego spieprzyć ? – powiedział z wyrzutem i złością Stefan.
- Ohhh, Stefan ! Chyba zapomniałeś, że ten dom jest też mój i mamy do niego takie same prawa, a po za tym stęskniłem się za tym miastem – odpowiedziałem i zrobiłem teatralny ruch głową. Może było w tym trochę prawdy.
- A po za tym czy te kwiatki przed domem to był twój pomysł ? Ulubione kwiaty mamy. No, no. Uważaj, żeby przypadkiem na ciebie jakiejś klątwy nie rzuciła- zaśmiałem się już chciałem opuścić salon, kiedy przypomniała mi się sprawa z Kath i Eleną, którą  prędzej czy później trzeba będzie poruszyć.
- A jeśli chodzi o Eleną to radzę nie zapędzaj się. Ona wygląda zupełnie jak Katharine. Chyba nie chcemy ponownie takiego obrotu sprawy.
- Czyli ciebie też to się tyczy – odpowiedział i wyminął mnie, ale go zatrzymałem.
- To jednak nie zmienia faktu, że jest bardzo atrakcyjna – uśmiechnąłem się złośliwie i już miałem go puścić, ale nagle ktoś zapukał do drzwi.  
W wampirzym tempie przeniosłem się tam i otworzyłem je. Moim oczom ukazał się nikt inny jak nasza młodsza siostra Mary z jakimś mężczyzną. Założę się, że to był jej chłopak, ponieważ trzymali się za ręce. Mary jednej chwili rzuciła się w moje ramiona. Oczywiście odwzajemniłem uścisk. Dziewczyna wydoroślała i była bardzo podobna do mnie tylko, że w wersji kobiecej. Ostatni raz widzieliśmy się bardzo dawno temu. Kiedy byliśmy mali zawsze trzymaliśmy się razem i nigdy nie byliśmy przeciwko sobie. Później nasze drogi się  rozeszły. Musieliśmy stawić czoła prawdziwemu życiu. To było po tym, kiedy Katharine nas przemieniła. Ona musiała wyjechać, a my zostaliśmy, by bronić rodziny. Bardzo się za nią stęskniliśmy. Nigdy nie byliśmy przeciwko sobie. Zawsze dobrze się rozumieliśmy. Gdy tylko się od siebie oderwaliśmy Mary podbiegła do Stefana i także zamknęła go w żelaznym uścisku. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Kochałem swoją siostrę i cieszyłem się, że znowu będziemy trzymać się razem. 
- Tak się za wami stęskniłam – wydukała wzruszona wampirzyca i wzięła nas za ręce. 
- Mary – zaczął Stefan – dobrze, że wróciłaś.
- Witamy w domu siostrzyczko – powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. Dziewczyna momentalnie odwzajemniła uśmiech.  
-Dziękuję. Poznajcie mojego chłopaka Klausa Mikealsona. Klaus jest pierwotnym wampirem – odparła dziewczyna i przytuliła się do mężczyzny. Cieszyłem się, że chociaż nasza siostra ułożyła sobie życie. 
Po kolei przywitaliśmy się z pierwotnym i podaliśmy sobie ręce. 
Potem jeszcze długo rozmawialiśmy. Opowiedzieliśmy Klausowi jak nas rozdzielono. Dalej temat już sam się znajdował. Muszę powiedzieć, że Mikealson to równy gość i Mary dobrze trafiła. Wtedy zobaczyłem, że zegar wybił 17:30. Pora, by szykować się na imprezę. W głębi duszy czułem, że chcę zbliżyć się do Eleny. Czy to przez to, że wampirzyca wyglądała zupełnie tak jak Pierce !? Mimo, że wyglądają tak samo mają całkiem inny charakter. Domyślałem, że mojemu braciszkowi też wpadła w oko, ale coś na to poradzimy. 
- Miło się rozmawia, ale my Stefan musimy iść na imprezę. Pamiętasz ? – zapytałem i wstałem z kanapy.
- Racja. Jeśli chcecie możecie iść z nami. My też prawie nikogo tutaj nie znamy – oznajmił Stefan i uśmiechnął się do Mary i do Klausa.
- Pewnie. Co ty na to ? – zwróciła się do swojego chłopaka.
- Chętnie – odpowiedział pierwotny i także wstał z fotela.
- Weźmiemy sobie tylko jakiś pokój – rzekła Mary i skierowała się w stronę schodów.
- Ja już jestem gotowy – powiedział Klaus i założył kurtkę.
 - Okej. To ja za chwileczkę wracam – dziewczyna przeczesała ręką włosy.
- Czyli za godzinę – Mikealson uśmiechnął się złośliwie, a Mary skarciła go wzrokiem lecz po chwili wybuchła śmiechem tak jak my wszyscy. Zostaliśmy we trójkę w korytarzu. Pogadaliśmy jeszcze trochę z wampirem, aż wreszcie po długim czasie oczekiwania zeszła do nas nasza siostra Mary. Wyglądała zjawiskowo. Klaus dobrze trafił. Lepiej żeby dobrze się nią opiekował. Nareszcie cała grupą wyszliśmy z rezydencji i skierowaliśmy się do domu Caroline. Już nie mogłem doczekać się, aż zobaczę brunetkę. Znałem ją dopiero 2 dni, a ona zdążyła zrobić ze mną coś takiego ! Zły i nieobliczalny wampir Damon Salvatore ulega dziewczynie, której prawie nie zna. Najgłupsze zdanie świata. No i do tego ja je wymyśliłem. Z zamyślenia wyrwało mnie uczucie, że samochód się zatrzymuje. Tak jak myślałem byliśmy już na miejscu. Wszędzie były porozwieszane światełka i kolorowe lampki. Muzyka grała bardzo głośno, a w ogrodzie roiło się od bawiącej się młodzieży. Raj dla mnie, ale dziś nie mogłem pozwolić sobie na jakąś większą akcję, bo miałem już plan na całą imprezę. Nie zwlekając dłużej udałem się do stoiska z alkoholem. Miałem nadzieję, że w środku spotkam gdzieś Elenę. Szybko zauważyłem ją w towarzystwie jakiś dziewczyn. Wyglądała pięknie. Postanowiłem , że do niej podejdę i zaproszę do tańca. W tle leciała jakaś szybko piosenka, która dopiero się zaczęła. Nagle koleżanki od niej odeszły, a ona nieświadoma niczego kierowała się w moją stronę. Kiedy tylko dziewczyna mnie zobaczyła uśmiechnęła się i pomachała mi ręką. Po chwili staliśmy już obok siebie.
- Hej. Fajnie, że przyszedłeś – przywitała mnie Elena.
- Hej. Ślicznie wyglądasz – skompletowałem ją. Dziewczyna odruchowo się uśmiechnęła i zarumieniła.
- Dziękuję. Ty także – odpowiedziała brunetka.
- Zatańczysz ? – zapytałem nagle.
- Chętnie – rzekła wampirzyca i pociągnęła mnie na parkiet. 
Gdy weszliśmy pomiędzy tłum tańczących ludzi piosenka nagle się zmieniła na bardzo wolną. Niespodziewanie objąłem dziewczynę w talii i przyciągnąłem bardzo blisko siebie. Brunetka na początku była trochę zdziwiona tą sytuacją, ale po chwili się rozluźniła i położyła dłon na moim ramieniu, okręcając się ze mną w rytm muzyki. Wampirzyca oparła swoją głowę o moje ramię i uśmiechnęła się promiennie. Byłem trochę zdziwiony. Nie spodziewałem się po niej, że tak szybko się do mnie przekona, ale nie było mi z tym źle. Kiedy piosenka się skończyła poszliśmy napić się ponczu. Co chwilę wracaliśmy na parkiet i wykonywaliśmy różne ruchu do melodii, która wychodziła z odtwarzacza. Elena była już trochę wstawiona. Nie chciałem jej upominać, bo dziewczyna wyglądała na szczęsliwą i zadowoloną. Coś mi mówiło, żeby zabrać ją na spacer. Przez tą całą imprezę przesiedzieliśmy razem. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy o różnych rzeczach no i oczywiście nie mogło zabraknąć alkoholu. Ta dziewczyna była naprawdę wspaniała. Przez te parę godzin otworzyłem się przed nią bardziej niż przed samym sobą.
- Może pójdziemy się przejść – rzuciłem nagle.
- Pewnie – odpowiedziała dziewczyna i wyszła z Sali, podtrzymując się o moje ramię, aby nie spaść.  
- Potrafisz się nieźle zabawić – pochwaliłem ją, a ona uśmiechnęła się do mnie promiennie.
- Z tobą było mi łatwiej. Chyba będę już szła do domu. Dziękuję za ten wieczór – oznajmiła brunetka. Widać było, że jest zmęczona.
Nagle, kiedy już miała wejść na chodnik nogi odmówiły jej posłuszeństwa i gdybym jej nie złapał już dawno leżała by na drodze.
- Historia lubi się powtarzać – zaśmiałem się.



Lecz za nim się zorientowałem nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Jest i 2 rozdział ! Przepraszam, że musieliście na niego tyle czekać, ale mam mnóstwo nauki w szkole. Mam nadzieję, że nn przypadnie do gustu. Zapraszam do komentowania :** 
http://ghost-whisperer-forever.blogspot.com/

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 1



Damon:
W wampirzym tempie oddaliłem się od miejsca spotkania z dziewczyną. Teraz stałem już przed swoim autem lecz nie mogłem skupić na niczym innym myśli, niż na nieznajomej dziewczynie. Co się ze mną działo !? Przecież ja nigdy nie rozpamiętywałem jednego głupiego wydarzenia, ale ona wyglądała zupełnie jak Katharine !! Jak to możliwe, przecież wampirzyca nie żyje, a tamta kobieta na pewno nie była nią. Widziałem to w jej oczach. Była miła, spokojna, niepewna, pogodna. Czegoś takiego nigdy nie widziałem u Kath. Po za tym ona miała na imię Elena. O co w tym chodzi !? Słyszałem kiedyś, że raz na parę tysięcy lat rodzi się sobowtór z linii Petrova, ale czy to mogła być prawda i czy była to właśnie Elena ? Zresztą o czym ja mówię ! Ta dziewczyna wyglądał zupełnie jak Pierce, a Katharine na pewno nie miała siostry bliźniaczki ! No proszę … jestem tutaj zaledwie parę godzin,a już dowiaduję się takich zadziwiających faktów. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Przecież nie mogę zmarnować takiej okazji. Lecz coś mi mówi, że nie będę w stanie zrobić tej dziewczynie nic złego. No trudno coś się wymyśli. W końcu nie przyjechałem tutaj, żeby odnaleźć sobowtóra Katharine, chodź dziwnie się czuję z tą wiedzą tylko po to, aby zrobić niemałą niespodziankę mojemu, kochanemu braciszkowi. Ciekawe czy się uciesze, kiedy mnie zobaczy. Po za tym rezydencja nie jest tylko jego, a ja stęskniłem się za moimi zapasami Burbona. Jeśli je chodźmy tylko tknął to pierwsze co zrobię będzie wbicie mu kołka w brzuch … albo w serce. Coś się wymyśli! Kiedy to pomyślałem odruchowo na mojej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. Już zapomniałem, kiedy ostatni raz byłem tutaj w mieście, kiedy ostatni raz tutaj kogoś zabiłem … Ooo tak, takie wspomnienia lubię najbardziej. Zdążyłem zauważyć już kilka fajnych przekąsek. Jeszcze lepiej, bo wszystkie mają teraz wakacje. Będzie w czym wybierać. Zaśmiałem się pod nosem i ruszyłem do pensjonatu. Już nie mogłem się doczekać, kiedy zobaczę minę Stefana. Uwaga braciszku, nadchodzę !!! 
 
 ***

Podjechałem pod pensjonat i wyszedłem z auta z nadzieją, że mojego brata … znaczy Stefana nie będzie w domu i zdążę ukryć gdzieś jeszcze samochód, aby przypadkiem się nie zorientował, lecz natychmiast pożałowałem swojej decyzji, kiedy moim oczom ukazał się zadziwiająco żałosny widok. Nie powiem byłem w szoku, że mój braciszek kiedykolwiek wpadł by na podobny pomysł ! Albo całkiem mu już odwaliło, albo znalazł sobie dziewczynę. Chodź nie, nie ! Co ja gadam to było na pewno to pierwsze. Pierwsza myśl jaka mi się wtedy stworzyła w głowie jeśli miałbym skomentować ten widok było – Co tu do cholery robią te kwiatki !? No, ale przynajmniej mamy kolejny powód, żeby się do niego nie przyznawać. Po za tym nic innego się tutaj nie zmieniło. Wszystko wygląda tak samo jak wyglądało – mrocznie. Tylko te kwiatuszki psują atmosferę. Nie zniżając się już więcej do poziomu mojego brata przestałem zaprzątać sobię głowę ogrodnictwem i zacząłem wprowadzać mój plan w życie. Pierwsze co zrobiłem to schowanie mojego auta tak, aby było niewidoczne, kiedy Stefcio wróci do domu, później sprawa sama się potoczy. Trzeba będzie tylko wymyślić jakieś spektakularne wejście. Zresztą moje zawsze takie jest. Teraz pozostało czekać tylko na powrót naszego ogrodnika. Wow ! Dobrze mi idzie. Dopiero co tutaj przyjechałem, a już wiem czym będę do dręczył. Uśmiechnąłem się ironicznie, ale nagle coś mi się przypomniało. Obiecałem tej dziewczynie, że się jeszcze spotkamy. Coś w głowie mówiło mi, że chcę dotrzymać tej obietnicy. Szybkim krokiem skierowałem się na górę do mojej sypialni. Wiedziałem, że, kiedy zaczynam myśleć o tej wampirzycy, którą spotkałem wtedy na ulicy trudno wyrzucić mi ją z głowy. Dlaczego !? To co się działo ze mną w tej chwili, ani trochę nie przypominało mnie. Chcąc jakoś uciszyć te myśli podszedłem  do mojego barku z alkoholem. Wyciągnąłem z niego jeden trunek i nalałem do szklanki rozkoszując się smakiem złotego płynu. To było dla mnie jak lekarstwo.

Stefan :
Byłem trochę onieśmielony tym, że jestem z blondynką sam na sam. Prawie nie znałem Caroline i nie wiedziałem jaki temat mam poruszyć, aby przerwać tę ciszę. Wreszcie blondynka odwróciła się w moją stronę jednocześnie przestając szukać czegoś w kartonach. Z tego co się dowiedziałem szykuje imprezę z okazji zakończenia roku. Zaproponowałem jej swoją pomoc no i się doigrałem. Chodź w sumie nie była taka zła. Prawie jej nie znałem, ale wyglądała na całkiem miłą i sprawiała wrażenie właśnie takiej dziewczyny : troskliwej, miłej, pogodnej, zadowolonej z życia… 
- Halo ! Ziemia do Stefana ! – usłyszałem chichot blondynki, który wyrwał mnie z moich przemyśleń.
- A tak, przepraszam zamyśliłem się. Coś się stało ? – zapytałem i posłałem jej zaniepokojone spojrzenie.
- Niee. Wszystko w porządku. Po prostu jestem ciekawa jak podoba Ci się w Mistic Fallus i czy długo tutaj zostaniesz. 
- Bardzo mi się podoba. To moje rodzinne miasto i tak zostanę tutaj na dłużej – odpowiedziałem i posłałem wampirzycy lekki uśmiech na co ona odpowiedziała mi tym samym. 
- Carooolinee ! Jesteś tutaj !? – usłyszeliśmy głos jakiejś dziewczyny.
- Oh, Elena ! Jestem tutaj ! Chodź tutaj muszę Ci kogoś przedstawić ! – krzyknęła w odpowiedzi blondynka.
Do pomieszczenia weszła piękna, młoda brunetka, szaleńczo podobna do Katharine, ale zaraz, zaraz ona miała na imię Elena. W mojej głowie od razu pojawił się wyraz : sobowtór. Czy to było możliwe !? Czy Pierce mogła mieć swojego sobowtóra !? O co tutaj mogło chodzić ? Przecież wampirzyca już od dawna nie żyła, więc to na pewno nie była ona.  Widocznie dziewczyny zauważyły, że coś jest nie tak i zrobiły podejrzane miny. 
- Stefan wszystko w porządku – zapytała Caroline. 
- Tak, tak. Miło Cie poznać Eleno. Jestem Stefan Salvatore – przedstawiłem się i lekko uścisnąłem dłoń dziewczyny, ale, kiedy brunetka chciała ją zabrać niespodziewanie pocałowałem ją w dłoń chcąc sprawdzić czy to na pewno nie jest Katharine. Dziewczyna wydała się trochę onieśmielona moim gestem, ale po chwili niepewnie się uśmiechnęła. Czyli to nie była Katharine ! Na pewno nie ona … Ale po co ja się tym zadręczam. Pierce nie żyje, a my żyjemy w świecie, w którym wszystko jest możliwe. Z zamyślenia wyrwał mnie znowu głos  blond wampirzycy.
- No nie, no ! Nie mam miejsca już na te pudła. Trzeba je wywieść gdzieś blisko, żeby móc później udekorować tymi ozdobami imprezę – objaśniła Caroline na jednym wdechu i popatrzyła na mnie pytająco. Chyba miała nadzieję, że jej pomogę. Postanowiłem tak zrobić.
- Pomogę. Zawiozę to do mojej rezydencji. Może tak być ? – zapytałem
- Naprawdę !? Dziękuję. Eleno pojedziesz ze Stefanem pomożesz mu dobrze ? – powiedziała z nutką nadziei w głosie Caro.
Brunetka, która milczała cały ten czas wreszcie się odezwała.
- Dobrze pomogę – rzekła Elena i lekko się uśmiechnęła.
- W takim razie zapraszam do auta ja tylko zapakuje pudełka – powiedziałem grzecznie i posłałem dziewczynie promienny uśmiech.  Dziewczyna szybko skierowała się do mojego auta. Widać było, że coś ją dręczyło. Była bardzo cicha, kiedy wsiadłem do auta odwróciła się w moja stronę i uśmiechnęła się. Dalej nad czymś rozmyślała. Nie chciałem jej wypytywać o szczegóły, dlatego postanowiłem w ogóle o nic nie pytać. Po chwili dojechaliśmy pod pensjonat. Brunetka wysiadła z samochodu i dokładnie się obejrzała dookoła. Widać, że jest zachwycona. Cieszyłem się, że jej się spodobało.
- Piękny dom – powiedziała Elena, kiedy już weszliśmy do środka.
- Dziękuję. Chodź pokaże Ci gdzie zostawić te kartony – powiedziałem i już chciałem wejść do salony, kiedy za drzwi wyszła bardzo dobrze znana mi osoba …  Na twarzy dziewczyny momentalnie wystąpił szeroki uśmiech, a co najdziwniejsze on odpowiedział jej tym samym ! Do tego pocałował jej dłoń !! Byłam naprawdę zły ! Jak on mógł wrócić po tylu latach !? Właśnie ON ! To był nikt inny jak mój bart Damon. Unikaliśmy tego słowa na d, ale cóż rodziny się nie wybiera. Jedno mnie zastanawiało. Elena i Damon wyglądali jakby się już poznali … Muszę się natychmiast dowiedzieć o co tu chodzi i po co wrócił. Jeśli teraz będzie próbował znów zatruć mi życie to mu się nie uda ! Nie teraz, kiedy już prawie wszystko zaczęło się układać. 
- Damon … - wycedziłem przez zęby i zacisnąłem ręce w pięść.
- Stefan ! – odpowiedział mi rozbawiony głos mojego brata – jak miło Cię znowu widzieć bracie !
- Eleno poznaj Damona … mojego brata – 2 ostatnie słowa powiedziałem ciszej, jakbym się ich wstydził. Chyba tak właśnie było … 
- Ależ my się już poznaliśmy. Miło Cię znowu widzieć Eleno – rzekł Damon i uśmiechnął się do Eleny tym swoim uśmieszkiem.

- Wzajemnie – odpowiedziała dziewczyna i zachichotała po czym się zarumieniła. To był dla mnie cios poniżej pasa. Nie mogę pozwolić, aby mój brat zrobił coś tej dziewczynie. Nie pozwolę mu na to … Później stałem już tylko jak wryty przyglądając się całej scenie. 
 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Rozdział dedykuję Mary Jane Varien :** To dzięki Tobie założyłam tego bloga, kochana <3