poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 21

Elena :
- Nie dziękuję – wysiliłam się na lekki uśmiech w odpowiedzi do Mary, kiedy ta zapytała mnie czy mam ochotę na kawę. Brunetka zamknęła za sobą drzwi, przytakując głową. Rozciągnęłam się wygodnie na łóżku w sypialni Damonem. Chociaż teraz można było uznać, że także i moja. Byłam jednocześnie szczęśliwa i smutna. Nie potrafiłam okłamywać Damona, Mary i Klausa. Wiedziałam, że mogę ponieść konsekwencje tego wyboru, ale jeśli starszy Salvatore dowie się o tym, że Nick mnie pocałował… Boję się o tym myśleć, a już tym bardziej układać różne pesymistyczne scenariusze ich spotkania. To musiało się skończyć. Zastanawiałam się nawet nad spotkaniem z blondynem, ale nie byłam na to gotowa. Nie miała tej pewności, że wszystko pójdzie z godnie z planem. Może to wcale nie on stoi za tymi groźbami? W końcu nie było mnie wtedy w rezydencji. Mimo to musiałam się jak najszybciej spotkać z bratem. Musiałam go ostrzec. Sprawę ułatwiła mi tylko wiadomość od ciotki.
„Eleno już dawno nie było Cię u nas. Wpadnij na rodzinny obiad. Tęsknimy, pa! Jenna. „
Uśmiechnęłam po przeczytaniu tej wiadomości, wstając z łóżka. Szybko odwróciłam się na dźwięk otwierających się drzwi. Rzuciłam się w ramiona wampira, próbując cieszyć się chwilą.
- Pójdziemy dziś do mojego domu. Mamy zaproszenie na obiad i chcę cię przedstawić – stwierdziłam, uśmiechając się do niego.
- Mamy zaproszenie? Czy ty masz zaproszenie? – wampir zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie.
- Ale jeśli się wprosisz to nic wielkiego się przecież nie stanie. Przecież Ricka już znasz- dodałam na zachętę słodkim głosikiem.
- Prooszę. Będzie miło – stwierdziłam, robiąc wiarygodną minę. Damon przyciągnął mnie do siebie w żelaznym uścisku.
- No dobrze. Pójdę z tobą na ten rodzinny obiad – westchnął, przewracając oczami.
- Dziękuję – krzyknęłam od razu, składając na ustach wampira miękki pocałunek.
- Już zawsze możesz mi tak dziękować – odrzekł, uśmiechając się do mnie szelmowsko.
- Czyli ty będziesz musiał spełniać wszystkie moje zachcianki – odgryzłam się.
- Z wielką chęcią panienko Gilbert, ale wtedy co będzie moimi?- zamruczał, popychając mnie delikatnie w stronę łóżka.
- Eej ! – upomniałam go i pogroziłam mu palcem. – Idziemy o 13.00, więc musimy się szykować.
Podeszłam do lusterka, wiszącego na ścianie, poprawiając sobie włosy.
- Poważnie? Przecież mamy jeszcze czas – stwierdził Damon, podchodząc do mnie od i łapiąc mnie za biodra. Usta Salvatore zetknęły się z moją szyją, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. W pełni oddałam się temu przyjemnemu uczuciu. Dłonie Damona znalazły się na moim brzuchu, przyciągając mnie bliżej siebie.
- A może jednak mamy trochę czasu – wymruczałam, w wampirzym tempie odwracając się przodem do wampira, po czym popchnęłam go prosto na łóżko. Na przystojną twarz Damona wstąpił diaboliczny uśmieszek. Uśmiechnęłam się zadziornie, błyskawicznie znajdując się nad nim, łącząc swoje usta w namiętnym pocałunku.



***



- Elena, pośpiesz się! – kolejny raz zostałam upomniana przez wampira. Zostało nam tylko 10 min, aby dotrzeć do mojej ciotki. Wyrobilibyśmy się szybciej, gdyby Damon postanowił jednak wypuścić mnie wcześniej z łóżka.
- No przecież idę – odpowiedziałam, a on ujął moją dłoń. W jednej chwili owinął mnie zapach jego cudownych perfum. On cały wyglądał znakomicie. Mimo, że cały na czarno jak zwykle robił na mnie ogromne wrażenie.
- Tak przy okazji to ślicznie wyglądasz – powiedział czarnowłosy, otwierając drzwiczki do auta.
- Dziękuję, ty także – odpowiedział szczerze. Damon odpalił auto i ruszyliśmy w stronę mojego rodzinnego domu.


***


Gdy dotarliśmy na miejsce nagle dopadły mnie wątpliwości. Damon też nie wydawał się być atak pewny jak zazwyczaj.
- Idziemy. Zobaczysz będzie dobrze – stwierdziłam, próbując przekonać samą siebie do tego co właśnie powiedziałam. Jak ja spojrzę Rickowi w oczy, kiedy pojawię się dziś z Damonem po ostatniej sytuacji z Nickiem, na ulicy? Tego bałam się najbardziej.
- Taa… - burknął Damon i posłał mi lekki uśmiech, który niepewnie odwzajemniłam. Wyszliśmy oboje z auta, kierując się w stronę werandy, a następnie drzwi wejściowych, które nagle się otworzyły, a w nich stanęła Jenna. Jej mina wyrażała jednocześnie szczęście i zaskoczenie.
- Dzień dobry, ciociu – przywitałam się z entuzjazmem, przytulając do siebie kobietę, po czym ta przeniosła swój wzrok na mojego chłopaka.
- Dzień dobry. Damon Salvatore , miło mi poznać– przedstawił się czarnowłosy, składając pocałunek na dłoni ciotki. Kobieta uśmiechnęła się, tym razem przenosząc spojrzenie na mnie.
- Mój chłopak – dodałam szybko. Jenna otworzyła szerzej oczy, starając się jakoś ukryć swoje na pewno nie małe zdziwienie.
- W takim razie mi też miło poznać – wydukała kobieta. – Wejdźcie.
Miło było wrócić do domu, do rodziny.
- Elena ?! – usłyszałam głos mojego brata, który zaraz potem zbiegł do nas po schodach. Na widok na Damona, nie pewnie się zatrzymał.
- Hej Jer – pomachałam bratu ręką, uśmiechając się zachęcająco.
- Jeremy Damon jest nowym chłopakiem Eleny – ogłosiła ciotka głośno, uśmiechając się szeroko. W głębi duszy wiedziałam, że ciotka ma co do Damona wątpliwości. Był wampirem, a ona im nie ufała. W końcu znałam ją i nie mogłam się jej dziwić. Jeremy kiwnął głową.
- My się już chyba poznaliśmy – zauważył Damon, podając sobie ręce razem z Jerem.
-Zgadza się. Na imprezie, ale teraz dowiedziałem się nowej rzeczy – odpowiedział energicznie chłopak.
- A my też właściwie się już poznaliśmy – zauważył Rick, wchodząc do pomieszczenia.
- Zdaje się, ze tak – odrzekł Damon. Obaj podali sobie ręce, nie zważając na nasze zmieszanie. W końcu nadal nie wiedziałam w jakich okolicznościach się poznali, choć to, że Caroline się wymknęło było wystarczające.
- Potem ci odpowiem – mruknął Rick do Jenny.
- Więc się już znamy. W takim razie zapraszamy do stołu – rzekła ciotka, wskazując na kuchnię.
Wszyscy usiedliśmy do stołu, czekając aż ktoś zada jakieś pytanie lub powie cokolwiek.
- A więc Damonie… - zaczęła entuzjastycznie moja ciotka, przeszywając mężczyznę, siedzącego obok mnie jej spojrzeniem. Tylko nie to… - Może powiesz nam jak trafiłeś do Mistic Falls, bo przecież to z tobą Elena była na wycieczce, tak?
- Zgadza się. Można powiedzieć, że tutaj wróciłem. Chciałem zobaczyć jak zmieniło się to miasto, odwiedziłem brata i wróciłem do domu przez co szczęśliwe spotkałem Elenę.
- Czyli masz brata i dom? – dopytywała ciotka, nakładając na talerz pieczeń oraz podając nam różne sałatki.
- Tak – odpowiedział ciężko Damon. Wiedziałam o co chodziło, ale nie chciałam tego po sobie pokazywać.
- Mogę wiedzieć jak się poznaliście? – zadała kolejne pytanie ciotka, popijając co chwilę sok pomarańczowy.
- Właściwie wpadliśmy na siebie przypadkiem na ulicy i się poznaliśmy – to ja odpowiedziałam.
- Ah – westchnęła kobieta.
- Jenna daj im coś zjeść. Potem będziesz zadawała pytania – odezwał się Rick. Posłałam mu ciepły uśmiech, zabierając się za jedzenie.
- Przepraszam, ale umówiłem się z Bonnie i muszę lecieć. -ogłosił Jer, wstając od stołu.
- Pa, siostra – mruknął na odchodne Jer i pocałował mnie w policzek.
- Cześć, brat – odpowiedział, śmiejąc się pod nosem po czym wszyscy dokończyliśmy w ciszy posiłek.


***


-Dziękuję. Pyszny obiad – Damon pochwalił Jennę na co kobieta delikatnie się uśmiechnęła.
- Dziękuję. Miło mi to słyszeć, Damonie – odrzekła kobieta, odchodząc w głąb kuchni z brudnymi talerzami.
- Ciociu pomogę ci pozmywać – zaproponowałam, kiedy Rick zajął Damona jakąś rozmową. Posłałam mu błagalne spojrzenie, aby przypadkiem nie wygadał niczego Damonowi póki ja nie zdecyduję się tego zrobić.
- Nic niee… - zaczęła mówić ciotka, ale gwałtownie jej przerwałam.
- Cii, bo usłyszą – zaśmiałam się, puszczając z kranu wodę.
- A więc? – czekałam na kazanie opiekunki.
- Nie powiedziałaś mi, że on jest twoim chłopakiem – zarzuciła ciotka, wkładając pierwsze naczynie pod ciepły strumień wody.
- Jakoś tak samo wyszło, nie chciałam cię niepokoić – próbowałam się bronić.
- Uważasz, że wiedza o tym, że moja siostrzenica ma chłopaka by mi aż tak zaszkodziła, Eleno? – zapytała jak na razie spokojnie. Wzruszyłam ramionami, odpływając myślami. Kolejny raz ten incydent na ulicy zepsuł mi humor. Nie mogłam sobie wybaczyć, że nie próbowałam go skuteczniej odtrącić.
- Elena? – spytała ciotka po raz kolejny, dotykając mojego ramienia.
- Przepraszam po prostu zamyśliłam się. Co mam ci odpowiedzieć Jenna? Że się zakochałam? – wzruszyłam ramionami, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- No dobrze. Rozumie, ale uważaj. Proszę cię – nakazała poważnie ciocia, podając mi talerz.
- Ciociu… Damon by mi nic nie zrobił – zaśmiałam się, robiąc poważna minę.
- Może i tak, ale przyznaj, że krótko się znacie.
- Wystarczająco długo, aby się dobrze poznać. Jenna, kocham go, ale… – wydukałam, ale mój ton głosu nagle się złamał.
- Ale? – dopytywała kobieta.
- Zrobiłam coś niestosownego – wiedziałam, że ciotka będzie potrafiła to zrozumieć, dlatego postanowiłam, że ona będzie pierwszą osobą, która dowie się tego ode mnie. Potrzebowałam jej rady, a ona była dla mnie jak mama.
- Co takiego? – kobieta instynktownie ściszyła ton głosu.
- Powiem ci, bo potrzebuje twojej rady, ale nie teraz i nie tutaj – spojrzałam kątem oka na Damona, śmiejącego się z czegoś z moim nauczycielem i partnerem ciotki.
- No dobrze – ciotka uśmiechnęła się do mnie lekko, odkładając ostatnie talerze do szafki.
Reszta popołudnia minęła nawet przyjemnie. Rozmawialiśmy, a w większości odpowiadaliśmy z Damonem na pytania zadawane przez Jennę. Zmęczona otworzyłam drzwi do rezydencji, opadając na fotel. Zaraz za mną do pensjonatu wszedł Damon, nalewając sobie Burbona.
- Widzisz, nawet nie było tak źle – stwierdziłam radośnie.
- Nie wliczając pytań twojej ciotki? – zaśmiał się.
- Z każdym sobie świetnie poradziliśmy – rzekłam dumnie, kiedy nagle drzwi do rezydencji zostały otworzone z ogromnym impetem. Poderwałam się z miejsca, tak jak Damon. Do salonu wparowali szybko Klaus i Mary.
- Co się dzieje? – spytał zdenerwowany Klaus, widząc to całe zamieszanie.
- Sam chciałbym wiedzieć – odparł równie zdenerwowany Damon.
- Wrócili – stwierdziła załamana brunetka.
Nie myliła się. Do salonu weszło sześciu mężczyzn, ubranych na czarno, a tuż za nimi ostatni. Blondyn, z jakąś młodą dziewczyną. Nick.
- Witajcie moi drodzy – zakpił, uśmiechając się złowrogo. – Witaj w szczególności ty moja, droga Eleno.
To nie może być prawda. To się nie dzieje naprawdę...

Ten rozdział w pełni dedykuję mojej kochanej Caroline Mikaelson <333 Kochana obiecałam, że się odwdzięczę, więc proszę <3 Wiem, że to mało, ale dziękuję Ci za wszystko :) I wiesz za co :* Jesteś super, siostro ♥
Dziękuję wszystkim za komentarze pod ostatnią notką ♥ Niedługo opublikuję nominacje :) Dziękuję i zapraszam do komentowania :* Jesteście wielcy <3!
Co Wy na to żebym pod każdym rozdziałem dodawała  zdjęcia Deleny? Wypowiedzcie się w komentarzu, kochani :*! 
Pozdrawiam <3