czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 17

Damon :
Cały czas namiętnie całowałem rozgrzane usta brunetki. Jej dłonie błądziły po moich plecach. Elena przygryzła delikatnie moją dolną wargę tym samym biorąc moją twarz w swoje dłonie. Wsunąłem obie ręce pod jej sukienkę, nadal ją podtrzymując. Muskałem palcami jej zgrabne uda, obsypując jej szyję milionami pocałunków. Dziewczyna cichutko jęknęła, kiedy moja dłoń zacisnęła się na jej udzie. Mocniej mnie objęła, przyciągając jeszcze bliżej i złączyła nasze usta w długim pocałunku. Z żarliwością oddałem pieszczotę, schodząc niżej z moimi pocałunkami.
- Chyba powinniśmy wracać –wysapała Elena, przymykając oczy z przyjemności.
- Poczekają – odpowiedziałem, całując jej szyję. Dziewczyna podniosła moją twarz, składając na moich wargach niemętny pocałunek.
- Chodźmy – mruknęła, poprawiając sukienkę. Uśmiechnąłem się zadziornie, widząc rumieńce na jej policzkach.
- A przedtem jakoś nie chciałaś, abym cię pocałował – zauważyłem, przyglądając się jej. Dziewczyna uśmiechnęła się w moją stronę, ruszając do drzwi pensjonatu.
- Ale to zrobiłeś – odparła.
- A ty odwzajemniłaś – drążyłem temat, nie pozwalając otworzyć drwi brunetce.
- Bo to właśnie po tym pocałunku moje uczucia do ciebie stały się pewne – wyjaśniła, głaszcząc mój policzek. – Zrozumiałam, że nie chcę cię stracić.
- Wiedziałem, że kiedyś się na mnie rzucisz – mruknąłem, obejmując jej biodra i przyciągając ją bliżej siebie. Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem, przewracając oczami. Otworzyłem przed nami drzwi do rezydencji, wchodząc z Eleną do wnętrza salonu, gdzie trwała impreza. Usiadłem z Eleną na kanapie, nalewając nam alkoholu.
- Powiemy im ? – spytałem niepewnie, wskazując głową na naszych znajomych.
- Powiemy, ale nie dziś – odparła, uśmiechając się.
- Cała noc nasza. I to w sekrecie … - wymruczałem do jej ucha tym samym odgarniając włosy z jej szyi. – Podoba mi się.
Dziewczyna zachichotała, niezauważalnie kładąc swoją dłoń na mojej.
- Zatańczymy ? – spytała po chwili.
- Oczywiście – odpowiedziałem, podając jej rękę, którą szybko ujęła. W tle leciała akurat szybka piosenka, więc bez zastanowienia zacząłem okręcać Eleną na wszystkie strony. Dziewczyna starała się dotrzymać mi kroku, co chwilę wybuchając głośnym śmiechem, kiedy przyciągałem ją do siebie.
- Dlaczego ja tak świetnie się z tobą bawię ? – spytała Elena, udając zdziwienie. Uśmiechnąłem się szelmowsko, rąbiąc z nią obrót.
-Nie martw się. Ze mną już nigdy nie zabraknie ci rozrywki i wrażeń – rzekłem, odwracając ją do siebie tyłem.
- Jestem tego pewna – powiedziała wesoło Elena. – Mieliśmy im powiedzieć dopiero jutro. – zauważyła, kiedy ułożyłem dłonie na jej brzuchu, schodząc nimi coraz niżej.
- To nie znaczy, że nie mogę cię dotykać – stwierdziłem, składając pocałunek na jej nagim ramieniu. Dziewczyna zachichotała, ruszając biodrami w rytm melodii.
- To będzie długi wieczór– westchnęła, uśmiechając się.
- Żebyś wiedziała – odpowiedziałem.



***



- Pa Caroline ! – zawołała Elena, żegnając się z blondynką. Razem z nią ulotnili się także Bonnie i Jeremy.
- Kto to teraz posprząta ? – westchnęła Mary, krzyżując ręce na piersi.
- Jutro ci pomogę – powiedziała Elena, uśmiechając się promiennie. Mary odwzajemniła gest.
- Jestem wykończona – stwierdziła, ciągnąc Klausa za rękę. – My już pójdziemy do siebie.
- Pewnie – odrzekła brunetka, zasuwając krzesła pod stolik. – Dobranoc. Mary odpowiedziała jej ciepłym uśmiechem i wraz z Klausem zniknęła z naszego pola widzenia.
- Zostajesz ? – spytałem, obejmując Elenę. Dziewczyna kiwnęła głową, wpijając się w moje usta z ogromną gwałtownością. Nawet się nie zastanawiając oddałem pieszczotę z podwójną czułością.
- Jak to dobrze, że spotkałam cię na tej ulicy – stwierdziła kobieta. Zaśmiałem się, siadając z nią na kanapie. Dziewczyna siadła na mnie okrakiem, biorąc moją twarz w dłonie. Przygryzła wargę, przejeżdżając dłońmi po moim torsie. Zaczęła całować zachłannie moją szyję, zostawiając na niej czerwone ślady. Po chwili pocałowała mnie przelotnie w usta, odsuwając się ode mnie.
- Dobranoc – mruknęła i poderwała się z sofy, zmierzając ku schodom.
- Ej ! A ty dokąd ? – jęknąłem zrezygnowany.
Kobieta zaśmiała się, opierając się o barierkę drewnianych schodów.
- Jestem zmęczona – ziewnęła markotnie, wyciągnęła do mnie ręce na znak, żebym do niej dołączył.
Niechętnie wstałem z kanapy, podchodząc do brunetki.
- Niech ci będzie – fuknąłem. Dziewczyna złapała mnie za rękę, ciągnąc do mojej sypialni.
- Stefan ! – krzyknęła dziewczyna i podskoczyła w miejscu, puszczając moją rękę.
- Przyśnił ci się koszmar, braciszku ? – zakpiłem, wywracając oczami.
- Damon właśnie odprowadzał mnie do pokoju – próbowała wyjaśnić Elena. Kolejny raz wywróciłem oczami, wznosząc je ku górze. Stefan pokiwał głową, spuszczając głowę w dół.
- Chciałem sprawdzić co na dole – wydukał Stef. Gilbert zamrugała kilka razy, uśmiechając się.
- Ta ja już pójdę – odezwała się brunetka, aby przerwać ciszę. Uśmiechnąłem się do niej szelmowsko, dając do zrozumienia, że to nie koniec.
- Dobranoc, Eleno – rzekł mój brat w stronę dziewczyny.
- Dobranoc, Stefanie – odpowiedziała mu kobieta. Zdążyła posłać mi jeszcze jedno spojrzenia zanim zniknęła za drzwiami pokoju.
- Chyba mieliśmy układ – zauważył chytrze Stefan.
- Ja nic nie pamiętam. Pogódź się z porażką, Stef – rzuciłem, wymijając go i wchodząc do mojej sypialni. Kiedy usłyszałem, że Stefan wraca do swojego pokoju, ja opuściłem mój. Najciszej jak się dało, uchyliłem drzwi do pomieszczenia, w którym zatrzymała się Elena. Dziewczyna akurat brała prysznic. Postanowiłem także się przyłączyć. W końcu się już całowaliśmy, a ona powiedziała, że mnie kocha. Powoli wszedłem do łazienki, rozpinając guziki swojej koszuli. Nie wahając się ani sekundy dłużej zrzuciłem z siebie wszystkie ubrania i niezauważalnie wszedłem do kabiny prysznicowej. Brunetka miała naprawdę piękne ciało. Delikatnie objąłem ją z tyłu, przyciągając do siebie. Niespodziewanie dziewczyna zaczęła się wyrywać i wydała z siebie cichy krzyk.
- Spokojnie … - wyszeptałem. – To ja. Brunetka momentalnie się uspokoiła, odwracając przodem do mnie.
- Damon ! – warknęła. – Co ty tutaj robisz !?
- Nie widać ? – zaśmiałem się, głaszcząc ją po policzku.
- Dopiero co wpadliśmy na twojego brata, a ty ładujesz mi się pod prysznic !? – spytała z niedowierzaniem.
- Dokładnie – odpowiedziałem, śmiejąc się
- Damon, wypad ! – fuknęła., próbując się jakoś zasłonić rękoma.
- Oj, daj spokój – jęknąłem, rąbiąc urażoną minę. Dziewczyna westchnęła, stając za mną.
- Nawet jeszcze nie ustaliliśmy czy jesteśmy parą – zauważyła cicho i nerwowo odchrząknęła.
- Myślałem, że to „kocham cię’ było wystarczającym dowodem – rzuciłem, obejmując ją. – Podobno mieliśmy im powiedzieć.
- Tak, wiem – wydukała spokojnie. Miałem wrażenie jakby coś ją dręczyło. A może to było tylko zauroczenia, a nie poważne uczucie ? Sam nie wiedziałem jak to rozumieć, ale Elena to wspaniała dziewczyna i będę się o nią starał i troszczył, oczywiście nie tracąc swojego charakteru.
- A jednak coś cię gryzie – zauważyłem, podnosząc jej podbródek tak, abym mógł spojrzeć w jej oczy.
- Bo, kiedy zobaczyłam minę Stefana … - zaczęła niepewnie. – Chyba nie był zadowolony z takiego widoku.
Westchnąłem głośno, przeczesując ręką mokre włosy.
- Elena ! Nie interesuje mnie mój brat i to czy podobają mu się nasze relacje. Mam daleko gdzieś jego zdanie – fuknąłem.
Kobieta zatrzymała wodę, wychodząc spod prysznica oraz owijając się białym ręcznikiem. Ja także ulotniłem się z kabiny, owijając się ręcznikiem wkoło bioder.
- Może masz rację – westchnęła, spuszczając ręce ku dołowi.
- Na pewno mam rację ! – odparłem poważnie, biorąc jej piękną twarz w moje dłonie i składając przelotny pocałunek na jej nosie. Kobieta zachichotała , odwracając się tyłem do mnie w stronę lustra.
- Macie tutaj suszarkę ? – spytała po chwili, rozczesując przemoczone włosy.
- Proszę cię. Nawet nie wiesz jakie my tutaj mamy wyposażenie – rzuciłem poważnie, podając jej przedmiot.
- Dzięki – zaśmiała się Elena, biorąc ode mnie urządzenie.
Szybko poczesałem także i swoje włosy, wychodząc z pomieszczenia.



Elena :
Patrzyłam jak Damon opuszcza łazienkę, próbując wysuszyć moje długie włosy. Miałam obawy co do reakcji naszym przyjaciół na temat naszego … związku, ale nie żałowałam, ze wyznałam mu swoje uczucia. Od jakiegoś czasu poczułam, że staje się dla mnie kimś więcej niż dobrym przyjacielem. Pragnęłam jego bliskości i to uczucie było nie do przezwyciężenia. Mimo wszystko nie chciałam wspominać Damonowi o moich odczuciach w związku z reakcją Stefana ? Nawet jeśli był moim zwykłym przyjacielem to nie chciałam robić mu przykrości po tym co przeszedł z Katherine, ale już na pewno nie chciałam bawić się nimi w takie sposób w jaki ona to robiła. Dobrze zrobiłam, że się zdecydowałam i podjęłam decyzję. Nie powinnam się tym zadręczać. Kiedy już chciałam wejść do mojego tymczasowego pokoju zauważyłam na podłodze ubrania Damona. Szybko podniosłam je z ziemi, kładąc na szafce obok.
- Twoje ubrania są w łazience – uświadomiłam wampira, leżącego na łóżku w samym ręczniku.
- Możesz iść się przebrać – dodałam, gdy nie otrzymałam  żadnej reakcji z jego strony.
- Kto powiedział, że chcę ? – rzucił i w jednej sekundzie zmaterializował się przede mną.
- Będziesz spał w samym ręczniku ? – spytałam, uśmiechając się nieśmiało.
- Przeszkadza ci to ? Jeśli chcesz mogę i bez – mruknął.
- Lepiej z ręcznikiem – stwierdziłam, nerwowo, odsuwając go delikatnie od siebie. Na twarz wampira wstąpił triumfalny uśmiech. No tak. Ciągle byłam tą nieśmiałą Eleną Gilbert. Dlaczego ? Może przyzwyczaiłam się, że każdy mnie tak postrzega i nie przyszło mi na myśl, aby się zmienić ?
- Ale jeśli chcesz bez twój wybór – dodałam nagle śmielej, uśmiechając się szelmowsko. Wampir odwzajemnił gest, powoli zsuwając ze mnie ręcznik. Chwilę potem to samo zrobił Se swoim. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, układając głowę na miękkiej poduszce. Damon położył się koło mnie, obejmując mnie szczelnie ramionami.
- Dobranoc – powiedziałam, gasząc lampkę nocną, znajdującą się zaraz obok łóżka, na małej komodzie.
- Kolorowych snów, Eleno – odpowiedział. – Najlepiej o mnie – dodał po chwili.
Uśmiechnęłam się pod nosem sama do siebie, czekając na sen.



***




Strój Eleny 
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Była dopiero trzynasta. To i tak wcześnie jak na moje samopoczucie. Ku mojemu zdziwieniu Damona nie było obok mnie, ale za to byłam ja i to całkiem naga. Postanowiłam się doprowadzić do porządku i poszukać jakiś proszków, które pomogą mi pokonać ból. Szybko skierowałam się do łazienki, aby załatwić sprawy z poranną toaletą. Poprawiłam moją fryzurę, zrobiłam mój codzienny i dobrałam kilka dodatków. W pokoju zaczęłam szukać jakiś ładnych ubrań. Mój wybór padł na jeden z moich ulubionych, letnich kompletów. Prędko zeszłam schodami na dół, gdzie od razu wybrałam kierunek do kuchni. Moim oczom ukazało się obfite śniadanie. Na talerzu znajdowały się gofry z bitą śmietaną i owocami.
- Smacznego – usłyszałam za sobą znajomy głos i poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali.
- Dzień dobry – zamruczałam, zapominając o bólu skroni. Złożyłam długi pocałunek na wargach czarnowłosego, wplatając palce w jego bujne, kruczo- czarne włosy. Mężczyzna natychmiastowo oddał pieszczotę, gładząc moje plecy.
- Jezu, przepraszam ! – usłyszeliśmy głośny jęk Mary. – Nie wiedziałam, że … - odchrząknęła, uśmiechając się promiennie w moją stronę.
- Że … ? – zagadnął Stefan, wchodząc do salonu razem z Klausem.
Spuściłam głowę, wyrywając się w uścisku mojego chłopaka.
- Jesteście razem ? – spytał Stefan niedowierzając. Nie wiem o co mu chodziło.
- Tak – odparł za mnie czarnowłosy.
- No to gratuluję ! – krzyknął radośnie pierwotny, podając dłoń Damonowi, która ten szybko uścisnął.
Mary rzuciła się biegiem w moją stronę, zamykając  mnie w żelaznym uścisku.
- Tak się cieszę – wydukała z uśmiechem.
- Ja też – odpowiedziałam szczerze.
- Przepraszamy was, ale musimy jechać po Suzie – rzekła Mary, podchodząc do Klausa.
- Nie ma sprawy– rzuciłam z uśmiechem. Po chwili już ich nie było w pensjonacie.
- Zjedź, bo wystygnie, ja idę wynieść te wszystkie pudła – oznajmił Damon i skinął głową na kartony, stojące przy drzwiach. Pokiwałam głową, uśmiechając się. Stefan cały czas stał podparty ścianę z nieobecnym spojrzeniem, kiedy podniósł głowę Damon  korzystając z okazji wpił się w moje usta. Niepewnie odwzajemniłam pocałunek, zdając sobie sprawę, że to wszystko widzi Stefan. Gdy czarnowłosy wyszedł z rezydencji blondyn w zamyśleniu zaczął wychodzić po schodach na górę. Odłożyłam gofra na talerzyk postanawiając dowiedzieć się o co chodzi.
- Stefanie, wszystko gra ? – zapytałam, przełykając głośno ślinę.
- Nie, wszystko w porządku – zaprzeczył, wysilając się na uśmiech. Nie chciało mi się w to wierzyć.
- Przecież widzę – stwierdziłam. – Przeszkadza ci, że jestem z twoim bratem ?
Wampir głośno westchnął, spuszczając ręce w dół.
- Na początku sam nie wiedziałem co czuję. Bałem się, że może cię skrzywdzić. Teraz mam takie same odczucie, ale jeśli jego uczucia do ciebie są prawdziwe to nie będę wam wchodził w drogę. Cieszę się, że mój brat trafił akurat na ciebie, Eleno – wyjaśnił, posyłając mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam.
- Nie masz się komu wyżalić, Stefan ? Nawet wiewiórkom znudziła się twoja paplanina ? – prychnął Damon, podchodząc do mnie i obejmując. Posłałam mu karcące spojrzenie, kręcąc z głową z niedowierzaniem.
- Nie bój się Damon. Tylko rozmawialiśmy o tym, że cieszę się z tego, że w końcu znalazłeś dobrą dziewczynę – odparł blondyn.
- Właśnie ! – fuknął w stronę brata Damon. – Ja znalazłem, więc tobie od niej wara !
- Damon! – jęknęłam załamana jego zachowaniem.
- No co ? Tak jest prawda – powiedział kpiąco Damon w stronę Stefana.
- Zdaję sobie z tego sprawę, bracie – powiedział Stefan ze stoickim spokojem. – Nie będę przeszkadzał – dodał i udał się po schodach, na górę. Obrzuciłam Damona niedowierzającym spojrzeniem, stając naprzeciwko niego.
- Dlaczego jesteś dla niego taki niemiły !? – spytałam z wyrzutem.
- Ponieważ teraz na każdym kroku będzie próbowałam udowodnić ci jaki jestem zły i, ze prędzej czy później się na mnie zawiedziesz ! On próbuje ci mi odebrać, nie widzisz tego !? – usłyszałam w odpowiedzi od czarnowłosego mężczyzny.
On się bał. Bał się, że posłucham Stefana i go zostawię. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej obawy w jego oczach.
- Damon – wyszeptałam. – Komu wyznałam miłość ? Jemu czy tobie ? – odezwałam się, biorąc jego twarz w dłonie. – Z kim uwielbiam spędzać czas ? Z nim czy z tobą ? Można by było jeszcze dużo wyliczać takich powodów, ale one nie mają znaczenia. Ważne jest, że to w tobie się zakochałam ,a nie w nim. Nie masz się czego obawiać – dodałam, całując go przelotnie w usta. Na twarzy wampira od razy pojawił się ten zniewalający uśmiech, który tak u niego pokochałam.
- Mam nadzieję – odparł. Nagle usłyszałam wibracje telefonu na stoliku. Szybko zabrałam stamtąd przedmiot, odczytując wiadomość od Caroline.
„Jeśli masz siłę wpadnij do mnie i razem Bonnie ruszamy na podbój sklepów J.
PS. Masz być !”
Kiedy tylko przeczytałam ostatnie zdanie mimowolnie się roześmiałam. To nawet dobry pomysł, gdyż od dawna nie byłyśmy na takim spotkaniu.
- Caroline chce, abym poszła z nią i z Bonnie na zakupy – rzuciłam radośnie, wstając od stołu.
- Ale teraz ? – jęknął Damon, widząc jak nakładam moje sandałki na nogi oraz torbę na ramię.
- Teraz – przytaknęłam, całując go przelotnie w usta. – Niedługo będę. Pa !



Caroline :
Szybko poderwałam się z miejsca, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. W progu stały Bonnie i Elena.
- Hej ! – krzyknęły obie dziewczyny chórem,. Przytuliłam je po kolei, uśmiechając się promiennie.
- Idziemy ? – spytała Bonnie, wskazując palcem na jej suto.
- Chwileczkę, wezmę tylko torebkę – rzuciłam i szybko zabrałam ją z szafki. Dziewczyny pokiwały głowami i po chwili znajdowałyśmy się już w aucie Bonnie.
- Nasza ulubiona galeria ? – spytała radośnie Bennet.
- Jak mogłoby być inaczej !? – zapytałam, udając oburzenie. Wszystkie roześmiałyśmy się, włączając jakąś piosenkę w radiu. Akurat leciała nasza ulubiona piosenka, więc w jednej chwili całe auto wypełniły nasze śpiewy. Nim się zorientowałam byłyśmy już pod naszym ulubionym skalpem. Szybko wysiadłyśmy z auta, kierując się do drzwi wejściowych.
- A właśnie. Żyjecie po imprezie dziewczyny ? – zapytała Bonnie.
- Jakoś się trzymam – odpowiedziała Elena, zatrzymując się przy stoisku z apaszkami.
- Ja też daję radę. Potrzebowałam tego spotkania – wyznałam, oglądając jakiś pomarańczowy, jedwabny materiał.
- A właśnie, jak tam ze Stefanem Caroline ? – zapytała entuzjastycznie Elena. Od razu posmutniałam. Jakoś nie mogłam rozmawiać na ten temat wesoła.
- Coś się stało? – zapytała zamartwiona Bonnie, widząc moją minę. Przytkanęłam, nie wiedząc jak mam im to powiedzieć.
- Wczoraj dał mi jasno do zrozumienia, że jestem dla niego tylko przyjaciółką – wyjaśniłam, przygnębionym głosem.
- Może potrzebujecie więcej czasu ? – spytała Elena, przytulając mnie.
- Sama nie wiem – odrzekłam. Ale dziewczyny koniec smutków ! Przyszłyśmy tu na zakupy ! – dodałam nieco bardziej entuzjastycznej.
- Dokładnie. Dziewczyny pomożecie znaleźć mi jakąs łądną, letnią sukienkę ? – spytałą Bonnie, zmierzając do następnego stoiska.
-Pewnie ! – odpowiedziałam radosnym tonem głosu, ruszając z moimi przyjaciółkami.


  ***


Czas leciał nam bardzo szybko. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zleciało te parę godzin. Nagle usłyszałyśmy dźwięk komórki Eleny, która najwidoczniej dostała wiadomość. Dziewczyna z uśmiechem odczytał wiadomość, a następnie na nią coś odpisała.
- Kto to był ? – zapytałam zaciekawiona nagłą poprawą humoru Eleny oraz wkładając do koszyka parę sandałków. 
- Damon – odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem. Uśmiechnęła się znacząco do Bonnie, w sekundzie znajdując się obok brunetki.
- Opowiadaj ! – krzyknęła Bonnie, która podziwiała jakąś fioletową bluzkę. – Co chciał ?
Bluzka, która oglądała Bonnie
- Pytał, kiedy wracamy – wyjaśniła, próbując kremowe sandały.
- Czy, kiedy ty wracasz ? – dociekałam podejrzliwie.
Elena kiwnęła twierdząco głową, pakując buty do koszyka. Klasnęłam w dłonie, siadając obok przyjaciółki.
- Chce cię zaprosić na kolację i zawieźć cię tam na białym koniu !? – zaśmiałam się, widząc wyraz twarzy Eleny.
- Caro ! – skarciła mnie kobieta.
- No tak. Wybacz, na czarnym – rzuciłam , znowu wybuchając śmiechem razem z Bonnie.
- Daj jej wytłumaczyć, Forbes ! – powiedziała mulatka, nadal się śmiejąc.
Elena spuściła głowę i zaczęła bawić się dłońmi.
- No, bo … - zaczęła niepewnie. – Bo my tak jakby … jesteśmy razem – wydusiła z siebie w końcu, a ja pisnęłam cicho, przytulając ją. Bonnie zrobiła to samo i także rzuciła jej się na szyję.
- Wiedziałam, ze to się kiedyś stanie ! – krzyknęłam.
- Oj, Caroline. Mam nadzieję, że to samo niedługo usłyszę od ciebie, ale o Stefanie – rzekła Elena, podchodząc do kasy ze swoim koszykiem.
- Ja też – odpowiedziałam szczerze, uśmiechając się do niej promiennie. Gdy zapłaciłyśmy za swoje zakupy Bonnie poodwoziła nas do swoich domów.
- Musimy to kiedyś powtórzyć ! – powiedziałam na pożegnanie.

- Koniecznie. Pa, pa Care ! – rzuciła Bonnie i odjechała. To był naprawdę niesamowity dzień. Zmęczona udałam się na górę do swojego pokoju. W głowie nadal miałam słowa Eleny o Stefanie. Może rzeczywiście nie wszystko stracone … 

sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 16

Damon :

- A więc … - zaczęła Caroline, spoglądając na podpunkty zamieszczone na liście. – Naszym pierwszym zadaniem będzie dobranie się w pary do pierwszego zadania. Każdy wylosuje sobie partnerkę, gdzie będzie też zapisane jakie mają zadanie do spełnienia.  - dokończyła blondynka, wyciągając jakieś losy.
- Mam nadzieję, że to my będziemy jedną z par, Eleno Gilbert – wyszeptałem do ucha brunetki zmysłowym głosem. Dziewczyna zachichotała, przyglądając się wesołej wampirzycy rozdającej jakieś karteczki chłopakom. Teraz przyszła moja kolej. Wyciągnąłem z woreczka ostatni los, po czym spojrzałem na Elenę, stojącą obok mnie. Posłałem jej uwodzicielski uśmiech, zbliżając do niej.
- Obyś to była to, bo inaczej wypisuję się z tej zabawy – odparłem, udawając  zrezygnowanie i teatralnie kręcąc głową, co wywołało u brunetki rozbawienie.
- Teraz chłopaki przeczytają swoje losy. Przynajmniej jesteśmy pewni, że nikomu nie zabraknie partnera– rzekła Caro, wchodząc do naszego rzędu i zatrzymując się przy Stefanie. Młody Gilbert zaczął czytać jako pierwszy.
- Mary Salvatore – powiedział, uśmiechając się.
- Przeczytaj zadanie – wtrąciła się Forbes.
- Musicie iść na najbliższy most w Mistic Falls, zatańczyć na nim romantyczny taniec i na sam koniec zrobić sobie parę zdjęć na dowód, że wykonaliście zadanie – dokończył, niedowierzając. Mary wybuchła głośnym śmiechem, podchodząc do niego. Klaus chyba nie był zachwycony, ale starał się tego tak nie okazywać.
- Caroline– przeczytał Stefan, zmuszając się na lekki uśmiech w stronę blondynki, na co ona od razu rozpromieniła się jeszcze bardziej. Na moją twarz wstąpił złowieszczy uśmiech, który posłałem Stefanowi. Mam coraz większe szansę na Elenę.
- Ta para ma za zadanie narysować na drodze serduszka, w których napiszą swoje imiona – dokończył Stef i otworzył szerzej oczy. Caroline uśmiechnęła się promiennie do mojego brata. Wiedziałem, że chciałby być z brunetką, która znajdowała się koło mnie, ale szczerze mnie to nie obchodziło. Niech się przyzwyczai, że ze mną nigdy nie wygra.
- Teraz ja – zgłosił się Klaus, otwierając swojego losa. – Bonnie.
Gdy tylko to usłyszałem mój wzrok automatycznie przeszedł na Elenę.
- Już nie mogę się doczekać – wymruczałem jej do ucha z zalotnym uśmiechem.
- Ja również – pokiwała głową, naśladując mój głos i uśmiech.
- Chodzi o to, by pozamieniać się swoimi ubraniami oraz chodzić po drodze przytulając się do siebie – Klaus odczytał tekst, spoglądając z niedowierzaniem na Caroline, która była z tego powodu usatysfakcjonowana. Robi się coraz ciekawiej …
- Caro ! – krzyknęła Bonnie.
- No co ? Nie mówiłam, że będzie łatwo – dodała z uśmiechem blondynka, przenosząc swój wzrok na mnie, a później na Elenę.
- Para  zadaje sobie pięć pytań, na które muszą szczerze odpowiedzieć. Pytania te muszą dotyczyć ich znajomości – odczytałem, uśmiechając się szelmowsko w stronę Gilbert.
- No, więc znamy swoje zadania ! Spotkamy się tutaj za 15 min. – zdecydowała Caroline. – Powodzenia ! – zawołała i razem ze Stefanem ulotniła się z pensjonatu. To samo zrobili Jeremy z Mary oraz Klaus i Bonnie, który musieli się jeszcze przebrać. Kiedy zobaczyliśmy ich z Eleną w pozamienianych strojach oboje parsknęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- No bardzo śmieszne – odparł zirytowany mieszaniec.
- Dlaczego ? Do twarzy ci w niebieskim – skomentowałem złośliwie, nie przestając się śmiać.
Poczekaliśmy aż opuszczą rezydencję po czym usiedliśmy oboje na kanapie, pijąc whisky.
- No, więc Eleno … - zacząłem poważnie.
- Proszę, miej litość – jęknęła błagalnie brunetka.
- Nawet nie zamierzałem – odparłem, uśmiechając się złośliwie. Brunetka westchnęła, upijając łyk alkoholu.
- Co najbardziej ci się we mnie podoba ? – zapytałem.
- Hmm – wymruczała Elena. – Oczy, ruchy, charakter, uśmiech i to, że jesteś bardzo przystojny ? – odparła wampirzyca z udawanym zastanowieniem.
- Wiedziałem, że ci się podobam – wyszeptałem do jej ucha, przybliżając się do jej szyi.
- Teraz ja zadaje pytanie – pogroziła mi palcem i odepchnęła od siebie.
- Jaką cechę lubisz we mnie najbardziej ? – spytała zaciekawiona.
- Świetnie całujesz, złotko – odpowiedziałem i puściłem jej oczko. Dziewczyna momentalnie się zarumieniła, spuszczając głowę w dół.
- Kogo wolisz. Mnie czy Stefana ? – spytałem podejrzliwie.
- Przecież wiesz, że ciebie – zaśmiała się.
- Wolałem to od ciebie usłyszeć i się upewnić – odpowiedziałem jej.
- No okej … - zaczęła. – Teraz ja.
- Dlaczego jesteś pokłócony ze Stefanem ?
- Katherine – wyjaśniłem. – Potem jakoś nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka. Zrobił się upierdliwy i nudny – dodałem po chwili. Dziewczyna zaśmiała się i kolejny raz upiła łyk złotego płyny. Ja także kończyłem swoją porcję.
- Ale to chyba nie było pytanie dotyczące naszej znajomości – zauważyłem.
- Nie byłoby póki nie zacząłeś się kłócić ze Stefanem kto ma ze mną tańczyć – odparła rozbawiona. Wypiła dopiero parę mocniejszych drinków, a już była trochę wstawiona.
- Ostatnie pytanie jest moje ! – wypaliłem i dotknąłem jej ramienia.
- Czy ty też uważasz, że jestem taki gorący i seksowny ? – spytałem uwodzicielskim  głosem.
- Bardzo – wymruczała brunetka, biorąc w dłonie moją twarz. Czułem na szyi jej ciepły oddech, który zdążył się już przyśpieszyć, tak samo jak mój. Objąłem ją w tali, przyciągając jeszcze bliżej. Kiedy już mieliśmy złączyć ze sobą nasze usta do salonu weszli Mary oraz młody Gilbert. Elena szybko się ode mnie odsunęła, gwałtownie nabierając powietrza do płuc.
- Przepraszamy. Wiemy, że jesteśmy przed czasem – wydukała Mary.
- Nic się nie stało … - zaczęła niepewnie Elena. – My tylko …
- Kończyliśmy zadanie – dodałem szybko, posyłając jej lekki uśmiech, która ta odwzajemniła.
- A wam jak poszło ? – zapytała Elena, której oddech wrócił już do normy.
- Bardzo dobrze. Mamy zdjęcie – rzekł z uśmiechem Jeremy, który spoglądał co chwilę na mnie i na swoją siostrę.
Po chwili w pomieszczeniu byli już Bonnie, Klaus, Stefan i Caroline. Blondynka oglądnęła zdjęcia zrobione przez Mary i Jeremiego. Pierwotny również chciał się z nimi zapoznać, ale nie dostał szansy.

Elena :

- Następne zadanie !  - krzyknęła Caroline, stając przed nami.
- Tym razem dziewczyny wybierają sobie partnerów – rozkazała. – Eleno, podejdziesz do swojego faworyta ?
Pokiwałam twierdząco głową, kierując się w stronę braci Salvatore. Nie chciałam ranić Stefana, ale kiedy zobaczyłam jego minę, gdy stanęłam obok Damona naprawdę już nie wiedziałam o co w tym chodzi. To prawda, że go lubiłam i był moim przyjacielem, ale nic więcej. Czarnowłosy posłał mi szelmowski uśmiech, który odwzajemniłam. Caroline posłała mi z resztą dziewczyn znaczące spojrzenie, uśmiechając się złośliwie.
- Teraz ja – zaproponowała blondynka, idąc w stronę Stefana. Jestem pewna, że nie chciała, aby ktoś zrobił to przed nią. Następnie wybierała Bonnie, która wybrała Jera, a Mary Klausa.
- Tym razem pobawimy się w poszukiwaczy skarbów. Jest to rywalizacja, ale też dobra zabawa. W pensjonacie ukryłam cztery, kolorowe pudełka. Każda para zostanie przydzielona do innej części domu. Bonnie i Jer idziecie na piwnicy – rozkazała, przenosząc swój wzrok na nich. Oboje pokiwali zgodnie głową.
- Kluas, Mary wy pójdziecie na strych, dobrze ? – spytała nieco niepewnie Caro.
- Pewnie – odpowiedział śmiało Klaus.
- Elena i Damon. Wy zajmiecie górę – zdecydowała.
- Całe górne piętro ? – zapytałam z niedowierzaniem, wtrącając się w jej słowo.
- Tylko sypialnie po prawej stronie – dokończyła z uśmiechem, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Za to my ze Stefanem będziemy szukać w salonie – rzekła podekscytowana.
- Chwila, ale czy nie ty je ukrywałaś ? – wtrącił się Damon. – Będziesz wiedziała gdzie jest.
- Tym zajęłam się ja – dodała Mary. Damon pokiwał głową, opierając się o komodę.
- Kto pierwszy znajdzie skarb niech stawi się w salonie i niech nawet nie próbuje otwierać otworzyć go przed czasem ! – zagroziła ostro.
Wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja także pociągnęłam czarnowłosego za rękę, aby udał się ze mną na górę.
- Zaczynamy ! – pisnęłam radośnie, wchodząc do jednej z wielu pięknie urządzonych pokoi.
Najpierw sprawdziłam pod łóżkiem, a następnie zaczęłam przeszukiwać szafki.
- Dostaniemy w ogóle coś za to ? – spytał Damon, opornie podchodząc do komody, zaglądając do niej.
- Jeśli wygramy, a ty na razie nie pomagasz – stwierdziłam rozbawiona, kierując się do następnego pomieszczenia. Niebieskooki podążył za mną.
- A kto teraz grzebie w tej szafie !? – jęknął zrezygnowany, przerzucając różne rzeczy, które się w niej znajdowały.
- No nie mów, że ty – zaczęłam się z nim droczyć.
Salvatore parsknął z niedowierzaniem, podchodząc bardzo blisko mnie. Delikatnie się odsunęłam, tym samym wpadając na pobliską ścianę.
- W przeciwieństwie do ciebie, ja chciałabym to znaleźć – odparłam, nerwowo przeczesując ręką włosy.
- A ja chciałbym cię w końcu pocałować – odpowiedział obojętnie.
- Przyjaciele się całują ? – spytałam, udając oburzenie.
- Możemy być bardzo dobrymi przyjaciółmi – odpowiedział, dając nacisk na słowo „bardzo”
- Szukaj ! – rozkazałam, czując, że zaraz mogę mu naprawdę ulegnąć.
Chłopak uśmiechnął się szelmowsko, zmierzając do następnej sypialni. Tam także nic nie znaleźliśmy.
- Ona na serio je gdzieś tutaj schowała czy sobie z nas jaja robi !? – fuknął zirytowany, kiedy opuściliśmy kolejną sypialnię bez niczego.
- Została jeszcze jedna. Tam coś będzie – stwierdziłam.
- Oby ! – fuknął, wchodząc ze mną do pokoju.
Tradycyjnie zabrałam się za komody, a Damon zmierzył się z szukaniem czegoś w szafie. Zaraz po bezcelowym przeglądaniu zawartości półek, zerknęłam pod łóżko.
- Masz coś ? – zawołałam spod ogromnego łóżka.
- Nie – odpowiedział mężczyzna, zamykając mebel.
- Albo tak – zmienił niepewnie zdanie. Prędko wyskoczyłam spod łóżka, w skutek czego uderzyłam się w głowę.
- Aaauć ! – syknęłam, rozmasowując obolałe miejsce. Wampir zaśmiał się, ukazując mi jakieś kolorowe pudełko.
- Aż takie to śmieszne !? – rzuciłam gorzko.
- Bardzo – odpowiedział, śmiejąc się. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, ponieważ zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem, oplatając mnie w pasie. Przyciągnął mnie do siebie bliżej, gładząc moje plecy. Po chwili niepewnie oddałam pocałunek, który zaczął przeistaczać się w coraz bardziej namiętny z mojej strony. Nie zostawałam mu dłużej dłużna, ponieważ wplotłam palce w jego włosy, napierając na jego usta jeszcze mocnej, jakbym się  bałą, że może ode mnie uciec. Niechętnie się od niego oderwałam, kiedy dotarło do mnie, ze musimy zejść na dół.
- Co to było ? – spytałam z uśmiechem, próbując opanować przyśpieszony oddech. Gwałtownie nabrałam powietrza do płuc, przeczesując włosy.
- Przyjacielski gest, który oddałaś  –stwierdził, puszczając mi oczko. Pokiwałam głową z niedowierzaniem, schodząc z nim na dół do salonu, gdzie czekała na ans już Caroline i Stefan.
- Znaleźliście ? – spytałam, siadając obok mojej przyjaciółki.
- Zgadza się – odpowiedziała dumnie.
Zaraz potem dołączyli do nas Bonnie, Jer, mary oraz Klaus, który miał na sobie parę pajęczyn. Roześmiana Mary usiadła obok mnie, zakładając nogę na nogę.
- Macie bardzo dużo strych – stwierdził Klaus, strzepując z siebie pozostałe, klejące sieci. Wszyscy zachichotali na ten widok, po czym Caroline kolejny raz tego wieczoru zabrała głos.
- Brawo ! Wszyscy znaleźli swoje skarby. Teraz pora je otworzyć – pisnęła wesoło.
Wszyscy otworzyli swoje pudełka, wyciągając z nich butelki alkoholu, gdzie przeważała złota whisky.
- Takie wynagrodzenie mi się podoba – rzucił usatysfakcjonowany Damon, zabierając mi szklany przedmiot.
Pokiwałam głową z niedowierzaniem, uśmiechając się promiennie.
- Dopiero teraz zaczyna się zabawa – dodał Klaus, nalewając wszystkim do szklanek złotego płynu.
- Zdrowie ! – krzyknęli wszyscy, równocześnie opróżniając zawartość szklanek.
- Bawimy się, kochani ! – zawołała radośnie Bonnie.
- Mary gdzie jest Suzie ? – spytałam znienacka.
- Mama Caroline nam pomogła – wyjaśniła, spoglądając na blondynkę. – Została wtajemniczona i postanowiła, że zajmie się dziś malutką.
Pokiwałam głową, wypijając następną kolejkę. Nagle usłyszeliśmy głośny odgłos spadającego szkła. Dostrzegłam, że moja szklanka leży na ziemi, a raczej to co z niej zostało, czyli miliony kawałeczków szkła.
- Sorry, Elena – usłyszałam nad sobą znajomy głos.
- Jer ! – krzyknęłam, zrywając się na równe nogi.
- Przepraszam, ok. ? – rzucił obojętnie. – Nie zauważyłem.
- Okej. Nic się nie stało – dodałam nieco ciszej. Doszłam do wniosku, że ostatnio za często kłócę się za bratem, ale czasem nie można inaczej.
Mary szybko pomogła mi pozbyć się odłamków z podłogi, a ja skierowałam się do kuchni, aby zabrać sobie z niej jakąś literatkę i przy okazji sok, o który prosiła Bonnie.
- No proszę, proszę – usłyszałam za sobą kobiecy głos. – A mnie już nikt nie zaprosi na imprezę ? – dodała urażona.
- Nie wiem czego znowu chcesz, ale wypad  stąd Katherine ! – fuknęłam, zakładając ręce na piersi.
- Nie gorączkuj się tak, kochana, bo ci żyłka pęknie – rzuciła złośliwie, podchodząc do pojemnika z nożami.
- Nie mam zamiaru tracić na ciebie czasu, więc radzę znajdź sobie jakieś hobby – odcięłam się w odpowiedzi.
- Zostanę przy dręczeniu cię – zdecydowała obojętnie. – To bardzo zabawne doświadczenie – dodała, uśmiechając się kpiąco. Nim zdążyłam się zorientować z wampirze szybkością oraz siła rzuciła we mnie nożem. W porę zrobiłam unik przez co wylądował on wbity w jakąś szafkę, robiąc wystarczająco dużo hałasu, by ktoś mógł to usłyszeć. Tak jak się spodziewałam do kuchni wparował zaciekawiony Stefan. Gdy tylko zobaczył naszego gościa na jego twarz wstąpił grymas złości.
- Stefan ! Tęskniłam – odparła uwodzicielsko Pierce.
- Katherine – fuknął zniesmaczony blondyn, rozglądając się po pomieszczeniu. Jego uwagę przykuł ostry nóż wbity w szafkę.
- To tak na pamiątkę – rzuciła obojętnie Katherine.
- To też tak na pamiątkę – warknął czarnowłosy, skręcając kark brunetce.
- Nic ci nie jest ? – spytał opiekuńczo Stefan, podchodząc do mnie.
- Jestem cała – uspokoiłam go, uśmiechając się.
- Na pewno ? – spytał ponownie Damon, odgarniając pojedynczy lok, z mojej twarzy.
- Na pewno – pokiwałam twierdząco głową, posyłając mu promienny uśmiech. Podobało mi się, że tak się o mnie troszczy.
- Wracajmy – powiedział  końcu przygnębiony Stefan.

***

Nawet nie byłam w stanie stwierdzić, który piję już drink, ponieważ zdążyłam skonsumować ich już sporo. Wszyscy nasi znajomi byli pochłonięci zabawą.  Można uznać, że cała imprezę przetańczyłam z Damonem nie wliczając tego, że raz tańczyłam z Klausem i dwa razy ze Stefanem.
- Taka śliczna, a siedzi taka sama – rzekł czarnowłosy, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Chyba musisz temu zaradzić – zachichotałam, przenosząc wzrok na mężczyznę. Znowu nie mogłam oderwać przestać patrzeć na jgo przystojną twarz. Było w nim coś co mnie hipnotyzowało. Sama jego obecność przy mnie była bardzo przyjemnym uczuciem. Czarnowłosy podał mi dłoń, którą szybko ujęłam oraz wyprowadził mnie na zewnątrz.
- Świeże powietrze – wyszeptałam, wciągając go trochę do płuc.
Ze środka było nawet słychać piosenkę, która aktualnie wypełniła cały pensjonat.  Zarzuciłam Damonowi ręce na szyję, a on objął mnie w tali po czym zaczęliśmy się delikatnie kołysać w rytm piosenki. Przez chwilę wpatrywałam się w jego niebieski oczy, szukając w nich jakiejś emocji.
- Co z Katherine ? – spytałam, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Stefan się nią zajął. Przepraszam, że musisz ją znosić. To moja wina, że teraz cię zacznie męczyć – wydukał przepraszającym tonem głosu.
- To nie jest twoja wina ! – jęknęłam, biorąc jego twarz w dłonie.
- Eleno. Gdyby nie ja może nawet byś jej nie poznała ! – westchnął.
- Myślisz, że to byłoby dla mnie lepsze !? – spytałam z wyrzutem.
- Nie musiałabyś tego wszystkiego znosić ! – fuknął.
- Super … - wyszeptałam, łapiąc się za głowę.
- O co chodzi ? – spytał łagodniej.
- Chcesz wiedzieć !? Proszę bardzo ! – warknęłam zirytowana. – Fajnie, że tak mówisz, bo dopiero parę minut temu dziękowałam Bogu, że cię poznałam, dziękowałam za to co się ze mną dzieję, kiedy jestem przy tobie, za każdy dzień spędzony razem z tobą na tych wakacjach i za to, że nie wiem jakim cudem, ale cholernie się w tobie zakochałam ! – jęknęłam z wyrzutem.
Damon stał jak wryty, a z jego twarzy można było wyczytać bardzo wiele emocji. Ulga, zdezorientowanie ? Sama nie wiedziałam, jak to rozumieć.
- Właśnie to zrozumiałam dzięki Katherine ! – jęknęłam, podchodząc do niego bliżej.
Czarnowłosy pogładził mnie po policzku, zbliżając się do mnie coraz bardziej. Nie zamierzałam się cofać. Złapałam jego twarz w moje dłonie, zatracając się w jego oczach. Po chwili mój wzrok zjechał na jego usta. Nie wahając się dłużej gwałtownie wpiłam się w jego usta. Damon pogłębił pocałunek z podwójną namiętnością, Wplotłam palce w jego włosy, przygryzając jego dolną wargę. Czarnowłoso mruknął z zadowolenia, popychając mnie na drzewo. Oplotła go nogami w pasie, a jego dłonie zjechały na moje pośladki. Niechętnie się od niego oderwałam, próbując złapać oddech.
- Kocham cię – wyszeptałam niepewnie. Damon uśmiechnął się do mnie jednym z jego najpiękniejszym uśmiechów.

- Ja ciebie też, Eleno Gilbert – odpowiedział, ponownie wpijając się w moje usta.  

Rozdział dedykuję ILoveDamon and Mary Jane Varien <33  
Pozdrawiam wszystkich czytelników oraz jeśli ktoś to jeszcze czyta prosiłabym o zostawienia komentarzy. Mogę one zawierać nawet jedno zdanie, ale każdy taki komentarz to dla mnie ogromna motywacja ! :) 
Pozdrawiam :**